Moja stacja

Notowała Joanna Kojda

|

Mały Gość 4/2025

publikacja 21.03.2025 08:45

O stacji drogi krzyżowej, nie tyle ulubionej, co ważnej dla nich, mówią biskup, dziennikarka i aktor.

Moja stacja Karol Porwich /East News

Biskup Artur Ważny, diecezja sosnowiecka

 

Trzeba było dużo odwagi, żeby wyjść z tłumu ciekawskich ludzi i otrzeć twarz Jezusowi.

Ta kobieta z VI stacji, nazwana przez tradycję Weroniką, miała taką odwagę. Ta sama tradycja mówi, że ową Weroniką była kobieta, która od 12 lat cierpiała na upływ krwi, a którą Jezus uzdrowił. Wtedy wykazała się wielką odwagą, by przeciskając się także przez tłum, móc dotknąć Chrystusa. Teraz zrobiła to ponownie, dodatkowo kierując się wdzięcznością. Tym razem Jezus zostawił jej na pamiątkę na jej chuście odcisk swojej twarzy.

Sakramenty są niejako jak szaty Pana, poprzez które możemy Go dotknąć. A stacja VI nam dopowiada, że Jezus, właśnie poprzez sakramenty, odtwarza w naszych sercach swoje oblicze, swoje podobieństwo.

 

Dorota Gawryluk, dziennikarka i prezenterka

 

Wszystkie stacje drogi krzyżowej są dla mnie ważne. Jednak w codziennym życiu przypomina mi się, często do niej wracam, stacja VIII: Jezus pociesza płaczące niewiasty. Chrystus mówi im, żeby nie płakały nad Nim, ale nad sobą.

Ta scena bardzo wyraźnie utkwiła mi w pamięci. Często w życiu jest właśnie tak, że współczujemy komuś, nie wiedząc, że sami mamy większy problem. Te kobiety płakały nad Jezusem, ale nie rozumiały sytuacji, nie widziały tego, że same mają problem z tym, co się dzieje wokół nich i co za chwilę się wydarzy. On już to widział. Zdarza mi się wysłuchiwać historii matek z niepełnosprawnymi dziećmi. Patrzymy na nie i im współczujemy. Tymczasem właśnie ci, co mają zdrowe dzieci, powinni czasem nad nimi zapłakać.

Historia kobiet i Jezusa uczy mnie, żeby zapłakać też nad sobą i swoimi problemami.

 

Adam Woronowicz, aktor

 

Nie tyle „ulubiona” stacja drogi krzyżowej, co dla mnie bardzo ważna jest stacja IV: Jezus spotyka swoją Matkę. Zawsze zastanawiam się, jak długo trwało to spotkanie. Czy to była sekunda, czy towarzyszył temu jakiś gest? Czy było to tylko spojrzenie? Ale na pewno w tym bardzo trudnym momencie, był to rodzaj spojrzenia pełnego nie tylko bólu, ale i miłości. Myślę, że to bardziej On udzielił Maryi wsparcia niż Ona Jemu. Patrzenie na ból i cierpienie swego dziecka, mówię to jako ojciec, jest czymś, co całkowicie rozwala. Cierpimy wtedy podwójnie. Ta stacja jest niesamowitym spotkaniem, które odbywało się w pośpiechu, wśród krzyków, ale za każdym razem, kiedy podczas Drogi Krzyżowej dochodzimy do tej stacji, to można wypowiedzieć tylko sam jej tytuł i pomilczeć.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.