Stół, wióry i muzyka

Piotr Sacha

|

MGN 02/2011

publikacja 14.01.2011 14:09

– Spotkanie rodzinne! – woła 12-letni Jeremiasz. Po chwili cała siódemka zasiada przy stole. Każdy zabiera głos. Czasem padają słowa „przepraszam” lub „dziękuję”. A zanim wszyscy wstaną od stołu, odmawiają „Ojcze nasz”.

Stół, wióry i muzyka Wiśniewscy, lat 175. Z przodu od lewej: Artur, Jeremiasz, Szymon, Mikołaj i Aldona. Z tyłu: Gabriel i Antonina fot. JAKUB SZYMCZUK

Wiśniewscy w tym roku mają 175 lat... W sumie. Rodzice Aldona i Artur oraz dzieci – Antonina, Gabriel, Szymon, Mikołaj i Jeremiasz. W Glinojecku niedaleko Płońska ich mieszkanie tętni życiem i muzyką. Zresztą nic dziwnego, bo w każdym kącie można zobaczyć tu jakiś instrument. – Będzie ich może około trzydziestu – mówi Aldona Wiśniewska. – Sporo więcej! – poprawiają mamę najmłodsi.

RODZINNA FLAGA
Aldona i Artur poznali się w szóstej klasie podstawówki. To była ich pierwsza miłość. Podczas studiów wzięli ślub. – Rodziły się kolejne dzieci i zaczynały z nami grać – śmieje się pan Artur. – I przyszedł kiedyś taki moment, że Antosia i Gabryś zaczęli komponować – dodaje. – Na uczelni w Lublinie szukałam muzyków do swojego zespołu. Bez skutku – opowiada najstarsza z rodzeństwa Antosia. – W domu podzieliłam się pomysłami. Złapaliśmy za instrumenty. I już nie musiałam szukać zespołu – kończy wokalistka. Brakowało tylko perkusisty. W tej roli odnalazł się przyjaciel rodziny – Mateusz. Tak powstał zespół Moja Rodzina. – A nazwa? – pytam. – Kiedyś tak pięknie zagraliśmy, że aż krzyknąłem z dumą: „Moja rodzina!”. I tak zostało – wspomina tata. W minionym roku Moja Rodzina zagrała aż 40 koncertów. Na stronie internetowej zespołu tłustym drukiem uwagę zwracają słowa Jana Pawła II: „Rodzina jest na służbie miłości, miłość jest na służbie rodziny”. – Te słowa to nasza fl aga, z którą idziemy – stwierdza mama Aldona. Rodzina Wiśniewskich – w ciągu dnia rozbiegana pomiędzy szkołą, pracą, domem, koncertami – wieczorem spotyka się w komplecie na wspólnej modlitwie. Wtedy każdy za coś dziękuje. – Cieszymy się, że możemy wielbić Pana Boga swoją muzyką – mówią rodzice. – I chcemy być narzędziem w Jego rękach.

URZĘDNIK JEREMIASZ
– Jest nas siedmioro, wiec musimy się dzielić obowiązkami – mówią rodzice. Według aktualnego grafi ku Szymon dba o kuchnię, Mikołaj wynosi śmieci, a Jeremiasz robi zakupy. – Czasem zamieniam się z Mikusiem. Wtedy śmieci są na mojej głowie – opowiada Jeremiasz. – Jeremiasz to nasz urzędnik. Przygotowuje przeróżne umowy, które później podpisujemy – śmieje się pani Aldona. Wszyscy wybuchają śmiechem, gdy zapytany o swój dyżur Gabryś odpowiada: – Ja tutaj nie mieszkam. Maturzysta Gabryś mieszka w bursie przy liceum, a studentka Antosia w Lublinie. Gdy wracają do domu z nowymi pomysłami muzycznymi, w dużym pokoju rozpoczynają się próby. Niedawno wszyscy sąsiedzi otrzymali od Wiśniewskich trzy płyty Mojej Rodziny. I pisemne podziękowania za cierpliwość. Ich ostatni album nosi tytuł „W świąteczny czas”. Pieniądze ze sprzedanej płyty z kolędami trafi ą do powodzian z okolicy. – Nagle padł pomysł takiej płyty – przypomina sobie pan Artur. – A po dwóch tygodniach była już wydana – dodaje. Dla piątki rodzeństwa pomoc potrzebującym to coś normalnego. – Kiedyś śpieszyliśmy się na koncert – wspomina Gabryś. – Mijaliśmy po drodze starszego człowieka, który nie potrafił wydostać się z zaspy swoim małym fiatem. I spóźniliśmy się na tamten koncert – uśmiecha się gitarzysta.

ŚLADAMI STANISŁAWA
– Spotkanie rodzinne! – gdy pada to hasło, cała siódemka siada przy stole. Każdy może wtedy zabrać głos. – A spotykamy się, gdy na przykład ktoś ma problem lub gdy zakiełkuje jakiś nowy pomysł – mówi Antosia. – To się sprawdza, bo zapraszamy do spotkania Pana Boga. I kończymy je modlitwą – dodaje jej mama. Niedawno podczas takiego spotkania Gabryś puścił próbną wersję swojej piosenki o świętym Franciszku. Bo kolejna rodzinna płyta poświęcona będzie świętym i błogosławionym. Ukazała się już kompozycja Antosi o błogosławionej Karolinie Kózkównie. – Zagraliśmy kilka koncertów przy relikwiach Karoliny – opowiada. – Pomyślałam, że to nie jest przypadek. Później wiele się o niej dowiedziałam. I usłyszałam w duszy, że muszę coś dla niej zrobić – wspomina najstarsza z rodzeństwa. Nie może też zabraknąć piosenki o świętym Stanisławie Kostce, który urodził się 50 km od Glinojecka, w Rostkowie. – Marzymy o tym, żeby w wakacje wybrać się na pielgrzymkę śladami św. Stanisława – mówi pan Artur. – Zaczniemy od Mszy św. w Rostkowie, a potem ruszymy samochodem do Wiednia. A stamtąd do Rzymu. I po drodze będziemy opowiadać o patronie Polski – dodaje. – Moim zadaniem będzie przygotowanie trasy – zapewnia Jeremiasz. W jego pokoju na półce leży mnóstwo obrazków z wizerunkami świętych. A ulubionym jest właśnie św. Stanisław Kostka.

RAKIETKA ZAMIAST DŁUTA
Przy oknie stoi wydłubana w drewnie postać zakonnika. – To miał być św. Franciszek – wyjaśnia Mikołaj. Przed rokiem czternastolatek zainteresował się rzeźbieniem. – Wióry leciały po całym pokoju – opowiada. – Nie mogłem dalej rzeźbić, więc zająłem się grą w ping ponga – śmieje się Mikołaj. – A ja organizuję turnieje szachowe w domu – wtrąca jego młodszy brat. Szymon kręci filmiki z udziałem swoich bliskich. – Podkładaliśmy też głosy do bajek. A innym razem Antosia była prezenterką Wiadomości – wspominają. Strona internetowa zespołu oraz okładki płyt to również zasługa Szymona. Wszyscy Wiśniewscy chodzili do szkoły muzycznej. – Bo muzyka to przecież coś wspaniałego – stwierdza krótko pan Artur. Granie, komponowanie, tworzenie aranżacji to ich wspólna pasja. Rodzice dzięki dzieciom poznają muzyczne nowinki. I sami dzielą się swoimi zainteresowaniami. Ostatnio wszyscy lubią wracać do muzyki średniowiecza. I przypominają, że w ich muzyce jest Bóg. – Zapraszamy Go w ten sposób do naszego codziennego życia – mówią.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.