Szukasz przyjaciela - polub siebie

Gabriela Szulik

|

MGN 07-08/2010

publikacja 02.06.2010 09:33

Jak znaleźć przyjaciela i o tym, że przyjaciel to nie miś do przytulania - rozmowa z ks. Tomaszem Jaklewiczem, redaktorem „Gościa Niedzielnego”.

Szukasz przyjaciela - polub siebie

Mały Gość: Czy można kogoś wybrać i powiedzieć mu: „Od dzisiaj będziemy przyjaciółmi”?
Ksiądz Tomasz Jaklewicz: – (śmiech) Przypomina mi się „Mały Książę” – jedna z najgenialniejszych książek o przyjaźni – kiedy lisek mówi do Małego Księcia mniej więcej tak: „Ludzie kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!”. Przyjaźń, a właściwie człowiek jest darem, a dar ma to do siebie, że pojawia się jak czterolistna koniczyna. Człowiek jej nie znajdzie, jeśli będzie gorączkowo szukał. Ale jeśli zwyczajnie chodzi po łące, położy się, nagle patrzy: „O, czterolistna koniczyna”.

To znaczy, że przyjaźń wymaga czasu...
– Dokładnie tak. Mały Książę zapytał lisa: „Co to znaczy oswoić?” I lis odpowiada: „Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej...”. Czyli najpierw jest zbliżanie się do siebie, poznawanie. Potem przychodzi czas, że zaczyna się czekać na każde spotkanie. Człowiek nie jest rzeczą. Przyjaciel nie może stać się moją maskotką czy misiem do przytulania czy wypłakiwania się.

Kiedy więc zaczyna się przyjaźń?
– Poznaje się kogoś, gdy jest się z nim dłużej, gdy pojedzie się z kimś na wycieczkę, na wakacje, gdy znajdujemy się razem w różnych sytuacjach. Czasem trudnych. Jeśli chcemy razem spędzać swój wolny czas, to jest znak, że zaczyna się przyjaźń. Ludzie chcą nazywać kogoś przyjacielem, ale to moim zdaniem można ocenić dopiero po czasie. Pan Jezus dopiero na końcu powiedział swoim uczniom: „już was nie nazywam sługami, ale przyjaciółmi”. Bo dopiero po czasie odkrywamy, że z tym człowiekiem jest nam dobrze, że zaczyna nam go brakować, że możemy mu powiedzieć wszystko, znacznie więcej niż komukolwiek innemu. Przyjaciel to ktoś, kto słucha.

Czy przyjacielowi powinienem mówić wszystko?
– To jest bardzo ciekawe pytanie. Święty Tomasz z Akwinu – mądry człowiek – powiedział, że istotą przyjaźni jest opowiadanie, odsłanianie sekretów swojej duszy. Czyli przyjaźń rodzi się zawsze tak samo: zaczynam opowiadać o sobie komuś więcej niż innym, odsłaniam mu swoje sekrety, swoje tajemnice, czyli to, czego nie mówię nikomu innemu, tobie powiem. Warto zwrócić uwagę, że tak zaczyna się każda przyjaźń. I ta z Panem Bogiem też. Kiedy czytam Pismo św., to tak, jakby Pan Bóg usiadł obok mnie i opowiadał o sobie. Po to, żebym Go poznał, ale przede wszystkim po to, żeby mi powiedzieć: „Ja się tobie zwierzam i zapraszam, żebyś był blisko”.

To znaczy, że w przyjaźni niczego nie muszę?
– Nie mogę wejść na siłę, z buciorami do twojego „ja”. Mogę wejść tylko wtedy, jeśli mnie zaprosisz. Dlatego w przyjaźni nie może być mowy o obowiązku, o jakimś targowaniu się, że ja ci powiedziałem tyle, to ty musisz zrobić to samo. Oczywiście, że jest pewne zobowiązanie wobec przyjaciela, ale to „muszę” wynika z przyjaźni.

Z mojego „chcę”?
– Tak! Ponieważ Cię kocham, ponieważ Cię lubię, ponieważ Cię szanuję, ponieważ jesteś dla mnie ważny, dlatego CHCĘ być z Tobą, dlatego o tobie pamiętam, dlatego kiedy Tobie jest smutno to i mnie jest smutno. Dzielimy się swoimi światami. Odkrywamy jakieś pokrewieństwo dusz. Tak jak mówił Mały Książę: kochać to patrzeć w tym samym kierunku. Od najprostszych spraw: że lubią czytać te same książki, interesują ich te same filmy, ta sama muzyka. Mają podobną ciekawość świata, podobne pasje, zainteresowania. Coś ich zbliża do siebie.

Ma Ksiądz kogoś takiego?
– Mogę powiedzieć, że moim przyjacielem był kolega-ksiądz, Tomek Wuwer. Poznałem go w Pszowie. Dwa lata byliśmy razem jako wikarzy i jako katecheci w tej samej szkole.

Dlaczego „był” przyjacielem?
– Bo Tomek przedwcześnie umarł.

Jak zaczęła się Wasza przyjaźń?
– Pamiętam to dokładnie. Wróciłem z wakacji z takiej dłuższej pielgrzymki do Włoch. Tomek z kolei wrócił z Lugano po studiach w Szwajcarii. Cały wrzesień lało. Pewnego wieczoru, kiedy tak lało i lało, zacząłem opowiadać, jak ładnie jest w Sienie, że bez tego słońca, to już chyba umrę. Okazało się, że Tomek też bardzo kochał Włochy i te klimaty. Siena też go zachwyciła I tak wspominaliśmy, i użalaliśmy się, że to nasze niebo takie zachmurzone, że brakuje nam słońca. I to już nas zbliżyło.

A potem?
– Po czasie, pojawiła się myśl o wspólnych wakacjach. Pojechaliśmy zimą do Szwajcarii. On mi pokazał swoich znajomych. I zobaczyłem jak piękni są Ci ludzie, i pomyślałem, kim jest Tomek, skoro przyjaźni się z aptekarką, która poszła do klasztoru, z niewidomą, która zwiedzała świat. Tomek pokazał mi swój świat.

To samo Was wzruszało?
– I to samo nas śmieszyło. Pamiętam, kiedyś razem byliśmy na filmie, w którym jednego z bohaterów nawiedzała wizja małych czerwonych ludzików. I następnego dnia mieliśmy razem Mszę. Stoimy przy ołtarzu, a przed nami ministranci w czerwonych kołnierzach. – Widzę dużo małych czerwonych ludzików – szepnąłem Tomkowi. Omal nie parsknął śmiechem.

Niektórzy nie potrafią o nikim powiedzieć: „to mój przyjaciel”. Czy to możliwe?
– Ks. Twardowski powiedział, że nikt nie jest samotny tylko przez przypadek. Chodzi o to, że każdy, bez wyjątku, jest powołany do przyjaźni. Piekło jest samotnością, a jesteśmy przecież powołani do nieba. Kiedy więc ktoś mówi: nikt mnie nie kocha, nie lubi – nigdy w to do końca nie wierzę. Tu może ukrywać się pycha. Jeśli ktoś jest samotny, to może dlatego, że tworzy sobie jakiś ideał przyjaciela i denerwuje się, że nikt nie spełnia tego ideału. A przyjaciele to nie ideały, ale konkretni ludzie.

Co trzeba zrobić, by spotkać przyjaciela?
– Cała sztuka polega na tym, by przyjmować ludzi takimi, jacy są. I jeśli coś dobrego zaczyna się dziać, to trzeba to pielęgnować, do siebie pisać, odwiedzać się. I druga rzecz, trzeba polubić siebie samego. Bo jeśli siebie nie lubię, to mogę mieć stuprocentową pewność, że nie będę lubić innych i inni też mnie nie będą lubić.

Do czego są potrzebni przyjaciele?
– Na każdym etapie życia pojawia się jakaś przyjaźń. I zawsze zostawia ślad w człowieku. Przyjaciel pomaga mi być kimś dobrym. Wydobywa to, co we mnie jest lepsze, piękniejsze. Przyjaciel pomaga mi też rozumieć siebie. Skoro taki fajny człowiek ma za przyjaciela mnie, to może nie jestem całkiem do niczego? (śmiech) Przyjaciel dodaje mi skrzydeł.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.