Droga na północ

Weronika Gurdek

|

MGN 02/2009

publikacja 12.01.2009 14:11

Zimno, ciemno, po ulicach spacerują renifery... Aaa, no i jeszcze te fiordy, co z ręki jedzą...

Droga na północ Renifery w całej Skandynawii są dokładnie policzone, poznakowane i mają swoich właścicieli. Przez większą część roku żyją w górach, żywią się same, głównie porostami. Na zimę schodzą niżej. fot. WERONIKA GURDEK

Często tak kojarzy się Norwegia. Piękny kraj na skraju Półwyspu Skandynawskiego, gdzie w okresie przesilenia letniego dzień jest tak długi, że trwa aż do rana. Wtedy słońce w nocy obniża się i zatrzymuje tuż nad linią widnokręgu, po czym znowu wędruje do góry.

Na nartach do sąsiada
Patrząc na mapę Europy, Skandynawia to rzeczywiście koniec świata. Może dlatego tak niewiele wiemy o tym zakątku naszego kontynentu. Choć powierzchniowo Norwegia jest bliska Polsce, to zamieszkuje ją tylko ok. 4,7 mln ludzi (Polskę 38 mln!). Podobno nazwa tego państwa pochodzi od norweskich słów vegen (droga) i nord (północ), czyli Nordvegen – droga na północ. Kiedy pierwszy raz wybierałam się w podróż do Norwegii, wszyscy ostrzegali, że na pewno będzie tam bardzo zimno. Nie mieli racji. Lato w południowej i środkowej Norwegii jest podobne do naszego. A może nawet przyjemniejsze, bo rzadko zdarzają się trudne do zniesienia upały. Panuje tu umiarkowany, morski klimat. Dopiero na północy kraju jest chłodniej. W zimie to rozróżnienie też obowiązuje. Podczas gdy na północy temperatura spada do minus 30°C, na południu wszyscy zakładają narty biegowe lub łyżwy, bo śniegu nigdy nie brakuje. Narciarskie trasy biegowe, latem zamieniające się na rowerowe, prowadzą z wioski do wioski, niemalże od domu, do domu. Norwegowie śmieją się, że rodzą się z nartami na nogach!

Słońce nie zachodzi
Daleko na północy Norwegii w okresie przesilenia letniego dzień trwa aż do rana. Tak jest wtedy, gdy słońce w nocy obniża się i zatrzymuje tuż nad linią widnokręgu, po czym znowu wędruje do góry. Z tego słynie Nordkapp – cel turystów, przylądek powszechnie uważany za najdalej na północ wysunięty punkt Europy (w rzeczywistości jest to przylądek Knivskjelodden). Długi dzień letni to przywilej całej Skandynawii. Czas trwania zależy oczywiście od szerokości geograficznej. A zimą? Za kołem podbiegunowym trwa noc polarna, na niebie można zobaczyć niezwykłe zjawisko – zorzę polarną. Natomiast mieszkańcy Oslo i innych południowych miast, jadący do pracy na godzinę 9.00, pij ą poranną kawę wraz ze wschodem słońca. W zimie norweskie domy są pięknie oświetlone – z zewnątrz i wewnątrz. Kiedy w jakimś domu spodziewają się gości, na drodze dojazdowej gospodarze ustawiają lampiony – aby ułatwić dojazd i pokazać, że czekają na wizytę.

Renifer na drodze
Charakterystyczny znak drogowy – trójkąt z czerwoną ramką i sylwetką łosia to jeden z symboli Norwegii. Królem wszystkich skandynawskich zwierząt jest łoś, nie renifer. Żyje w lasach, łatwiej więc o niego na południu Skandynawii, choć generalnie trudno go spotkać. Ten znak drogowy ma jednak swoje uzasadnienie, bo łosie, a na północy renifery, rzeczywiście można spotkać przechodzące przez ulicę. Trzeba uważać, żeby spotkanie nie skończyło się zderzeniem, bo takie wypadki w Skandynawii są tak częste, że trudno ubezpieczyć samochód od zderzenia z reniferem lub łosiem! Pierwszy raz „spotkałam” renifery, jadąc przez największy w Europie górski płaskowyż Handargervidda, będący równocześnie największym parkiem narodowym Norwegii. Nie czekały jednak, aż zrobię im zdjęcie. To ja musiałam poczekać na kolejną okazję. A taka zdarzyła się podczas wyprawy do Jotunheimen. To park narodowy, który dla Norwegów jest tak samo ważny jak dla nas Tatry. Tyle tylko, że w Jotunheimen łatwiej o rena niż o kozicę w Tatrach.

Lodowce i piargi
W Jotunheimen wznosi się największy szczyt Norwegii i Półwyspu Skandynawskiego – Galdhøpiggen (2469 m n.p.m.). Wejście na szczyt zajmuje ok. 4,5 godz. Nie jest trudne, ale długie. To, co widać po drodze, zapiera dech w piersiach. Jak okiem sięgnąć: góry i lodowce. Spod jęzorów lodowca wypływają strumienie łączące się w jedną rzekę lodowcową na dnie doliny. Na Galde idziemy raz po śniegu, który nie topnieje nawet latem, raz po piargach. Mijamy turystów z różnych krajów – sporo Norwegów, ale są też Japończycy, Niemcy, Rosjanie, Słowacy i Polacy, studenci ze Śląska. A gdzie renifery? Widzieliśmy już ich ślady na śniegu, więc staramy się zachować czujność i ciszę. Nagroda za wytrwałość przyszła w drodze powrotnej – natknęliśmy się na niewielkie stadko renów odpoczywające nieopodal trasy turystycznej. Udało się nam podejść całkiem blisko, reny niemal obeszły nas wokoło i... uciekły do góry.

Fjordy
A co z tymi fiordami? Oczywiście nie jedzą z ręki. Przypominają raczej morze lub ogromne jezioro. Na przykład taki Oslofjord na południu Norwegii wcina się na długość ok. 100 kilometrów w głąb półwyspu i wpływa do cieśniny Skagerrak. A Sognefjord – nie tylko najdłuższy fi ord w Norwegii (203 km), ale i bardzo głęboki (najgłębszy punkt: 1308 m poniżej poziomu morza) – wcina się w ląd tak, że trzeba się przez niego przeprawiać promem lub jeździć długimi tunelami pod dnem. Jego szerokość waha się od 1,5 do 6 km. Najdłuższy tunel w Norwegii ma 24,5 km. Bywają też takie jak Spirala, atrakcja miasta Drammen, którą można wyjechać na górę drogą wewnątrz góry! Stare tunele i drogi norweskie często służą dziś jako ścieżki rowerowe. I jeszcze norweska tradycyjna zabudowa, czyli drewniane domy... z trawą na dachu! Nie, nie ze starości ta trawa. Ten model domu to tradycja sprzed wielu lat, kiedy Norwegia była biednym krajem. Powszechnie dostępnym budulcem było drewno. Trawa na dachu chroniła przede wszystkim przed pożarem i również była tania. Dzisiaj takie domki to nie lada atrakcja dla turystów.

Ha de bra Norge!
Gdy pierwszy raz przekroczyłam granicę Norwegii, moje pierwsze pytanie brzmiało: „Gdzie się podziali ludzie?”. Nie było to takie całkiem absurdalne pytanie. Rzeczywiście, w Norwegii zdarzają się rejony, w których trudno kogoś spotkać. Na południu kraju miast i wiosek jest więcej. Skandynawowie są uprzejmi i chętnie nawiązują rozmowę. Lubią opowiadać o dawnych czasach. Lubią też słuchać opowieści o Polsce. Mamy jedną wspólną cechę – norweski i polski należą do najtrudniejszych języków w Europie. Na szczęście jest jeszcze angielski... Co roku wyjeżdżając z Norwegii, mówię znajomym: – Ha de bra Norge! (norw. Miej się dobrze Norwegio!). Ja jeszcze tam wrócę.

Policzone, oznakowane, przypisane
Renifery w całej Skandynawii są dokładnie policzone, poznakowane i mają swoich właścicieli. Przez większą część roku żyją w górach, żywią się same, głównie porostami. Na zimę schodzą niżej. W szczególnie trudnych klimatycznie regionach bywają również dokarmiane. Skandynawowie hodują reny głównie na mięso. Dawniej renifer używany był jako zwierzę juczne, pociągowe, wykorzystywano również mleko, kości i skóry. Dziś najbardziej związani z renami są mieszkańcy Laponii, czyli Saamowie, rodowici mieszkańcy Skandynawii (błędnie nazywani Lapończykami).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.