Bądź piekną (o)sobą!

Agata Puścikowska

|

MGN 11/2009

publikacja 20.10.2009 14:37

Czy wolno ubierać się ładnie? I co to w ogóle oznacza? Jak wyglądać dobrze, a nie zrobić sobie modowej krzywdy? O tym rozmowa ze stylistką Julitą Wudarczyk

Bądź piekną (o)sobą! Julita Wudarczyk, stylistka, ze swoją córką Emilką fot. Jakub Szymczuk

Mały Gość: Jak oceniasz sposób ubierania się młodych ludzi?
Julita Wudarczyk: – W skrócie: nie dobierają ubrań do typu sylwetki, do urody. Bezkrytycznie kopiują styl idoli. Chcą być modnymi za wszelką cenę. W tym za cenę estetyki i zdrowego rozsądku.

A co to jest moda?
– Ślepe naśladownictwo. Nic fajnego.

A ja lubię kupić sobie coś, co w danym sezonie jest modne!
– No i ok. Oczywiście, jeśli z trendów wybierzesz coś, co pasuje do ciebie. Wtedy nie zrobisz sobie krzywdy. Jeśli korzystasz z kolorów, dodatków z umiarem i krytycznie, zyskasz. Gorzej, gdy bezkrytycznie – korzystając np. z kolorowych magazynów, skopiujesz stroje ogłoszone modnymi. Takie bezkrytyczne kopiowanie wyglądu innych gwarantuje, że wygląda się nieciekawie i nieoryginalnie. A w dodatku to, co pasuje jednej dziewczynie, koszmarnie wygląda na drugiej. Spodnie tak zwane „aladynki” z lejącej tkaniny, nieźle mogą prezentować się na bardzo smukłej dziewczynie. Ale uszyte z jeansu, na osobie o pełniejszych kształtach...

Wyglądają jak przeładowany pampers… 
– To jeszcze pół biedy. Gorzej, że dziewczyna wygląda, jakby nie miała nóg, tylko sam tułów kończący się kostkami.

Co teraz nosi młodzież?
– Coraz więcej na ulicach (i w szkołach...) widzę wpływów stylu punk, czy też pochodnych heavy metalu. Czerń, tapir, biżuteria, ciemny makij aż. I dodatki demoniczne: trupie czaszki, pentagramy. Drugi styl, nazwij my go „na Dodę” lub bazarowa miss, to przesłodzone, przeróżowione, za krótkie, za obcisłe, wydekoltowane ubrania. Kompletnie bez klasy. Dziewczyny mieszają pojęcia, chcą wyglądać kobieco, a wyglądają wyzywająco! Widać jeszcze jeden styl: à la breakdance, czyli taki sportowo-lumpiarski. Jakieś dresy, czapy, pomieszanie z poplątaniem. Ten styl zaburza zmysł estetyczny, bo nie wiadomo, czy się delikwent mył, czy czesał.

Ostro! No to jak wytłumaczysz dziewczynom, żeby dbały o siebie, a nie robiły z siebie…  małp.
– Trudno mówić do dziewczyn, które za wszelką cenę chcą się identyfikować z grupą, i chcą wyglądać dokładnie tak jak koleżanki. Muszą chyba same dojrzeć do tego, że wyglądać dobrze to nie znaczy wyglądać jak wszyscy. Wiele dziewcząt ubiera się „modnie”, czyli źle, bo... chcą podobać się chłopakom. A ja się zastanawiam, czy współczesnym chłopcom naprawdę podobają się bezkształtne sylwetki? Albo różowo-wyzywające zestawy żywcem zdjęte z Barbie? Jak znam facetów, to nie za bardzo. A co do dbania o siebie: jasne, że trzeba dbać! Podkreślać atuty urody i sylwetki, a dyskretnie tuszować niedociągnięcia. Umieć ubrać się tak, żeby czuć się zadbanym. I od razu mówię: nie oznacza to kupowania drogich ciuchów. Żeby znaleźć coś niepowtarzalnego, często wystarczy odwiedzić lumpeks na rogu, skorzystać z wyprzedaży, czy... szafy mamy (jak się ładnie poprosi, to pewnie pozwoli). Uczcie się dziewczyny kreować swój własny, niepowtarzalny styl. I nie bójcie się opinii innych. Bądźcie piękne i bądźcie sobą!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.