publikacja 23.10.2025 09:23
Kiedyś podczas obiadu w klasztorze ojciec Pio nagle wstał i wyszedł. Dwaj bracia, zaciekawieni, poszli za nim. Usłyszeli, że z kimś rozmawia. Podeszli jeszcze bliżej. Co się okazało? Obok zakonnika… nie było nikogo. „Nie martwcie się, wszystko jest dobrze. Rozmawiam tylko z kilkoma duszami, które właśnie idą z czyśćca do raju.
Kiedyś podczas obiadu w klasztorze ojciec Pio nagle wstał i wyszedł. Dwaj bracia, zaciekawieni, poszli za nim. Usłyszeli, że z kimś rozmawia. Podeszli jeszcze bliżej. Co się okazało? Obok zakonnika… nie było nikogo. „Nie martwcie się, wszystko jest dobrze. Rozmawiam tylko z kilkoma duszami, które właśnie idą z czyśćca do raju. Zatrzymały się tu, by mi podziękować, bo dziś rano podczas Mszy Świętej wspomniałem o nich” – powiedział ojciec Pio, widząc ich zdziwienie.
Innym razem, gdy klasztor był już zamknięty, bracia usłyszeli dziwne głosy dochodzące od bramy: „Niech żyje ojciec Pio! Niech żyje ojciec Pio!”. Rano przełożony zapytał, o co chodziło z tymi hałasami, kto to tak wykrzykiwał. „To zmarli żołnierze przyszli mi podziękować za modlitwy” – wyjaśnił spokojnie ojciec Pio.
Takich historii o świętym zakonniku z Pietrelciny, ale i o innych, którzy mieli kontakt ze światem pozaziemskim, są setki.
Do św. Małgorzaty Marii Alacoque, której Pan Jezus pokazał swoje Najświętsze Serce, dusze czyśćcowe przychodziły i błagały o modlitwę. Jedną z nich była siostra zakonna, która bardzo cierpiała w czyśćcu, bo w klasztorze za życia była bardzo leniwa i byle jak wypełniała reguły zakonne. „Gdy przyjęłam Komunię Świętą, o którą mnie prosiła, powiedziała, że jej męczarnie się zmniejszyły, bo w jej intencji odprawiano Msze Święte, jednak jeszcze długo w została czyśćcu…” – wspominała siostra Alacoque.
„Czyściec to Boża izba chorych” – mówił święty proboszcz z Ars, Jan Maria Vianney, i swoich parafian zachęcał do modlitwy za dusze tam cierpiące. Świętej siostrze Faustynie Pan Jezus pokazał czyściec, a ona potem swoje przeżycia zapisała w „Dzienniczku”: „Znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą (…). Zapytałam dusz, jakie ich jest największe cierpienie. I odpowiedziały mi zgodnie, że największe cierpienie to jest tęsknota za Bogiem” (Dz. 20).
Jest jeszcze jeden ważny święty, którego wspomnieć muszę. To Stanisław Papczyński. On widział dusze czyśćcowe. Kiedy ciężko zachorował, swoje cierpienie ofiarował w intencji ich wybawienia. A potem powtarzał często: „Błagam, módlcie się za zmarłych, bo straszne cierpią męczarnie!”. I to koniecznie trzeba zapamiętać. Dzisiaj księża marianie, do których należał ks. Papczyński, codziennie, nie tylko w listopadzie, modlą się za cierpiących w czyśćcu i zachęcają do tego. I tak jak ich założyciel przypominają: „Bez serca jest ten, kogo nie wzruszają męki i kto nie niesie pomocy cierpiącym w czyśćcu, choć może to czynić!”.
Te historie z życia świętych i dziesiątki innych, z których niejedna książka mogłaby powstać, pokazują, jak bardzo świat ziemski złączony jest ze światem duchowym, niewidzialnym. Jesteśmy jak naczynia połączone modlitwą. Opowiadają też o tym ludzie w naszej sondzie małogościowej na str. 6.
Z duszami w czyśćcu łączy nas modlitwa. Jak im możemy pomagać? Obok jest pomocny obrazek-instrukcja, który na pewno się przyda. Ratujcie dusze w czyśćcu, one na pewno się odwdzięczą, a kiedyś razem spotkamy się w niebie. Co to będą za radość i zdziwienie!