publikacja 24.01.2025 10:40
Była jesień 1931 roku, kiedy przez otwór w ścianie krypty światło padło na leżącą na ziemi czaszkę. W kryptach takie znalezisko to nic dziwnego. Ale na tej czaszce lśniła… korona.
Odnalezione w zamurowanej skrytce korony – od lewej: Barbary Radziwiłłówny, wykonana ze srebra, złocona, zrobiona przez krakowskich złotników; Aleksandra Jagiellończyka, mocno zniszczona, ze złoconego srebra; Elżbiety Habsburżanki, srebrna złocona, wykonana dość niestarannie w Wilnie. Poniżej koron od lewej: insygnia królewskie Barbary – jabłko i berło, trzy złote pierścienie i złoty łańcuch. Dwa przecięte pierścienie z turkusami odkryte pod czaszką króla Aleksandra (dlaczego przecięto pierścienie nie wi…
Valdemar Doveiko /PAP
Katedra wileńska sypała się. Ściany pękały, ogromny portyk odchylił się od pionu. Zalane wodą podziemia i słabe fundamenty, niepewny grunt, na którym posadowiono budowlę zapowiadały nieuchronną katastrofę. Trzeba było podjąć natychmiastowe działania ratunkowe. A skoro tak – to był to świetny moment na badania archeologiczne. Od dawna wiedziano, że w podziemiach pochowano króla Aleksandra Jagiellończyka i dwie żony Zygmunta Augusta – Elżbietę Austriaczkę i Barbarę Radziwiłłównę. Ale dokładnego miejsca nie znano.
Skarb
Kiedy w nieoczekiwanym miejscu katedry odnaleziono kryptę z królewskimi szczątkami, nikt się nie spodziewał, że będzie nietknięta przez ludzi. Tylko woda, która wielokrotnie zalewała krypty, dokonywała zniszczeń. I czas. To była sensacja na całą Polskę: nienaruszone pochówki królewskie z wyposażeniem grobowym. Do tej pory takie były tylko na Wawelu, a do większości z nich już zaglądano.
Niemal wszystkie korony królów polskich zniszczono. Zostały tylko grobowe – świadkowie największej świetności Rzeczypospolitej. A w Wilnie został świadek najbardziej romantycznej królewskiej historii – Zygmunta i Barbary. Za trumną, którą zobaczyli badacze w podziemiach katedry, nieutulony w smutku król szedł przez wszystkie miasta podczas trwającej niemal miesiąc podróży z Krakowa do Wilna. Może to jego dłonie dotykały tej korony tuż przed zamknięciem wieka...
Tajemnica
We wrześniu 1939 roku do Wilna wkroczyła Armia Czerwona. Przez 40 dni pierwszej sowieckiej okupacji rabowane było wszystko, co się dało. Postanowiono ratować skarbiec katedralny – część dla niepoznaki zostawiono – a najcenniejsze rzeczy zamurowano w kilku miejscach katedry.
Tylko trzy osoby wiedziały gdzie skarby ukryto – ks. prałat Franciszek Wołodźko i dwaj zakrystianie Kajetan Gratulewicz i Jan Małyszko. Złożyli oni przysięgę milczenia i dopiero w latach 80. XX w., kiedy odkryto pierwszą część skarbca, Jan Małyszko zdał relację z całej akcji ukrywania.
W 1985 roku odnaleziono złote i srebrne naczynia liturgiczne, około 750 wotów, relikwiarze, pierścienie i inne precjoza. Odkrycia nie ujawniono – Litwa była wtedy republiką radziecką i obawiano się reakcji władz.
Odkrycie
Po odzyskaniu niepodległości przez naszych sąsiadów szukano dalszej części skarbu – w tym regaliów – czyli insygniów królewskich. Bezskutecznie. W 2009 r. grupa naukowców polskich i litewskich prowadziła nawet badania georadarem. Jednak bez efektów.
Dopiero 16 grudnia 2024 roku dotarto do skrytki. W żelaznej skrzyni znaleziono królewski skarb. Po koniecznych naprawach i konserwacji znów będzie można go oglądać – jak niegdyś – w wileńskiej katedrze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.