Chroni nas Tarcza

Agata Ślusarczyk

|

Mały Gość 6/2025

publikacja 20.05.2025 09:59

Karetka zabrała Marka do szpitala. Lewe płuco zajął ropień. Dwie operacje nie dały szans na życie.

Pani Gabriela spisała historię cudownego uzdrowienia swojego na większą chwałę Najświętszego Serca Pana Jezusa Pani Gabriela spisała historię cudownego uzdrowienia swojego na większą chwałę Najświętszego Serca Pana Jezusa
ARCHIWUM PRYWATNE

Gabriela i Marek Rosiekowie są szczęśliwą rodziną. Gdy 7 lat temu pan Marek poważnie zachorował, byli 8 lat po ślubie, mieli trójkę dzieci: 7-letnią Maję, 4-letniego Filipa i 3-miesięcznego Tomka. – Mąż był zawsze okazem zdrowia, zdarzały się przeziębienia, ale nigdy poważniej nie chorował – mówi pani Gabriela i opowiada historię cudu, który wydarzył się w jej rodzinie za przyczyną Najświętszego Serca Jezusowego. To dzięki Niemu mój mąż żyje.

Jezu, czy on umrze?

Karetka zabrała pana Marka do szpitala. Okazało się, że całe lewe płuco zajął ropień. Stan był bardzo poważny. Operacja, powrót do zdrowia i znowu wydarzyło się coś niespodziewanego: nagła gorączka i kaszel krwią.

– Wtedy w nocy przyśnił mi się Pan Jezus w białej szacie i powiedział, że o Marka życie toczy się ogromna walka – wspomina pani Gabriela. – „Jezu, czy on umrze?”, pytałam we śnie. Jezus nie odpowiedział, tylko z uśmiechem zaprowadził mnie do łóżka męża i polecił, bym czuwała przy nim cały czas i modliła się. Kiedy opadałam już z sił i wiedziałam, że sama nie dam rady się za niego modlić, we śnie pojawiła się Maryja. Ona stała się naszą obroną i złe duchy już nam nic nie mogły zrobić.

Jezu, tylko Ty i ja

Tamtej nocy pani Gabriela zrozumiała, że nieustannie ma się modlić się za swojego męża. W kościele w Starej Miłosnej pod Warszawą znajduje się przepiękny wizerunek Najświętszego Serca Jezusa. To parafia rodziny Rosieków. – Codziennie chodziłam tam na Mszę Świętą – opowiada pani Gabriela. – Wpatrywałam się w ten obraz i gorąco prosiłam: „Panie Jezu, bądźmy tylko Ty i ja, ja i Ty, nie chcę widzieć ludzi, kapłanów, nikogo”. I poczułam, jakby z Serca Jezusa wypływała ogromna miłość. Ogarnął mnie tak wielki pokój, choć po ludzku był we mnie strach o to, co będzie dalej. Mąż w szpitalu, po kolejnej operacji pod respiratorem, w śpiączce farmakologicznej, dializowany. Lekarze właściwie nie dawali nadziei. Ja sama tu, z trójką dzieci… Nigdy wcześniej nie interesowałam się Najświętszym Sercem Jezusa – przyznaje pani Rosiek. – Wtedy z każdym dniem coraz bardziej rozumiałam, że tylko Serce Jezusa jest ochroną dla naszej rodziny.

Msza za ostatnie pieniądze

Po jednej z Mszy, kiedy Gabriela wychodziła z kościoła, usłyszała w duszy jakby głos: „Zamów Mszę Świętą za Marka, za wszystkie pieniądze, które masz”. „Ale jak to? Panie Boże, mam ostatnie dziewięćset złotych. Najmłodsze dziecko jeszcze przy piersi, starsze jedzą w szkole i przedszkolu, więc wystarczy, że dam im tylko kolację… W lodówce mamy jedzenie na kilka dni. Ja sobie poradzę, mi wystarczy chleb i woda” – myślała i po chwili wahania zdecydowała: „Zrobię to, ale proszę Cię, Jezu, zadbaj, byśmy mieli co jeść”.

– Dzień później przyszedł brat męża i wręczył mi tysiąc złotych – opowiada pani Gabrysia. – „Chcemy się trochę dorzucić, masz dzieci, musisz jeździć do szpitala”, powiedział. W pierwszej chwili nie chciałam wziąć tych pieniędzy, ale potem przypomniałam sobie, o co prosiłam Pana Jezusa. Myślę, że chciał sprawdzić, czy Mu całkowicie zaufałam… – uśmiecha się.

Pan go ocali

Dni mijały. Modlitwa, szpital, rozmowy z lekarzami, którzy nie mieli pomysłu na ratunek dla Marka. „Panie Jezu, co mam zrobić? Dlaczego nic się nie zmienia?” – pytała Gabriela. I wtedy odczytała kolejne polecenie Pana Jezusa: „Przejdź na kolanach z OIOM-u do szpitalnej kaplicy”. To oznaczało przejście z drugiego piętra po schodach, obejście patio, wejście drugimi drzwiami do głównego holu i potem na trzecie piętro do kaplicy. Na oczach pracowników szpitala, chorych i ich rodzin.

Pani Gabriela kilka razy upewniła się, czy tego na pewno żąda Pan Jezus. Pojechała do szpitala. „Przykro mi, stan męża tak się pogorszył, że nie wiemy, czy dożyje jutra. Ta noc jest decydująca. Po ludzku już nic nie możemy zrobić, musicie się kierować do góry” – powiedział lekarz i wskazał palcem na niebo. – Nogi same mi się ugięły. Wiedziałam, że to jest znak Jezusa – wspomina.

Kiedy na klęczkach dotarła do kaplicy, zobaczyła Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. – Doszłam do samego ołtarza – opowiada. – Powiedziałam: „Panie Boże, skoro już przeszłam na tych kolanach, to proszę Cię, daj mi słowo, czy Marek będzie żył” i otworzyłam Pismo Święte na słowach Psalmu 41: „W dniu nieszczęścia Pan go ocali, Pan go ustrzeże, zachowa przy życiu”. Wiedziałam, że to jest odpowiedź: Marek będzie żył! – wspomina.

Pan Marek przeżył noc, której miał nie przeżyć, i powoli zaczął wracać do zdrowia.

Tarcza Najświętszego Serca

Dwa lata po uzdrowieniu pan Marek jako podziękowanie za uzdrowienie z choroby, wykonał z blachy serce, które chce uroczyście złożyć w swojej parafii. – W moim sercu zrodziło się pragnienie, by zachęcać do ofiarowania się Najświętszemu Sercu Jezusa poprzez nałożenie Tarczy Najświętszego Serca Pana Jezusa – mówi pani Gabriela. – Cała nasza rodzina w uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego przyjęła taką Tarczę jako znak naszej całkowitej przynależności do Boskiego Serca. To jest związane z tym, co Pan Jezus obiecał św. s. Małgorzacie Marii Alacoque, że ci, którzy będą ją nosić, ześle szczególne łaski.

Pani Gabriela zaprasza do swojej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Starej Miłosnej w każdy pierwszy piątek miesiąca na godz. 18 wszystkich, którzy pragną oddać się Sercu Jezusa i przyjąć Tarczę. Od cudownego uzdrowienia męża jeździ po Polsce, opowiadając, co zdarzyło się w jej rodzinie za przyczyną Najświętszego Serca Jezusa. Od ubiegłego roku przy tej okazji rozdała 4 tysiące tarcz. – Cała nasza rodzina znalazła schronienie w Sercu Jezusa, ja to mocno czuję – przyznaje. – Owszem, zdarzają się różne, czasami bardzo trudne sytuacje, ale Jezus zawsze znajdzie z nich wyjście. Ufamy Mu – zapewnia. – Tarcza to nie jest cudowny amulet, ale wyraz naszej wiary w Boską opiekę, pomoc i ochronę.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
  • Zobacz więcej w bibliotece
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.