publikacja 20.11.2025 10:14
Króluj nam, Chryste! Adwent uczy nas czekania i cierpliwości, czyli tego, czego dziś tak bardzo nam brakuje.
Roman Koszowski /Foto Gość
Generalnie nie potrafimy czekać. Badania dowodzą, że jeśli strona internetowa ładuje się dłużej niż trzy sekundy, to prawie 50 procent użytkowników zamyka okno. Cierpliwość stała się dziś towarem deficytowym, a może nawet rarytasem. Słowa „proszę czekać” brzmią prawie jak prowokacja.
Irytuje nas stanie w kolejce do kasy, nie lubimy zbyt długo czekać na posiłek w restauracji, denerwujemy się, gdy elektroniczny konsultant infolinii każe nam „wisieć” na słuchawce.
Tymczasem Adwent proponuje coś zupełnie odwrotnego. Pokazuje wartość czekania i czuwania, które nie są tylko biernym obserwowaniem rozwoju wypadków, ale próbą usposobienia serca i umiejętności czytania Bożych znaków. Czy zatem umiem czekać?
Nie jest to łatwa sprawa, jeśli już od początku listopada sklepowe regały błyszczą od ozdób bożonarodzeniowych i uginają się od prezentów pod choinkę. Wszystko jest już, na tacy, od razu. Adwent wydaje się wobec tego przeżytkiem czy wręcz przeszkodą w korzystaniu z produktów i ofert.
A przecież nie czekamy na coś, tylko na kogoś. I to Kogoś absolutnie wyjątkowego. Kogoś, kto zawsze jest, a zarazem przychodzi na nowo. Przychodzi, żeby nas przemienić, by na nowo o Sobie opowiedzieć. Nie skracajmy zatem adwentowego oczekiwania. Ani w zewnętrznych przygotowaniach, ani wewnętrznym nastawieniu.
Panowie Ministranci!
Nie zapominajcie też, że jako słudzy ołtarza uczestniczycie w liturgii, która nie jest tylko anamnezą, obrzędem wspomnień („i ze czcią wspominamy”, „wspominając śmierć i zmartwychwstanie”). Liturgia, zwłaszcza Eucharystia, jest też zapowiedzią, codziennym Adwentem, który przygotowuje nas na rzeczywistość przyszłą („Chrystus powróci”, „i powtórnie przyjdzie sądzić żywych i umarłych”). Najlepsze dopiero przed nami! Dlatego wasze świadome i czynne uczestnictwo w liturgii jest wspaniałym sposobem przygotowania się na wieczność z Bogiem. Tym, „Który był i Który jest, i Który (nieustannie) przychodzi” (por. Ap 4,8).
I nie bójcie się, że się spóźni. Przypominają mi się słowa nieodżałowanej pamięci zmarłego pięć lat temu ks. Piotra Pawlukiewicza: „Bóg przychodzi z pomocą piętnaście minut za późno i zawsze zdąży”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł