Chcę wygrać wszystko

Piotr Sacha

publikacja 22.02.2023 11:53

O poranku powierza Bogu nowy dzień. Przed zaśnięciem dziękuje za wszystko, co go spotkało.

Imię: Fernando Nazwisko: Santos Wiek: 68 lat Narodowość: portugalska Cel: wygrać każdy mecz, dowodząc reprezentacją Polski Imię: Fernando Nazwisko: Santos Wiek: 68 lat Narodowość: portugalska Cel: wygrać każdy mecz, dowodząc reprezentacją Polski
ODD ANDERSEN /east news

Chcę wygrać wszystko, nie przyjechałem tutaj, by przegrywać – powiedział nowy selekcjoner polskiej reprezentacji w pierwszym dniu swojej pracy. – Nie lubię słowa „porażka”, nie akceptuję go – dodał. Fernando Santos przeprowadza się z rodziną z Lizbony do Warszawy. Chce lepiej poznać Polaków, zrozumieć polską kulturę i nauczyć się… języka. Przez osiem ostatnich lat trenował reprezentację Portugalii. W 2016 roku zdobył z nią mistrzostwo Europy. Trzy lata później triumfował w Lidze Narodów. W Katarze Fernando Santos dotarł do ćwierćfinału mundialu. Wcześniej podjął odważną decyzję, by Cristiano Ronaldo rozpoczął mecz z ławki rezerwowych. I to był strzał w dziesiątkę… a właściwie w szóstkę. Bo w jednej ósmej finału Portugalczycy strzelili Szwajcarom aż sześć goli. – Mam swoje ulubione powiedzenie – uśmiechał się do polskich dziennikarzy. – Na niebie jest wiele gwiazd, nie ma jednej, samotnej. Podobnie jest z drużyną – wyjaśnił. Tamtego dnia selekcjoner z Portugalii powiedział jeszcze coś ważnego: – Od dziś jestem Polakiem, jestem jednym z was!

Modlić się to mówić do Boga

Portugalczyk głośno mówi, że w jego życiu najważniejsze miejsce zajmuje Pan Bóg. – Powierzam Bogu cały dzień – to pierwsza rzecz, jaką robię, kiedy wstaję rano. Później jest dużo dobrych chwil. Ale są też złe. Na koniec dnia dziękuję za wszystko – mówił tuż przed mundialem w Katarze katolickiemu portalowi „The Pillar”. – Modlić się to mówić do Boga. Ja czynię to cały czas – w domu, w samochodzie, gdziekolwiek jestem. Mówię do Niego i poddaję się Jego woli – dodał Fernando Santos. W szatni piłkarskiej nie porusza jednak tematów związanych z wiarą. Ale jeśli tylko ktoś chciałby pogadać – na przykład po treningu – trener Santos czeka z pyszną kawą… i Biblią. Codziennie czyta słowo Boże. I nie wyobraża sobie niedzieli bez Mszy Świętej. Ale nie zawsze tak żył.

 

To był najsilniejszy cios

Fernando wychowywał się w katolickiej rodzinie. Bardziej od lekcji religii i kościoła interesowały go jednak piłka i boisko. W szkole średniej jeszcze bardziej oddalił się od Boga. W dorosłym życiu wiara była dla niego tradycją, niczym więcej. Tylko z tego powodu wziął ślub w kościele i ochrzcił swoje dzieci. Estoril to portugalskie miasteczko wielkości dolnośląskiego Kłodzka. Tam 33-letni Fernando Santos zakończył piłkarską karierę i rozpoczął pracę trenera trzecioligowej drużyny. Kilka lat później piłkarze z Estoril odnieśli ogromny sukces, awansując do ekstraklasy. Dla Santosa tamto wielkie zwycięstwo miało gorzki smak, ponieważ prezes klubu postanowił go… zwolnić. – To był najsilniejszy cios, jaki dostałem – wspominał po latach gazecie „Sol”. Ze spotkania z prezesem wrócił załamany. Wtedy zadzwoniła do niego przyjaciółka. Po wypadku i ośmiu miesiącach śpiączki poruszała się na wózku. Usłyszał od niej trzy słowa: „Jestem z tobą”. To zrobiło na nim wielkie wrażenie. – Jak mogłem być tak rozgoryczony z powodu wyrzucenia z Estorilu, skoro miałem żonę, dzieci, dom, pracę i wszyscy mieli się dobrze? I jeszcze mam kogoś, kto jest w trudniejszej sytuacji i dzwoni do mnie tylko po to, żeby powiedzieć, że jest ze mną – wyznał. Tego samego dnia do państwa Santosów przyszło znajome małżeństwo z zaproszeniem na trzydniowe rekolekcje. Fernando zgodził się pojechać. To był przełomowy moment, prowadzący do powrotu do Boga.

Wierzę w Jezusa

Kiedy Fernando zaczynał jako piłkarz, usłyszał od swojego taty, że powinien zdobyć wyższe wykształcenie. Postanowił studiować na politechnice w Lizbonie. Dzięki dyplomowi inżyniera mógł potem dorabiać w hotelu jako szef obsługi technicznej. Klub nie płacił zbyt wiele za pracę trenera. Wreszcie nadszedł dzień, który odmienił jego zawodowe życie. Był rok 1998. Słynny klub FC Porto powierzył mu pierwszą drużynę. Dwanaście miesięcy później Santos zdobył mistrzostwo Portugalii. W kolejnych latach wędrował między ligą portugalską i grecką. Tam i z powrotem. Następnie przez cztery sezony pracował jako selekcjoner reprezentacji Grecji, by przez osiem kolejnych prowadzić kadrę Portugalii. W tym czasie – o czym opowiada w wywiadach – prosił codziennie Ducha Świętego o dar mądrości, pokorę i wytrwałość. – Wierzę w Jezusa. Wiem, że On powstał z martwych. I wiem, czego dokonał w moim życiu – dzielił się niedawno świadectwem w portalu „The Pillar”.

Roztropni jak węże, nieskazitelni jak gołębie

Lipiec 2016. W Polsce trwają Światowe Dni Młodzieży. A w Portugalii euforia po zwycięstwie w mistrzostwach Europy. Fernando Santos śle przesłanie dla uczestników ŚDM. „Niech wasz pobyt na Światowych Dniach Młodzieży będzie wielkim świętem. Niech stworzy okazję do pogłębienia waszej wiary w Boga: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Pamiętajcie, że Chrystus liczy na was, na waszą pracę, zaangażowanie w misję ewangelizowania i dzielenia się” – mówił wtedy trener mistrzów Europy. Kilka tygodni wcześniej Portugalczycy w finale Euro pokonują Francuzów. Przed meczem trener Santos radzi swoim zawodnikom, żeby byli „roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie”. To cytat z Ewangelii św. Mateusza. Zwycięstwo dedykuje natomiast Chrystusowi. Jeszcze przed wyjazdem do Francji pisze list, który odczytuje tuż po zwycięskim finale. – Przede wszystkim zwracam się do mojego najlepszego Przyjaciela i Jego Matki. Chcę Mu zadedykować to zwycięstwo i podziękować za prowadzenie. Mam pragnienie, by pochwalone było Jego imię – słyszą obecni na konferencji dziennikarze. Fernando Santos jako selekcjoner Biało-Czerwonych zadebiutuje 24 marca w Pradze. Tego dnia Polska zagra z Czechami w eliminacjach do mistrzostw Europy w Niemczech.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.