Bombowe cuda

Adam Śliwa

publikacja 13.12.2023 11:14

Tysiące wzorów, kolorów, kształtów. Szklane, lustrzane, niepowtarzalne. Wszystkie ręcznie robione.

Każda ozdoba to ręczna praca wielu osób Każda ozdoba to ręczna praca wielu osób
roman koszowski /foto gość

W Piotrkowie Trybu-nalskim, historycznym mieście, gdzie odbył się pierwszy sejm walny Królestwa Polskiego, od ponad 70 lat powstają niepowtarzalne bombki choinkowe. Mimo upływu lat nie tracą swojego blasku. Jak to możliwe? Sprawdziliśmy w fabryce Szkło-Dekor.

Zamiast słodyczy

Wchodzimy do dużej hali. Słychać szum palników i… śmiech dzieci. – Bombki tworzymy cały rok, ale listopad i grudzień to też czas wycieczek. Uczniowie robią tu swoje własne ozdoby – tłumaczy pani Sylwia Jaros, dekoratorka i nasza przewodniczka. Bombki, podobnie jak choinka, to dość młoda dekoracja bożonarodzeniowa. Mieniące się kolorami szklane ozdoby zastąpiły jabłka i słodycze. A zaczęło się w 1847 roku w Niemczech. Hutnik Hans Greiner, pracujący w hucie szkła Lauscha, nie miał pieniędzy na słodycze i owoce, by ozdobić swoje świąteczne drzewko, i postanowił stworzyć okrągłe szklane kule. Jego wynalazek kilkanaście lat później uratował hutę przed bankructwem. Choć ojczyzną bombek są Niemcy, to dziś Polska jest w czołówce producentów szklanych ozdób świątecznych. Bombki tworzone są u nas w ponad 250 miejscach. To prawdziwe dzieła sztuki, cenione na całym świecie. Pierwsze miejsce mają Chiny, ale ich bombki są marne, głównie plastikowe.

Miękkie szkło

Jasny płomień palnika omiata szklaną rurkę. Po chwili staje się ona miękka jak plastelina, a płomień z niebieskiego zmienia się na ciepły, pomarańczowy. Po oderwaniu potrzebnego kawałka dmuchacz ustami pompuje powietrze, tworząc okrągłą kulę. – To przypomina dmuchanie balonu, ale tu trzeba więcej wyczucia – mówi pani Sylwia. Po chwili gotowa szklana kula z wystającym fragmentem, którym wpadało powietrze, jest gotowa i zimna. Na stole widać też szyszki, mikołaje, choinki. – Te wydmuchuje się w formie – wyjaśnia pani siedząca przy palniku. – Metalową formę trzeba chwilę ogrzewać, a potem taki sam kawałek ciepłego, miękkiego szkła, jaki zamienił się przed chwilą w kulę, wkłada się do środka formy i dmucha, aby nadać odpowiedni kształt. Szklane ozdoby są gotowe, ale jeszcze nie przypominają kolorowych skarbów z choinki. Ruszamy dalej.

Płynne srebro

Gdy piękna szklana bombka spada na posadzkę, rozbija się w drobne kawałki. Wtedy dopiero widać, że jej fragmenty przypominają bardziej cienki srebrny metal niż szkło. Dlaczego? Wszystko wyjaśnia się w srebrzarni, gdzie właśnie wchodzimy. Okazuje się, że do szklanej przezroczystej bombki wielką strzykawką wlewa się przeźroczystą ciecz… – Czyżby woda? – pytam zdziwiony. – To azotan srebra z gliceryną – tłumaczy nasza przewodniczka. – Ten związek chemiczny jest zupełnie przeźroczysty i początkowo nie dzieje się nic. Ale kiedy wypełnione nim częściowo ozdoby zostają włożone do maszyny, która nimi potrząsa, po 5 minutach wnętrze bombki staje się jednolicie srebrne. Dawniej trzeba było trząść ręcznie, co musiało być naprawdę ciężką pracą – dodaje pani Sylwia. – Ozdoby pokryte srebrem wkłada się do tunelu, w którym suszy je ciepło lamp. Jeśli do bombki nie wleje się azotanu srebra, pozostaną przeźroczyste.

Wzory i kolory

Srebrne bombki lądują w lakierni, gdzie zyskają jeden z tysiąca kolorów. Dzięki specjalnym farbom mogą też być pokryte jakby szronem. Zanurzone w farbie znów trafiają do tunelu, gdzie wysychają. W dekoratorni świąteczne ozdoby dostają niepowtarzalne, ręcznie wykonane „ubranie”. Przy stołach z pędzlami, klejami i wiaderkami różnokolorowego brokatu powstają prawdziwe cuda. Bałwanki w czerwonych czapkach, pawie z kolorowymi ogonami, mikołaje, chlebki, owoce, a nawet zielone pikle, uwielbiane na drzewkach w Niemczech. Taką ogórkową bombkę chowa się gdzieś na drzewku i dziecko, które ją znajdzie, dostaje dodatkowy prezent. Kolorowe bombki zdobione są jednym z tysięcy wzorów. – Wymyślamy wciąż nowe, więc oferta jest coraz większa – przyznaje pani Sylwia. Na ostatnim etapie odrywa się szklaną rurkę, która pozostała na bombce po wydmuchaniu, i w to miejsce wkłada się zawieszkę. To tak zwane kapslowanie. Zapakowane w pudełka polskie bombki ruszą w świat. Większość z nich trafi do USA i do luksusowych domów towarowych na całym świecie, gdzie informacja „Wyprodukowano w Polsce” to gwarancja najpiękniejszej świątecznej ozdoby.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.