Maturzyści na Jasnej Górze

KAI/k

publikacja 07.05.2007 10:53

Prawie co czwarty tegoroczny maturzysta pielgrzymował na Jasną Górę. Wśród 460 tys. młodych przystępujących do egzaminu dojrzałości prawie 126 tys. nawiedziło częstochowskie sanktuarium. Tradycyjnie najliczniej młodzież maturalna pielgrzymowała w grupach diecezjalnych.

Strach przed jednym z najważniejszych egzaminów w życiu powodował, że główna intencja pielgrzymowania była oczywista: prośba o zdanie matury, ale jak mówili młodzi, modlili się także o dalsze, dobre wybory.

- Przyjechałem tu nie tylko po to, aby wyprosić pozytywny wynik egzaminu, przecież to tylko epizod, najtrudniejsze wybory, decyzje są dopiero przede mną. Chcę prosić, aby były dobre - powiedział Krzysztof z X LO w Krakowie.

Jakub Pilarski, licealista z Wągrowca podkreślił, że przybył na Jasną Górę, aby usłyszeć głos Boga, co jego zdaniem jest dziś bardzo trudne. - Odkrycie pewnych dróg, odpowiedzi na znaki zapytania jest dziś skomplikowane. Jest wiele propozycji, czasem nasze wybory są wyśmiewane i musimy się z nimi ukrywać i sami zmagać - zauważył maturzysta.(...)

Większość pielgrzymek grup diecezjalnych odbywała się pod hasłem: "Przypatrzcie się bracia powołaniu waszemu". Młodzi uczestniczyli w spotkaniach, podczas których świadectwami życia dzieliły się: małżeństwa, kapłani, siostry zakonne i osoby poszukujące.

Tradycyjnie modlitwie maturzystów przybyłych w pielgrzymkach diecezjalnych przewodniczyli księża biskupi. Bp Wojciech Polak z Gniezna zachęcał młodych do nieustannego podejmowania pracy nad sobą. - To jest fascynująca praca, trud wewnętrzny, który rodzi błogosławione owoce. Jan Paweł II wołał, by nie dać sobie zabrać tego trudu, żeby w niego wchodzić mężnie i odważnie i wciąż szukać odpowiedzi na pytanie o swoją drogę życia - mówił w kazaniu bp Polak.

Biskup sosnowiecki Adam Śmigielski apelował do maturzystów, by nie zabiegali tylko o dobra materialne, ale by dostrzegali obecność Jezusa w życiu. - Pieniądz fascynuje, ludzie zabijają się by zdobyć wciąż większe dobra i to jest największa tragedia, bo wtedy często człowiek zostaje sam. Człowiek bez Boga jest ruiną - powiedział bp Śmigielski.