Chińskie dzieci po trzęsiueniu ziemi w Syczuanie

KAI/k

publikacja 28.05.2008 09:21

Chińskie władze odstąpiły od surowej polityki kontroli urodzin wobec rodziców, którzy stracili swoje dzieci w wyniku trzęsienia ziemi w Syczuanie.

Szacuje się, że w wyniku trzęsienia ziemi, które nawiedziło ten rejon Chin 12 maja, mogło zginąć nawet 10 tysięcy uczniów. Łączna liczba ofiar przekroczyła już 62 tysiące, 23 tysiące osób uznaje się za zaginione.

Rodziny dotknięte tragedią nie będą musiały stosować się do obowiązującej w kraju polityki jednego dziecka - donosi dziennik "International Herald Tribune".

Rodzice, którzy stracili dziecko lub zostało ono ciężko ranne w wyniku kataklizmu, mogą ubiegać się o legalne pozwolenie na posiadanie potomka.

Rodzice którzy stracili "legalne" dziecko i pozostają wciąż z "nielegalnym" w wieku poniżej 18 lat, teraz będą mogli je "zalegalizować".

Takie dziecko uzyska niedostępne przedtem prawa i świadczenia. Do tej pory dziecko takie nie mogło korzystać m.in. z bezpłatnej nauki. Rodzice nie będą także narażeni na dotkliwe kary finansowe spowodowane posiadaniem "niedozwolonego" potomka. W niektórych regionach Chin burzono nawet domy tym rodzinom, które nie chciały podporządkować się rygorystycznemu prawu.

Zdaniem ekspertów zmiany zaproponowane przez komunistyczne władze mogą w wielu przypadkach stanowić niewystarczające pocieszenie dla zrozpaczonych matek i ojców.

"Dla chińskich rodziców stracić dziecko, to jak stracić wszystko. Dziecko jest tu jedyna nadzieją" - podkreśla prof. Zhongxin Sun, socjolog z Uniwersytetu Fudan

Politykę jednego dziecka wprowadziła Komunistyczna Partia Chin w 1979 r., gdy liczba Chińczyków przekroczyła miliard.