Bez taryfy ulgowej

Piotr Sacha

|

MGN 07-08/2010

publikacja 01.06.2010 14:31

Bartek urodził się bez prawego przedramienia. – To cud – niektórzy przecierają oczy ze zdumienia, widząc, co robi z piłką na boisku. – To efekt ciężkiej pracy – mówi osiemnastolatek.

Bez taryfy ulgowej fot. TOMASZ JODŁOWSKI

W90. minucie meczu w Pruszkowie GKS Katowice strzela Zniczowi bramkę na 2:0. Choć losy ostatniego w rundzie jesiennej spotkania są właściwie rozstrzygnięte, sędzia do gry dolicza jeszcze cztery minuty. Na boisko wchodzi 17-latek w zielonej koszulce GKS-u z numerem 32. Szybko uwalnia się obrońcy, przyjmuje piłkę na klatkę, z pełną szybkością biegnie do końcowej linii boiska i lewą nogą dośrodkowuje w pole karne. Piłkę bez kłopotu łapie bramkarz. Ta akcja nie zapisała się szczególnie ani w pamięci kibiców, ani dziennikarzy. Za to Bartłomiej Kędzierski czekał na nią całe życie. To on w swoim pierwszoligowym debiucie wystąpił z numerem 32.

DWULATEK NA BOISKU
Prawa ręka Bartka kończy się poniżej łokcia. Taki się urodził. Od dziecka miał tylko jedno marzenie: zostać piłkarzem. Był bystrym i zwinnym dzieckiem, dlatego na boisku zawsze strzelał sporo bramek. – Miałem dwa lata, gdy już z tatą kopałem piłkę – wspomina Bartek. – Później codziennie grałem z kolegami. A mama miała problem, żeby ściągnąć mnie do domu nawet na obiad. Gdy wyjeżdżaliśmy na wakacje, pakowałem tylko odpowiednie buty i piłkę. Reszta mnie nie obchodziła – śmieje się 18-latek. Ze szkolnej drużyny trafił do Viktorii Jaworzno. – Brak ręki nigdy nie przeszkadzał mi w grze – zapewnia napastnik. – Gdy grałem z rówieśnikami, ten brak nadrabiałem szybkością, dobrą koordynacją ruchową i techniką. Teraz, w seniorach, muszę pracować jeszcze bardziej, bo gram z silniejszymi ode mnie – dodaje. W szkole podstawowej boiskowi przeciwnicy szanowali Bartka. Zdarzały się jednak wyjątki. Gdy podczas meczu zawodnik Viktorii starł się w walce o piłkę z obrońcą, usłyszał przykre słowa o swoim wyglądzie. Kilkadziesiąt minut później ten sam obrońca przepraszał Bartka, bo przekonał się, jak dobrym jest piłkarzem. Innym razem 12-letni Bartek usłyszał przypadkowo rozmowę: „To dobry piłkarz, ale kariery nie zrobi, bo nie będzie mógł grać”... – Nie rozumiałem, dlaczego nie mógłbym grać. Przecież sędziowie ani trenerzy nie mają żadnych uwag... – wspomina Bartek.

ĆWICZENIA Z TAŚMĄ
Do GKS-u Bartek trafił, gdy skończył gimnazjum. Któregoś dnia wybrał się z kolegą na trening do Katowic. Chciał sprawdzić, ile potrafi. Trener był pod wrażeniem. Bartek wraz z grą w klubie rozpoczął naukę w liceum profilowanym w Katowicach, w klasie o kierunku informatycznym. I zamieszkał w internacie. Po roku gry w juniorach dostrzegł go trener pierwszej drużyny Gieksy i zaprosił na trening. Swoje osiągnięcia Bartek tłumaczy zawsze dwoma słowami: ciężka praca. – Staram się w stu procentach angażować w każdy trening – opowiada. – Muszę też w domu i na siłowni ćwiczyć niektóre części ciała. Gdy piłkarze na siłowni wyciskają sztangę, Bartek obciąża swoje nogi lub robi brzuszki. A czasem przymocowuje do prawej ręki specjalną gumową taśmę, przytrzymuje ją nogą i naciąga. – Ćwiczę tak, by moja ręka była jeszcze silniejsza – tłumaczy. Na boisku nie może liczyć na taryfę ulgową. Koledzy traktują go tak samo jak innych. – Chcę rywalizować, rozwijać się. Ulgowe podejście do mojej osoby mogłoby mi tylko zaszkodzić – mówi. – Nie boję się ostrych starć z obrońcami – dodaje. – Gdybym miał sprawną rękę, może byłbym trochę silniejszy i jeszcze szybszy. Ale na co dzień tego nie odczuwam – kończy.

BRAMKA Z KARNEGO
Cristiano Ronaldo mierzy 186 cm, a Lionel Messi 169 cm. Bartek Kędzierski ma 177 cm. – To dwaj geniusze – mówi Bartek krótko o swoich idolach z Realu i Barcelony. Na razie gra w drużynie rezerw GKS-u i w drużynie juniorów. W styczniu po raz pierwszy trafi ł na zgrupowanie młodzieżowej reprezentacji Polski do lat 18. W jednym ze sparingów strzelił nawet bramkę z karnego. – Wierzę, że otrzymam zaproszenie do kadry – mówi Bartek. Ale największym jego marzeniem jest kariera w zagranicznej lidze. Chłopak bez przedramienia radzi sobie świetnie nie tylko na boisku. – Potrafię zawiązać buty, ubrać się, zrobić sobie jedzenie. Teraz mieszkam w internacie, więc muszę radzić sobie sam – uśmiecha się piłkarz. Bartek czasem motywuje też innych. Po tym, jak wystąpił w programie telewizyjnym, znalazł na „Naszej klasie” 30 nowych wiadomości. Również od niepełnosprawnych sportowców, bo dzięki Bartkowi jeszcze mocniej uwierzyli, że osiągną sportowy sukces.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.