Złota godzina

Włodzimierz Stachoń

publikacja 22.02.2023 11:50

Tuż przed obiektywem łabędzie oddają się swoim codziennym, porannym rytuałom, pozwalając na wykonanie wymarzonych zdjęć.

Złota godzina Włodzimierz Stachoń

W fotografii złota godzina to czas tuż po wschodzie słońca i wieczorne chwile przed zachodem. Zwykle wtedy padające piękne, ciepłe światło daje zdjęciom niepowtarzalny klimat, który trudno znaleźć na fotografiach wykonywanych w czasie, gdy tarcza słońca wzniesie się wysoko ponad horyzont. Dodatkową atrakcją tej pory dnia mogą być malownicze mgły, które w połączeniu ze złotymi promieniami słońca potrafią stworzyć bajkowe wręcz scenerie… Wielu fotografów przyrody marzy, by w takiej chwili przed obiektywem pojawiło się jakieś zwierzę. Ja również mnóstwo czasu spędzam w terenie, licząc, że od czasu do czasu wszystko zagra jak należy i w tej niecodziennej scenerii pojawi się przede mną czworonożny lub skrzydlaty bohater…

 

Niebieskie światło

Tego poranka – który to już raz! – pojawiłem się nad brzegiem rzeki długo przed wschodem słońca, by pod osłoną ciemności, pozostając niezauważonym, zająć dogodne stanowisko, na którym w ukryciu przyjdzie mi spędzić 2–3 godziny. Do momentu, gdy słońce wzejdzie wysoko i minie niepowtarzalny klimat narodzin dnia. Wyglądało na to, że ze względu na zalegającą mgłę piękną scenerię będzie można podziwiać nieco dłużej… Tymczasem, leżąc pod osłoną maskującej siatki, podziwiałem krajobraz… niebieskiej godziny. Rano – zanim wstanie dzień, gdy panuje jeszcze półmrok, oświetlenie ma ciemnoniebieskie i fioletowe odcienie. Ten krótki czas nazywany jest właśnie godziną niebieską. Wieczorem – to moment przejściowy między dniem a nocą, gdy słońce schowa się już za horyzontem.

Spektakl nad wodą

W owej niebieskiej godzinie wykonuję pierwsze tego dnia zdjęcia. Gdy delikatny poranny wiatr rozsuwa nieco kurtynę mgieł, w zasięgu wzroku dostrzegam przebywające na rzece dostojne łabędzie. Co jakiś czas, także w ich pobliżu, na płycizny wychodzi bóbr i zajada się świeżą korą ściętych gałązek wierzbowych. Wreszcie nastaje spektakl, na jaki czekałem od dłuższego czasu. Mgła przerzedza się nieco, ale nad wodą wciąż unoszą się jej malownicze kłęby. Wschodzące słońce dodaje otoczeniu złotych kolorów. W tej cudownej scenerii nie brakuje na szczęście łabędzi, które tuż przed obiektywem oddają się swoim codziennym, porannym rytuałom, pozwalając mi na wykonanie zdjęć, o jakich marzyłem…

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.