Króluj nam, Chryste! Repetitio est mater studiorum (powtórka jest matką nauki). Tą starą, łacińską sentencją zapraszam Was, kończąc powoli rok szkolny, do refleksji nad kolejną, dziewiątą zasadą ministranta: Ministrant jest pilny i sumienny w nauce i pracy zawodowej.
Istockphoto
Nie jest odkryciem Ameryki, że aby czegoś się nauczyć, trzeba powtarzać. Czy to słówka z angielskiego, czy wzory na pole figur geometrycznych, czy elementy komórki roślinnej. Jestem pewien, że tę podstawową zasadę nauki znał i stosował jeden z patronów ministrantów, św. Stanisław Kostka. Z zachowanych o nim świadectw wiemy, że w wiedeńskim kolegium jezuitów początkowo nauka nie szła mu zbyt dobrze. Zmagał się ze znacznymi brakami w swoim wykształceniu. Jednak pod koniec trzeciego roku studiów należał już do najlepszych uczniów. Zaległości nadrobił pracowitością i sumiennością.
Tu wracam do rozważań o pierwszej zasadzie ministranta i pytam: jak pracuję, gdy nikt mnie nie widzi? Kiedy nikt mnie nie kontroluje, nie sprawdza?
Przy tym temacie nie sposób pominąć „zabrania” ze szkół zadań domowych. Uważam to za duży błąd, który już odbija się na poziomie nauczania... Dlatego też ministrant powinien być dobrym i pilnym uczniem – jeśli chodzi zarówno o uczenie się, jak i o postawę w klasie, na stołówce czy na przerwie.
To, że nikt nie zadaje ani nie sprawdza zadań domowych, nie oznacza, że nie powinienem w domu przeczytać notatek z lekcji czy poszerzyć wiedzy. Taka umiejętność samodzielnej pracy bez zewnętrznych motywacji i nadzoru nazywa się samodyscypliną. Jest ona potrzebna tak w nauce szkolnej, w sporcie, pracy zawodowej, jak i w kształtowaniu swojego charakteru, swojego ducha.
Michael Phelps, Leo Messi czy Pia Skrzyszowska nie osiągnęliby tego wszystkiego w sporcie, gdyby nie samodyscyplina. Podobnie wielu świętych.
Jak więc przykładam się do swoich obowiązków? Modny dziś minimalizm, czyli robić tylko to, co mi kazali i nic więcej, zabija kreatywność i inicjatywę. Stajemy się wtedy bardziej rzemieślnikami czy nawet trybikami niż artystami, a to nie jest właściwy kierunek.
Warto przyjrzeć się naszej postawie w szkole, na uczelni i w pracy. Wielu pełnoletnich ministrantów to już przecież pracownicy różnych firm. Przekraczając próg szkoły, biura czy sklepu, nadal jestem ministrantem, czyli człowiekiem z zasadami; pracowitym, sumiennym i uczciwym, z zasadami wyniesionymi ze służby przy ołtarzu. Dla wielu z Was to właśnie była pierwsza szkoła tych cennych w pracy zawodowej umiejętności. Nie bez powodu słyszałeś pewnie nieraz: „ty to jesteś porządna firma”.
Czasem, gdy ktoś pyta, jak rozmawiać z kolegami z klasy czy pracy o Panu Bogu, zawsze odpowiadam: rozmawiaj normalnie i szczerze. Nie bój się, że to będzie niepopularne. Mów spokojnie o swoim świadectwie i własnym doświadczeniu. Ale też słuchaj uważnie. To nie jest łatwe zadanie, ale jednocześnie dobre pole do ewangelizacji. Ksiądz nie zawsze tam dotrze. Ty możesz być pierwszą, a może nawet jedyną osobą, z którą ktoś porozmawia o Bogu..
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.