publikacja 24.01.2025 10:41
Czasem trzeba wezwać karetkę. Jak to zrobić, żeby pomoc dotarła szybko i skutecznie, wyjaśnia Artur Żurek, ratownik medyczny z Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.
Archiwum prywatne
Mały Gość: Jest jakiś klucz do skutecznej pomocy?
Artur Żurek: Pierwsza i najważniejsza zasada – nie panikuj. Wzywający pomocy musi być opanowany, choćby to było bardzo trudne. Istotne jest konkretne odpowiadanie na pytania dyspozytora. Od tej rozmowy zależy, jak szybko i sprawnie karetka dotrze na miejsce.
O co pyta dyspozytor?
Dyspozytor zawsze zaczyna od pytania o miejsce zdarzenia: gdzie to się dzieje? Następnie pyta o szczegóły, ile osób jest poszkodowanych, co się stało i czy ktoś potrzebuje natychmiastowej pomocy. Dopóki nie zakończy rozmowy, nie wolno się rozłączać.
To o czym jeszcze może mówić dyspozytor?
Może udzielać wskazówek, jak pomóc poszkodowanemu, zanim przyjedzie karetka. Przy okazji upewni się, czy wzywający nie potrzebuje wsparcia. Dyspozytorzy są tak przeszkoleni, by krok po kroku instruować, jak np. przeprowadzić resuscytację, czyli przywrócić komuś oddech i krążenie. Nawet najbardziej zestresowany świadek, jeśli uważnie posłucha wskazówek, może skutecznie pomóc, a nawet uratować komuś życie.
Gdy już przyjedzie karetka, jak się zachować?
Przede wszystkim współpracować z ratownikami. Powiedzieć, czy dziecko choruje, czy przyjmuje jakieś lekarstwa i co się stało, co działo się przed tą sytuacją. Najważniejsze to opanować nerwy i nie przeszkadzać ratownikom. Nie krzyczeć, nie płakać i nie wyrywać dziecka, bo to tylko może utrudnić pomoc.
Warto mieć w domu coś w rodzaju „koperty życia” czy podstawowe informacje o stanie zdrowia poszkodowanego. To szczególnie istotne dla starszych ludzi, którzy czasem mieszkają sami, nie mają bliskich. Wtedy taką kopertę z historią choroby, listą leków, które zażywa, warto mieć w widocznym miejscu – na przykład na drzwiach wejściowych od środka. To oszczędza czas i ułatwia nam działanie.
Pamięta Pan jakieś szczególne wezwanie?
Najbardziej zapadają w pamięć historie z udziałem dzieci. Gdy przyjeżdżamy na miejsce i widzimy, że rodzice są opanowani, nie utrudniają i aktywnie współpracują z nami, to cieszy, bo wtedy często udaje się pomóc. Niestety, zdarzają się przerażające sytuacje, gdy dziecko wzywa pomocy, a dorośli są na przykład pod wpływem alkoholu. Dziecko nie wie, że to alkohol spowodował takie czy inne zachowanie rodziców. Boi się i podejmuje decyzję o wezwaniu pomocy.
A wezwania do sytuacji, których można było uniknąć?
Należy do nich choćby odpalenie grilla przy użyciu benzyny, odpalanie fajerwerków w rękach czy drażnienie agresywnego psa.
Jako zespół ratownictwa medycznego reagujemy profesjonalnie, ale takie sytuacje zawsze pozostają w naszej pamięci. Zastanawiamy się, jak można było doprowadzić do takiej nieodpowiedzialności. Wystarczy wyłączyć brawurę i włączyć myślenie.
Nie każda sytuacja jednak wymaga od razu wezwania ratowników medycznych.
To kiedy koniecznie trzeba to zrobić?
Karetka powinna być wzywana, gdy zagrożone jest życie, gdy ktoś stracił przytomność, gdy pojawił się silny, piekący ból w klatce piersiowej, gdy podejrzewa się udar mózgu, do wypadku, zatrucia, zadławienia.
A w innych sytuacjach?
Istnieje nocna i świąteczna opieka zdrowotna. W godzinach od 18 do 8 rano, a także w weekendy i święta dostępny jest lekarz, który może przyjechać do pacjenta, zbadać go i wystawić receptę.
Kiedy karetka jedzie do kogoś z silnym kaszlem czy wysoką temperaturą z powodu anginy czy grypy, może zabraknąć jej tam, gdzie liczy się każda sekunda.
Bywają też dziwne wezwania?
Owszem, na przykład do niegrzecznych dzieci czy buntujących się nastolatków. Do takich sytuacji nie wzywamy karetki!
Zajmowanie linii alarmowej lub wysyłanie karetki do przypadków, które nie są związane z realnym zagrożeniem życia, powoduje, że czas dojazdu do osób rzeczywiście potrzebujących pomocy medycznej może się wydłużyć.
Ja możemy pomóc ratownikom?
Ważne, by każdy już od najmłodszych lat znał podstawy udzielania pierwszej pomocy i tę wiedzę regularnie odświeżał.
To zwiększa bezpieczeństwo nas wszystkich. Pamiętajmy, że czas dojazdu karetki bywa kluczowy, a nasze działanie w pierwszych minutach może uratować komuś życie.
Kilka zasad, które mogą uratować życie przy zatrzymaniu krążenia:
Jeśli dziecko nie oddycha, zaczynamy od 5 wdechów ratowniczych. Następnie wykonujemy 15 uciśnięć klatki piersiowej i 2 wdechy albo 30 uciśnięć i 2 wdechy.
U dorosłych wystarczy 30 uciśnięć klatki piersiowej, bez konieczności wykonywania wdechów. Jeśli nie znamy osoby, można ograniczyć się wyłącznie do ucisków klatki piersiowej, by podtrzymać krążenie do czasu przyjazdu pogotowia, przez około 5–8 minut.
U dzieci lepiej nie rezygnować z wentylacji, bo to znacznie obniża szanse na ich uratowanie, ponieważ ilość tlenu w organizmie dziecka jest niewystarczająca, by zapewnić skuteczną resuscytację wyłącznie poprzez uciski.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.