publikacja 25.09.2025 09:56
Maryja słyszy swoje dzieci i wyprasza dla nich u Boga potrzebne łaski. Potwierdzają to cztery mamy, które na Różańcu wymodliły cuda dla swoich rodzin.
Archiwum prywatne
Magdalena Kania żona Pawła i mama piątki chłopców
– To było jakieś 9 lat temu. Urodziłam wtedy naszych najmłodszych chłopców, bliźniaków, chodziłam sobie na spacery z wózkiem i modliłam się Nowenną Pompejańską. Odmawiałam ją w intencji małżeństwa, o którym wiedziałam, że się rozpada. Słyszałam, że ta modlitwa działa, i byłam przekonana, że w tym przypadku też tak się stanie. Pod koniec nowenny, kiedy zostały mi jakieś dwa, trzy tygodnie modlitwy, dowiedziałam się, że jednak małżonkowie się rozwiedli.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że potraktowałam nowennę jako coś magicznego. Zorientowałam się, że nie modliłam się szczerze, w zaufaniu Panu Bogu; że byłam taka trochę roszczeniowa: „Panie Boże, ja Ci dam to, a Ty mi daj tamto…”.
Postanowiłam jednak dokończyć nowennę. Pomyślałam, że jeśli nie im, to może ta modlitwa przyda się komuś innemu; że Pan Bóg zrobi z niej użytek.
Po jakimś czasie spotkałam kobietę z tamtego małżeństwa, za które się modliłam. Okazało się, że owszem, wtedy się rozwiedli, ale… wrócili do siebie i wszystko dobrze się skończyło. Teraz mieszkają razem, wychowują swoje dzieci i żyją jak mąż i żona w sakramentalnym małżeństwie.
Krystyna Deko żona Piotra i mama 6 dzieci
– Kiedy urodziło się nasze drugie dziecko dowiedziałam się, że nasz syn… umiera. Zawierzyłam go Matce Bożej Częstochowskiej, a chwilę później zadzwonił mąż i powiedział, że akcja serca u naszego synka wróciła, że zdarzył się cud! 13 maja, we wspomnienie Maki Bożej Fatimskiej, wypisano go ze szpitala.
Gdy czekaliśmy na piąte dziecko, przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej zawierzyłam Maryi moje nienarodzone dziecko, którego życie było zagrożone, prosząc, by zachowała je i mnie przy życiu. Z pewną przekorą zapytałam się wtedy: „Maryjo, czy Ty mnie tam słyszysz?”. Odpowiedź nadeszła szybko. W dzień narodzin naszego dziecka – córki Zosi, mąż wychodząc ze szpitala, spotkał siostrę zakonną, która podarowała mu dziesiątkę różańca na rękę z wizerunkiem Matki Bożej i napisem: „Maryjo, Królowo Polski, módl się za nami!”. Mam wrażenie, że Maryja wtedy potwierdziła, że mnie i nasze dziecko ocaliła.
Od 12 lat zachęcamy rodziców do codziennej modlitwy różańcowej za swoje dzieci we wspólnocie Różaniec Rodziców. To jest nasza droga do wypraszania wielu łask. Mam swoje dwie ulubione tajemnice: zwiastowanie, czyli moment kiedy Maryja mówi Panu Bogu „tak”, i tajemnicę zesłania Ducha Świętego.
Kiedyś usłyszałam, że bez Ducha Świętego trudno jest wychować dzieci.
Patrycja Hallek żona Łukasza, mama Hani i Zosi
– Mieliśmy wtedy dwójkę małych dzieci, w domu remont, a Łukasz stracił pracę. Firma ogłosiła upadłość. Postanowiłam jednak zaufać Bogu i Jemu oddać nasze trudności. Zaczęłam się modlić nowenną przez wstawiennictwo Matki Bożej Różańcowej z Pompejów. Napisałam też do koleżanki, której mama prowadziła firmę IT, z prośbą o zatrudnienie męża. W dniu zakończenia pierwszej błagalnej części nowenny zadzwoniła koleżanka z wiadomością, że jest praca dla Łukasza. Mógł pracować zdalnie, i to na lepszych niż w poprzedniej firmie warunkach!
Rok później kolejna trudność. Zamknięto sklep, w którym pracowała moja mama. Ponieważ Łukasz pracuje rano, a ja po południu, mama potrzebowała pracy przed południem, by potem przejąć nasze dzieci. Zaczęłam drugą nowennę. Mama pracuje teraz w innym sklepie, ma poranne zmiany, na dodatek blisko swojego domu. Dokładnie tak, jak prosiłam.
Kiedy zaczynałam Nowennę Pompejańską, myślałam: „To jeden Różaniec nie wystarczy? Trzeba modlić się aż trzy?”. Ale przypomniałam sobie o znajomych – skoro im udało się wytrwać, to może i ja spróbuję! Wiedziałam, że przecież nic nie tracę.
Teraz cały Różaniec odmawiam w piątki. A na co dzień Różańcem modlę się przed snem. Kiedyś zasypiałam przed telewizorem, teraz zasypiam, odmawiając Różaniec.
Izabela Borek-Łucarz żona Tomasza, mama Lenki
– Pół roku po ślubie zaczęliśmy starania o dziecko. Niestety, bez skutku. Po pewnym czasie trafiliśmy do dobrego lekarza – Tomasza Kandzi. Leczyliśmy się u specjalisty i nadal modliliśmy się o dziecko. W końcu postanowiliśmy zacząć Nowennę Pompejańską. Na początku byłam przerażona ilością części Różańca, jakie trzeba odmówić w ciągu dnia, ale postanowiłam spróbować. Znalazłam aplikację, gdzie różni ludzie opowiadają, jak modlili się tą nowenną. Zdecydowaliśmy się włączyć w modlitwę.
Kiedy w aplikacji wpisałam datę rozpoczęcia, od razu wyskoczyło mi, że zakończę ją… w Dzień Matki! Modliliśmy się oboje. Czasem udawało się nam razem z Tomkiem odmówić kilka dziesiątek. Nie zawsze w pełnym skupieniu, ale wytrwaliśmy. W połowie nowenny lecieliśmy do Irlandii. Przed wyjazdem postanowiłam zrobić test ciążowy. Tego dnia zaczynałam część dziękczynną. Na teście pokazały się upragnione dwie kreski. Cieszyłam się bardzo, jeszcze trochę nie dowierzałam i bałam się, czy przez kolejnych 9 miesięcy wszystko będzie dobrze. Dotarło do mnie, że od teraz wszystko zmieni się w naszym życiu.
Z testem od razu pobiegłam do męża, w nocy nie mogłam spać. A Tomek spał jak suseł. Uwierzył dopiero, gdy zobaczył wyniki z laboratorium i kiedy lekarz potwierdził, że bije serduszko naszego dziecka. Dziś Lenka ma 9 miesięcy, jest bardzo ciekawa świata, bardzo wesoła i wszędzie jej pełno.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł