Łeb wielki jak ciężarówka, paszcza z zębami jak wielkie głazy. Waga – 70 ton. Długość – 20 metrów. Takie giganty żyły kiedyś w Morzu Śródziemnym.
Krokodyl nilowy – drugi co do wielkości krokodyl świata. W czasach, gdy spisywano Pismo Święte, występował aż do ujścia Nilu, znacznie dalej niż obecnie
USO /Istock
Piątego dnia Bóg stworzył wielkie potwory morskie. Przez cztery pierwsze dni bezmiar mórz i oceanów był pusty; nie poruszała go płetwa żadnego stworzenia, a powierzchni nie burzył wir wzbudzony ruchem potężnego ogona. Piątego dnia to się zmieniło: „»Niechaj się zaroją wody od roju istot żywych (…)!« Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe, którymi zaroiły się wody (…). Bóg, widząc, że były dobre, pobłogosławił je tymi słowami: »Bądźcie płodne i mnóżcie się, abyście zapełniały wody morskie (…)«. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień piąty” (Rdz 1,20-23).
Czytania o powstaniu wielkich potworów morskich słyszymy podczas Wigilii Paschalnej. Czym mogły być te istoty, tak niezwykłe, że informacja o nich pojawia się na samym początku Pisma Świętego? Czym mogły być i czym są – bo czasy wielkich potworów morskich nie przeminęły?
Wielka Głębia
Umocniłeś ziemię w jej podstawach,
nie zachwieje się na wieki wieków
Jak szatą okryłeś ją Wielką Otchłanią (Ps 104,5-6).
Dla wielkich, zagadkowych stworzeń nie ma lepszego miejsca niż głębiny morskie. Są dla nich odpowiednie jako środowisko życia – olbrzymim zwierzętom łatwiej funkcjonuje się w wodzie. Na lądzie zginęłyby pod własnym ciężarem, nie dając rady oddychać. Masa wody, którą wypierają swoimi cielskami, zgodnie z prawami fizyki równoważy do pewnego stopnia ich masę. To dlatego największe i najcięższe zwierzęta wszech czasów, płetwale błękitne i inne olbrzymie walenie, żyją w wodzie.
Poza tym gdzie mógłby skrywać się potwór morski, a więc istota tajemnicza, nieznana, budząca ciekawość i lęk jednocześnie, jeżeli nie w miejscu niedostępnym dla nas, którego nie potrafimy ani ogarnąć, ani przeniknąć naszymi zmysłami?
Kaszalot i krokodyl
O istnieniu wielkich potworów morskich ludzie wiedzieli od dawna. Nie tylko morskich zresztą, lecz potworów, których kryjówką były różnego rodzaju wody. W Księdze Hioba zamieszczony jest opis krokodyla: „(…) będę mówił o sile niezrównanej. Kto odchyli wierzch jego odzienia i dotrze do podwójnego jego pancerza? Czy otworzy mu paszczy podwoje? Dookoła jego zębów – groza” (41,4-6).
Mowa zapewne o drugim co do wielkości krokodylu świata, krokodylu nilowym. W czasach, kiedy spisywano Pismo Święte, występował on aż do ujścia Nilu, znacznie dalej niż obecnie. Największe okazy tego ziemno-wodnego drapieżcy dorastają przeszło sześciu metrów długości i osiągają ponad tonę masy ciała – określenie „potwór” jest więc uzasadnione.
Krokodyl był potworem, którego mogli spotkać ówcześni mieszkańcy Ziemi Świętej. Napotkać mogli również innego wodnego drapieżcę, największego spośród żyjących na Ziemi, czyli kaszalota, giganta dorastającego dwudziestu metrów długości i siedemdziesięciu ton masy ciała, o wielkim jak ciężarówka łbie z paszczą uzbrojoną w zęby rozmiarów sporych głazów. Niegdyś kaszalot pojawiał się regularnie na Morzu Śródziemnym.
Ludojady
Starożytni żeglarze zapuszczali się znacznie dalej, na morza, które zwali „zewnętrznymi” (w przeciwieństwie do „wewnętrznego” Morza Śródziemnego), i napotykali różne gatunki wielkich morskich waleni. Żyjący w I wieku przed Chrystusem grecki podróżnik i historyk Strabon opisał spotkanie floty Aleksandra Macedońskiego ze stadem wielorybów, zapewne na wodach Oceanu Indyjskiego. Wielorybów było tak dużo, że „wytworzyły one w wodzie nieoczekiwanie wielkie prądy i zawirowania, a z wydmuchiwanej wody powstała mgła, tak że nie było widać, co jest pod nogami”. Wzbudziło to strach żeglarzy. Myśleli, że wieloryby gotują się do bitwy morskiej (na podstawie historii o zatopieniu statku w XIX wieku przez olbrzymiego kaszalota powstała powieść „Moby Dick”).
W Księdze Jonasza napotykamy słynną historię, również będącą zapisem spotkania z potworem morskim: „Pan zesłał wielką rybę, aby połknęła Jonasza. I był Jonasz we wnętrznościach ryby trzy dni i trzy noce” (2,1-2) Jaki potwór morski połknął Jonasza?
Jeżeli będziemy kierować się rzeczywiście tropem ryby, do wyboru mamy trzy gatunki. W wodach tamtej części świata pojawia się olbrzymi żarłacz biały, nazywany ludojadem. Największe, których rozmiary udokumentowano, miały około siedmiu metrów długości ciała i ważyły dwie tony.
Długoszpar i bazylozaur
Przy tej wielkości żarłacz biały mógłby być wielką rybą, w której brzuchu zmieściłby się człowiek. Mogłyby to być również ryby jeszcze większe, występujące w wodach otaczających rejon Ziemi Świętej: rekin wielorybi i długoszpar, oba planktonożerne i łagodne, lecz o paszczach wystarczających do pomieszczenia człowieka.
Jeśli punktem wyjścia do rozważań o potworach morskich stała się Księga Rodzaju i opis stworzenia świata, nie zapominajmy o stworzeniach z dawnych epok. To właśnie na pustyniach Egiptu, a więc ziemiach dobrze znanych ludziom, którzy spisywali biblijne księgi, odnaleziono szkielety przedziwnych gigantów morskich. To prawalenie, zwane bazylozaurami. Wbrew nieco mylącej nazwie, sugerującej ich pokrewieństwo z dinozaurami, bazylozaury to ssaki, przodkowie wielorybów. Były to drapieżniki o osobliwym wyglądzie i olbrzymich, dwudziestometrowych ciałach, wydłużonych w ten sposób, że miały postać gigantycznych morskich węży.
Przedstawiona lista wielkich potworów morskich jest krótkim tylko fragmentem pełnej ich listy, która wciąż jest uzupełniana. Pokazuje, jak fascynujące jest stworzenie, dzieło Boże, a także niezwykłym sposobem poznawania świata jest Pismo Święte.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.