Dwoje z tej samej bajki

Krzysztof Błażyca

publikacja 18.05.2023 14:34

Nie interesuje ich nowy samochód czy meble. Ważne są podróże. Ze wschodu na zachód, z południa na północ.

Etiopia. Dziewczynki z plemienia Mursi w Dolinie Omo Etiopia. Dziewczynki z plemienia Mursi w Dolinie Omo
archiwum Grażyny i Stefana Sroczyńskich

Zamiast auta wielbłąd na pustyni albo rower na „drodze śmierci” w Kolumbii. – Duszę miałam na ramieniu, bo jechaliśmy od strony przepaści – wspomina pani Grażyna. Na Saharze spali pod namiotami wśród Tuaregów. W Indiach zachwycała ich rzeka Ganges. W Zambii na bungee skakali z największego mostu Afryki. – Jak wnuczka to oglądała, to tylko spoglądała na mnie: „Babciu, ty jesteś szalona”. Swoją pasją dzielą się na blogu „Fotostopem przez świat”. W ich ukochanym Głogowie, gdzie mieszkają, organizują spotkania, opowiadają o podróżach. A ich zdjęcia można zobaczyć na głogowskim dworcu. O podróżach pani Grażyna Sroczyńska marzyła od zawsze. Gdy więc w 25. rocznicę ślubu mąż Stefan chciał jej raz jeszcze wyprawić „wesele, jakiego księżniczki nie miały”, ona odparła: „Zamiast tego jedźmy w świat!”. I tak już im zostało.

Od podwórka

Początki były proste. – Zwykła objazdówka po Turcji. Ale to wtedy połknęliśmy bakcyla przygody – wspominają. Potem Egipt i… wciąż było im mało. Apetyt poznawania świata wzrastał. Następna na mapie pojawiła się Kenia, potem były Peru, Boliwia, Wietnam, Indie, Kambodża... Pakowali plecaki i w drogę. Oczywiście żadne tam hotele. – Dla nas nie są ważne dobre warunki, ale poznawanie świata. A podczas wypraw rodziły się przyjaźnie – mówi pan Stefan. – Najciekawsze jest poznawanie świata od tak zwanego podwórka. Spotkać się z ludźmi w ich domach, zobaczyć, jak mieszkają, jeść to, co jedzą oni. A ludzie są bardzo naturalni, gdy gościmy w ich codziennym życiu. Tak zrodził się pomysł bloga „Fotostopem przez świat” i spotkań podróżniczych. –Również po to, aby najmłodszym zaszczepić chęć podróżowania – przyznaje pani Grażyna.

 

Puszki w Głogowie

I tak w Głogowie w różnych ośrodkach kultury zaczęli przybliżać daleki świat. – Tam, gdzie podróżowaliśmy, dostaliśmy tyle dobrego od ludzi! Pomyślałam więc, że też chcemy im coś dać. I narodził się pomysł zbiórek na studnie – opowiada pani Grażyna. Nawiązali kontakt z misjonarzami na Madagaskarze, a w mieście ruszyła akcja „Głogów i okolice budują studnie w Afryce”. – Zaangażowało się wiele osób – przyznają podróżnicy. – Każdy mógł wrzucić jakiś pieniądz do puszek rozstawionych w mieście. Dzięki temu na Czerwonej Wyspie (tak nazywany jest Madagaskar) powstały dwie studnie, a w Ugandzie jedna. – Nie przypuszczaliśmy, że to tak sprawnie pójdzie – przyznają. – Ludzie chętnie się włączyli. Pani Grażyna i pan Stefan bardzo lubią spotkania w szkołach. Sami mają trójkę wnuków – wiedzą, jak się z dziećmi rozmawia, czym je zainteresować. – Naszym wnukom nigdy nie opowiadaliśmy bajek, tylko rozmawialiśmy o świecie. Chyba są dumne z dziadków – śmieją się oboje.

Fantazja Stwórcy

Różnie bywa w drodze. – Etiopia na przykład była bardzo surowa – opowiada pan Stefan. – W nocy jest tam bardzo zimno. Zwierzęta hodowlane śpią w domu, razem z ludźmi. Zwierzęta na dole, ludzie na górze. – A mnie, jak zawsze, wzruszały dzieci – dodaje pani Grażyna. – Pełno ich było wokół nas. Podchodziły, przytulały się... Podróże to też czasem doświadczenie głęboko duchowe. – Kiedy pustynia na przykład pokazuje swój ogrom i to, jak mały jest człowiek – mówi pan Stefan. – Te przesypujące się piaski, pagórki przesuwające się w różne strony. Jaka to jest siła.... A my, ludzie – takie malutkie ziarnka piachu... – Gdy poznajesz różne zakątki świata, zatrzymujesz się i myślisz: jaką fantazję i siłę ma Stwórca, skoro stworzył tak różnorodny świat. I pustynie, i lodowce, i lasy deszczowe. To wszystko nie mieści się w głowie – zamyśla się na chwilę pani Grażyna. – Kiedy wracamy z kolejnej podróży, mówimy: „Już chyba nic piękniejszego nie zobaczymy” – dodaje. – A potem… jedziemy w kolejną podróż, i znów jest tak cudownie, że aż dech zapiera.

Insekty w namiocie

Mówią o sobie, że są z jednej bajki. – Uzupełniamy się. Jesteśmy małżeństwem od prawie 50 lat i dobrze nam ze sobą. I fajnie, że mamy tę samą pasję – śmieją się.. – I wciąż mamy marzenia, które pchają nas do przodu – mówi pan Stefan. – Najważniejsze, by odkrywać to, co nam obojgu pasuje. Nieraz razem wyganialiśmy insekty z namiotu i to nam nie przeszkadza. Trudności nas łączą. A im bardziej zwariowane podróże, tym bardziej się cieszymy – dodaje. Kochają dalekie krainy, ale zawsze chcą wracać do rodzinnego Głogowa. – Świat jest piękny, nasza Polska też. W podróż zawsze zabieramy flagę Polski i koszulki z orzełkiem – uśmiecha się pani Grażyna. – Zawsze powtarzamy, że kochamy Polskę i kochamy Głogów – dodaje. Za promowanie miasta w świecie została odznaczona złotym herbem Głogowa. – A gdzie teraz? – pytam na koniec. – Jeszcze kurz nie opada po podróży, a u nas pojawia się właśnie to pytanie: „Gdzie teraz?”. No to teraz myślimy o gorylach w Ugandzie, parkach krajobrazowych w USA i jeszcze raz o zorzy polarnej w Norwegii.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.