Setki koncertów, dla papieża, dla umierającego chłopca, ponad 7 milionów sprzedanych płyt, nagrody, wyróżnienia, tysiące ludzi na koncertach.
Przez lata Arka Noego spotyka się nie tylko na koncertach, ale także na wspólnej zabawie i modlitwie
Archiwum Arki Noego
Arka Noego świętuje 25-lecie istnienia. Z tej okazji ukazała się nowa płyta.
Początki zespołu prowadzonego przez Roberta „Litzę” Friedricha to rok 1999 i współpraca z telewizyjnym programem „Ziarno”. A zaczęło się od piosenki „Nie boję się, gdy ciemno jest”, napisanej z okazji pielgrzymki do Polski Jana Pawła II. Zaśpiewały ją m.in. dzieci Roberta, Marcina i Mateusza Pospieszalskich i Darka Malejonka.
Nie musisz być idealna
Kiedyś siostra Mariola Kłos, prowadząca dla dzieci telewizyjny program „Ziarno”, poprosiła o piosenkę o życiu poczętym. – Nie miałem na to żadnego pomysłu. Mimo że miałem kilkoro swoich dzieci, widziałem, jak rosną pod sercem żony, widziałem, jak się rodzą, trzymałem je na rękach, nie wiedziałem, jak o tym napisać – opowiada Robert Friedrich. – Siostra Mariola powiedziała wtedy: „Napiszesz, napiszesz. Ja teraz jestem w pralni, klękam i się modlę, a ty weź kartkę i długopis. To wystarczy”. I tak powstała piosenka „Ja jestem”. – W napisaniu tekstu pomaga mi Pan Bóg – przyznaje. – Cały zespół modli się, żeby jakiś bardzo trudny temat ująć w prosty sposób, opowiadając. – Bo kiedy prostym językiem mówi się do dzieci, łatwiej też dorosłym zrozumieć trudniejsze prawdy – dodaje.
A piosenka „Nieidealna” powstała, kiedy dorastały dzieci założyciela Arki Noego. – Zauważyłem, że coraz bardziej otaczają je media społecznościowe, smartfony, że są nieustanne ocenianie, czy masz markowe ciuchy, jakie masz włosy, jakich używasz kosmetyków... – opowiada Litza. – Widziałem, że to zabija radość w dzieciach. Napisałem więc: „Taka jaka jesteś, jesteś fajna, nie musisz być idealna”. To nie znaczy, żeby od siebie nie wymagać, ale żeby zobaczyć, ile piękna jest w każdym.
Na miłość Boską
Niesamowitą jest piosenka „Na drugi brzeg”. – Kiedy nagrywaliśmy płytę wielkanocną „Hip hip hurra, Alleluja!”, nie mogliśmy zapomnieć o tych z naszych rodzin, którzy już poszli do nieba – opowiada Litza. – Małe dzieci często nas pytały, co się dzieje po śmierci, jak wygląda niebo, co jest po drugiej stronie. Nasze serce bije przecież tylko kilka chwil. Im dłużej żyję, a mam już prawie 60 lat, 16 wnuków już lata po domu, to widzę, jak to wszystko szybko leci. Niemożliwe, że minęło już 25 lat Arki...
Na nowej płycie „Na miłość Boską”, która ukaże się w czerwcu, 10 piosenek stylistycznie przypomina wszystkie poprzednie. – Jest trochę folku, reggae, rocka, jest też elektronika, nad którą pracował mój syn Henryk, który zajmuje się profesjonalnie robieniem muzyki, a kiedyś śpiewał w Arce Noego – wymienia Robert. – Zrobiliśmy piosenkę o babci i dziadku, o modlitwie, o urodzinach – piosenkę, w której doceniamy to, że żyjemy, o pełnieniu woli Bożej i „zasypiankę” na dobranoc. Moje dzieci wpadły na pomysł, żeby napisać też utwór o nastolatkach i powstała piosenka „Gagatki nastolatki”. To o tym, że rodzice modlą się za swoje nastoletnie dzieci, żeby w życiu wybierały dobro, a odrzucały zło.
Jak stary laptop
W ciągu 25 lat zespołu Arka zagrała setki koncertów. Niektóre pamiętają szczególnie. 6 stycznia 2001 r. śpiewali w Watykanie prywatny koncert dla papieża Jana Pawła II. W Mysłowicach grali i śpiewali w hospicjum, w pokoju umierającego chłopaka. – On wiedział, że Pan Bóg woła go już na drugi brzeg i zażyczył sobie pizzę i koncert Arki – opowiada Robert. – To było niesamowite.
A na koncerty Arki Noego wciąż przychodzą tłumy. – To dla nas zawsze zaskakujące, bo czasem jest chyba więcej ludzi niż 10 lat temu. Dzieci, które wychowywały się na Arce, dziś przychodzą ze swoimi dziećmi. I to nas bardzo cieszy – przyznaje szef zespołu. – Ja mam na scenie moje wnuki, dzieci tych, którzy kiedyś śpiewali.
Arka Noego, tak jak 25 lat temu, wciąż ma do przekazania coś ważnego. – Zawsze kiedy po koncercie schodzę ze sceny, mam pewność, że Pan Bóg mnie wspiera. Ale nie wystarczy powiedzieć, że Eucharystia czy śpiewanie z Arką ładuje baterie. Lepiej non stop być podłączonym do Pana Boga. Cały czas być online. Nie odłączać się od Jego miłości ani na chwilę – mówi na koniec Robert. – Wiem to – zapewnia. – Sam jestem jak stary laptop, który musi być stale podłączony, bo jak wyłączysz go z prądu, od razu pada.
O Arce Noego dorośli członkowie jej pierwszego składu
Halszka Szyszkowska (Starosta)
– Jestem córką siostry Roberta, więc występy z Arką to były wyjazdy rodzinne. W czasie koncertów czy podczas nagrywania płyt nie mieliśmy ani tremy, ani presji, za to świetnie się bawiliśmy.
Najbardziej pamiętam minikoncert, kiedy udało nam się być na audiencji u Ojca Świętego Jana Pawła II. Pamiętam to bardzo dobrze, mimo że miałam wtedy jakieś 6 lat. Na szybko szukaliśmy jakichś sklepów, żeby zdobyć eleganckie ubrania. A potem występ… To było ogromne przeżycie.
W zespole zawsze była modlitwa, Pan Bóg znajdował się na pierwszym miejscu. To mnie utwierdzało, że w tym miejscu chcę być, przebywać.
Mikołaj Pospieszalski
– Nikt nie przypuszczał, że powstanie zespół, który będzie istniał tak długo. Zaczynaliśmy w Częstochowie od nagrania kilku piosenek. Byłem wtedy wielkim fanem Acid Drinkers, zespołu metalowego, w którym Robert grał na gitarze, śpiewał i był współautorem wielu utworów. Kiedyś na nagraniach powiedział do mnie: „A teraz zaśpiewaj jakoś z jajem”. Zaśpiewałem z charakterystyczną chrypką jedną zwrotkę piosenki „Taki duży, taki mały” i tak już zostało. Ten mój zachrypnięty głos się przyjął.
W wakacje mieliśmy nawet kilkadziesiąt koncertów, czasami trzy dziennie, i to w różnych miejscach. Ładowaliśmy się do autobusu, dzieci się bawiły, dorośli rozmawiali. To było naprawdę fajne... Na pracy najbardziej skupieni byli starsi muzycy, a my mieliśmy dobrą atrakcję. Pamiętam koncert w Wadowicach i kilkadziesiąt tysięcy ludzi czy festiwal Song of Songs w Toruniu. Ludzie śpiewali z nami, z rękami w górze. To było bardzo miłe doświadczenie.
Ola Kawiorska (Malejonek)
– Miałam 6 lat, kiedy zaczęłam przygodę z Arką Noego. Najbardziej wspominam prywatną audiencję u papieża Jana Pawła II, który pobłogosławił zespół i każdego. To było wyjątkowe, stanąć przed tak wielkim człowiekiem. Po tym spotkaniu pozostało mi wspólne zdjęcie, na którym Ojciec Święty całuje mnie w policzek. Ta pamiątka zostanie z moją rodziną na zawsze. Rodzice powtarzali nam, że nie jesteśmy gwiazdami. Bardzo dbali o nasze życie duchowe. W autokarze, przed koncertami, zawsze była modlitwa. Jestem za to wdzięczna Panu Bogu. To dało mi to taką siłę i kopa do dorosłego życia. Razem z mężem założyliśmy wspólnotę, która trwa do dziś, i fundację Oczami Nieba. Gdy wybuchła wojna na Ukrainie założyliśmy noclegownię, pomogliśmy tysiącom rodzin. Ambasadorami tej fundacji są mój tata Darek Malojonek i Litza.
Po tylu latach my, dzieci Arki, możemy liczyć na siebie. Tamte przyjaźnie pozostały do dziś. Sama z dziećmi chętnie przychodzę na koncerty Arki Noego. Razem z córką lubimy oglądać teledyski Arki, na których mnie rozpoznaje i mówi: „Moja mała mama”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.