Wanna, z której ktoś wyciągnął korek, nigdy się nie zapełni. Zawsze pozostanie pusta. Człowiek nie potrzebuje korka. Potrzebuje stałego dopływu czystej wody.
Henryk Przondziono /Foto Gość
Tak zaczyna się książka, która właśnie się ukazała. Mogłoby się wydawać, że korkiem dla człowieka jest Pan Bóg. Wystarczy Nim zatkać otwór, a potem żyć po swojemu. Tymczasem Pan Bóg nie jest korkiem do życiowej wanny człowieka. Człowiek zamiast korka potrzebuje strumienia wody, który będzie płynął bez przerwy. Strumienia tak silnego, że choć odpływ będzie otwarty, wanna-człowiek pozostanie pełen ciągle czystej wody. „Dlatego niczego nie zatrzymuj na siłę, bo możesz nie spotkać najpiękniejszego Słowa Boga, które potrafi pozatykać wszystkie nasze dziury i uszczęśliwić nas na zawsze” – pisze autor, wujek Kamil, który przez dwa lata, w kolejnych numerach „Małego Gościa” opowiadał o tym, jak bardzo Bóg Ojciec kocha każdego człowieka. Jego przewodnikiem jest słowo Boże, wypowiedziane od chwili stworzenia aż do zesłania Ducha Świętego. Słowo, które przenika nasze, jego i jego rodziny codzienne sprawy.
Wujek Kamil to Kamil Gąszowski, dziennikarz świdnickiego oddziału „Gościa Niedzielnego”, tata siedmiorga dzieci.
O miłości, tylko porządnie
Pomysł pojawił się sześć lat temu: między wspólnotową Mszą a domem i rozmowami z dziećmi. Bo we wspólnocie, do której należą Kamil Gąszowski i jego rodzina, to rodzice tłumaczą najmłodszym Ewangelię. I kiedy przyszła kolej na Kamila, poczuł, że musi to zrobić porządnie. Zamiast szukać skomplikowanych mądrości teologicznych, zadał sobie pytanie: „Co jest najważniejsze?”. I odpowiedź przyszła od razu – kerygmat. Trudne słowo, ale jego sens jest prosty jak dziecięce pytanie: „Czy Bóg mnie kocha?”.
– Dla mnie to było przełomowe, kiedy usłyszałem, że Bóg kocha MNIE, naprawdę, bezwarunkowo – przyznaje Kamil Gąszowski. – Nie tylko wtedy, gdy jestem grzeczny. Nie dlatego, że zasłużyłem. Po prostu. To było coś, co zaczęło we mnie wszystko zmieniać. I pomyślałem, że jeśli mam powiedzieć dzieciom tylko jedno, niech to będzie właśnie to.
Ważne problemy dzieci
I zaczął szukać prostych słów, by wytłumaczyć wielką prawdę. Dlatego w książce Kamila nie ma infantylnych zwrotów, zdrobnień czy przekolorowanych treści. Jest szczerze i poważnie, bo młody czytelnik zasługuje na szacunek i traktowanie go serio. – Intuicyjnie staram się tak traktować swoje dzieci. Być wobec nich prawdziwym, nie udawać kogoś, kim nie jestem, przeprosić, gdy trzeba. Nie wiem, czy to dobra metoda wychowawcza – przyznaje – To się okaże w przyszłości, ale widzę, że to buduje zaufanie i relację.
Książka Kamila nie miała być bajką, ale prawdziwą opowieścią o Bogu i o życiu. Dlatego wydarzenia biblijne i historie, przykłady z przeżywanej codzienności przenikają się w tej książce. A dzieci przecież, jak mówi autor, też mają swoje sprawy, swoje cierpienia i dramaty. Kłótnie z rodzicami, problemy w szkole, brak zaufania, strach. Jak w takiej sytuacji zachowaliby się biblijni bohaterowie? Sara i Abraham, Mojżesz, Apostołowie…
To nie jest książka wyłącznie dla dzieci. Ilustracje i prosto ujęte tematy mogą nawet dorosłym pomóc zrozumieć tematy biblijne i odnieść je do swojego życia. Każdy w końcu jest dzieckiem, które potrzebuje bliskości kochającego Boga Ojca.
Dzieci patrzą, nie słuchają
Tak jak i w Piśmie Świętym w tej książce nie ma historii wyłącznie z dobrym zakończeniem. Bo życie takie nie jest. To opowieść o Bogu, który nie rozwiązuje problemów jak magiczny dżin. Ale o Bogu, który jest. Nawet wtedy, gdy wszystko inne się rozsypuje… Jest obok i cierpi razem z nami. – Dlatego nie mówiłem nigdy swoim dzieciom, że kiedy się pomodlą, wszystko będzie dobrze – przyznaje Kamil. – Ta książka to w dużej mierze opowieść o mojej przygodzie z Bogiem. Czasem zastanawiałem się, czy sobie czegoś nie wymyślam. Czy to, o czym piszę, jest prawdziwe, także dla mnie? I właśnie wtedy wydarzyły się w moim życiu rzeczy, które potwierdziły, że Bóg naprawdę kocha za darmo. Przestałem mieć wątpliwości. Przeszedłem drogę od poczucia, że Bóg jest odpowiedzialny za moje cierpienie do wiary, że On w tym nie maczał palców. Wręcz przeciwnie – cierpi ze mną.
Ważne, by nie chować trudności pod dywan. Czy mogę odnaleźć Boga, gdy jest mi źle? Tak, właśnie tam On czeka.
Kamil nie uważa się za eksperta. Stara się jak najlepiej wychować siódemkę swoich dzieci. – Czasami pytają o życie, o wiarę. Najstarsza córka czytała, o czym pisałem, i weryfikowała – przyznaje. – Jestem przekonany, że wiary nie przekazuje się przez rozmowy i pouczenia. Dzieci nie słuchają tego, co mówimy, ale patrzą, jak żyjemy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.