Skrzydła dla ucznia

Jarosław Dudała

|

MGN 09/2010

publikacja 19.08.2010 15:15

Uczniom zwykłych szkół wystarczy pióro, zeszyt, ołówek, linijka. Uczniowie „Szkoły Orląt” potrzebują dużo droższych pomocy naukowych.

Szkoła Orląt to popularna Wyższa Szkoła Oficerska Sił Powietrznych w Dęblinie – jedyna polska uczelnia kształcąca pilotów wojskowych. Pierwszy krok w chmurach pozwala im zrobić PZL-130 Orlik. To polski samolot szkolno-treningowy. Kabina mieści instruktora i ucznia. Jego konstrukcja pochodzi z 1984 roku. Jest to samolot jednosilnikowy, śmigłowy. Jego długość i rozpiętość skrzydeł to około 9 metrów. Orlik waży prawie 2 tony. Może lecieć z prędkością maksymalną 480 km/godz. i osiągnąć pułap 6 kilometrów.

NIE OD RAZU DO F-16
Młody pilot nie od razu może się przesiąść z Orlika wprost do odrzutowców bojowych, takich jak MiG-29 czy F-16 Jastrząb. To byłoby zbyt trudne i zbyt kosztowne. Potrzebny jest stopień pośredni, czyli samolot szkolenia zaawansowanego. Po angielsku: Lead-In Training Fighter. W skrócie: LIFT. Przez całe dziesięciolecia taką przejściową maszyną dla polskich lotników wojskowych był TS-11 Iskra – pierwszy w historii polski samolot odrzutowy. Litery „T” i „S” w jego nazwie pochodzą od nazwiska konstruktora, słynnego inżyniera Tadeusza Sołtyka. Iskra była w swoim czasie bardzo udaną konstrukcją. No właśnie, w swoim czasie, to znaczy pół wieku temu. Choć Iskry wciąż jeszcze latają, to naszym lotnikom potrzebny jest nowy odrzutowiec treningowy. Trudno się go doczekać, bo jedna, nowoczesna maszyna tej klasy kosztuje około 20 milionów dolarów. Wkrótce polskie wojsko ma ogłosić konkurs na dostawcę nowoczesnych odrzutowców treningowych dla Polski.

ZŁOTY ORZEŁ I INNI
Pierwszym kandydatem na następcę Iskry jest koreański T-50 GOLDEN EAGLE (Złoty Orzeł). Wśród wszystkich konkurentów jest najdroższy (21 mln dolarów), najszybszy (jako jedyny w tym towarzystwie potrafi wyraźnie przekroczyć prędkość dźwięku) i można go przebudować do wersji bojowej. Jego plusem jest też podobieństwo do F-16, czyli zakupionego przez polskie siły powietrzne samolotu wielozadaniowego, takiego, który potrafi toczyć walki powietrzne, atakować cele naziemne i wykonywać zadania rozpoznawcze. Podobieństwo Złotego Orła do F-16 nie jest przypadkowe. Złoty Orzeł powstał niedawno przy współpracy koreańskiej firmy Korean Aerospace Industry i amerykańskiego Lockheeda Martina, producenta F-16. Druga propozycja to brytyjski BAE SYSTEMS HAWK (Jastrząb). W przeciwieństwie do Złotego Orła Hawk to konstrukcja nieco starsza (z lat 70.), ale bardzo udana i lubiana przez pilotów. Najlepszym dowodem jest fakt, że w USA postanowiono zbudować jego zamerykanizowaną wersję, zwaną T-45 Goshawk. Służy ona do szkolenia lotników amerykańskiej marynarki wojennej i piechoty morskiej (marines). Hawki latają m.in. w Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Australii, Kuwejcie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i w Republice Południowej Afryki. Do Polski planowano kupić używane Hawki z Finlandii. Być może jednak do polskiego konkursu staną nowe maszyny w nowej wersji AJT.

MASTER ZNACZY MISTRZ
Trzeci konkurent to włoski M-346 MASTER FIRMY ALENIA AERMACCHI. Historia tej maszyny jest dość ciekawa. Otóż Rosjanie, konstruujący swój nowy samolot treningowy Jak-130, w pewnym momencie udostępnili Włochom jego dokumentację i pozwolili im na rozwij anie tego projektu na własną rękę. Tak właśnie powstał Master. Jego atutem jest posiadanie dwóch silników, co oznacza wyższy poziom bezpieczeństwa. Na razie maszyny tego typu latają tylko w lotnictwie wojskowym Włoch. No i jest jeszcze czeski AERO L-159. To trochę pechowe maszyny i chyba nie będą liczyć się w polskim przetargu. Czesi wyprodukowali ich ponad 70. Niektóre z nich służą w wojskowym lotnictwie czeskim, ale większość zalega magazyny bez widoków na sprzedaż. Jedynym, co mogłoby zachęcić Polskę do kupna tych samolotów, jest perspektywa stworzenia w naszym kraju centrum szkolenia pilotów wojskowych maszyn bojowych, które pracowałoby nie tylko dla naszych Sił Powietrznych, ale także dla lotnictw wojskowych innych krajów w naszej części Europy, w tym Czech. Małym plusem jest też możliwość przebudowania czeskich maszyn szkolnych do wersji bojowej.
 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.