publikacja 21.03.2025 08:44
Po nocy, którą spędziliśmy w chacie ulepionej z błota i pokrytej słomą, wschodzi słońce. Wioskę budzi dźwięk wuwuzeli. Tu jakby czas się zatrzymał.
W parku Kidepo natrafiliśmy na rodzinę słoni
Krzysztof Błażyca /Foto Gość
W Karamodży, na północnym wschodzie Ugandy, mieszka podzielone na klany plemię dumnych wojowników pasterzy Karimodżong. Odwiedzam klan żółwia. Pasterze zapraszają do rozśpiewanego kręgu. Raz, dwa trzy i... skacz tak wysoko, jak potrafisz w rytm wyśpiewywanych pieśni.
Razem z krowami
Karamodża to rejon rzadko odwiedzany przez turystów. Dla złaknionych przygody to jedno z najlepszych miejsc, gdzie można poczuć „świat sprzed wieków”. Karimodżong, spokrewnieni z kenijskimi Masajami, żyją tu od ponad 400 lat. Przybyli od strony Etiopii. Tereny pasterzy graniczą z bezkresną doliną Kidepo. Tam znajduje się park narodowy z największą populacją lwów w Ugandzie, stadami bawołów i majestatycznymi rodzinami słoni.
Z parku trafiamy na półpustynne tereny, gdzie w wioskach, nazywanych manyata, mieszkają pasterze Karimodżong. Manyata to właściwie sporych rozmiarów zagroda zbudowana z gałęzi, gdzie ludzie mieszkają razem ze swoim bydłem. Krowy i kozy śpią dosłownie w sąsiedztwie pasterzy.
Budową chat zajmują się… kobiety. Wejście ma zaledwie metr wysokości. Mężczyźni dbają o stada. Gospodarstwa poszczególnych rodzin dzielą ścianki z gałęzi. Czasem manyata sprawia wrażenie labiryntu, w którym trzeba się orientować, by trafić do celu. Nad wioską czuwa rada starszych, spośród których najstarszy ma decydujący głos.
Bez krów nie ma żony
Karimodżong w większości wyznają tradycyjną religię. Wierzą w jedynego Boga, którego nazywają Akuj. Wierzą, że Akuj podarował im całe bydło świata. Dlatego uważają, że bydło sąsiednich plemion też należy do nich. Ponieważ ich sąsiedzi myślą podobnie, zaczęły się wojny międzyplemienne.
Uzbrojeni w karabiny maszynowe, półnadzy wojownicy pasterze znani są z wielu krwawych napadów towarzyszących kradzieży bydła. – Sporo ludzi straciło życie w tych wojnach. Wiele kobiet straciło mężów lub synów. Mieli około piętnastu lat – mówi Joseph, Karimodżong. Nie mieszka już w manyacie. Jako jeden z niewielu skończył studia. Dziś pracuje w centrum ochrony dziedzictwa kulturowego plemienia. – Niestety, wciąż zdarzają się takie napady – mówi. – Słyszałem o kolejnych ośmiu osobach, które zginęły tydzień temu. Dla Karimodżong krowy są miarą pozycji mężczyzny, który ceniony jest według ilości posiadanego bydła. Bez krów nie zdobędzie żony. A żona kosztuje nawet i 200 krów – dodaje Joseph. – Karimodżong żyją dla swojego bydła. Pieśni śpiewane nocami przy ognisku też są o krowach. Zrobią wszystko, by znaleźć dobre pastwisko i wodę dla krów. A to niełatwe, bo nasz region jest bardzo suchy.
Noc przy krowach
Nazwa Karimodżong pochodzi z grupy języków nilockich, co oznacza w przybliżeniu „starzy, ludzie, którzy pozostali”. Inne tłumaczenie to „ci, którzy spożywają razem w tym samym czasie”. Karimodżong podkreślają, że najważniejsze dla nich jest życie w harmonii z naturą. Rytm wyznacza pora deszczowa i sucha.
Kilkunastoletni chłopcy śpią na dworze. Chronią krowy przed lampartami. Czasem, choć rzadko, lamparty atakują także ludzi. Pora deszczowa jest nieregularna. Przez długi czas trzeba zmagać się z suszą. Wtedy jest głód. Gdy nie ma deszczu, idą do czarownika. Składają ofiarę ze zwierzęcia. – Dziś tradycyjne wierzenia są już tu mniej obecne niż przed laty, ale wciąż praktykowane – mówi ks. Josaphat, misjonarz pochodzący z ludu Karimodżong. Jego ojciec wyznawał tradycyjną religię. Dziś głosi Ewangelię swojemu ludowi. – Kiedy ktoś umiera, to koniec. Ciało to już nie ich problem. Zanoszą je do buszu i tam zostawiają dla zwierząt – opowiada. – Pamiętam starego człowieka. Był czas głodu. Poszedł na górę, żeby umrzeć. Ludzie wiedzieli o tym. Ale skoro dzieci nie miały jedzenia, stary człowiek postanowił, że nie będzie jeść. To ludzie bardzo odważni – dodaje.
Misjonarze są w rejonie Karimodżong. To pierwsze pokolenie młodych wspólnot chrześcijańskich. To wciąż początki.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.