Królewska kraina

Adam Śliwa

publikacja 22.02.2023 11:47

Nie ma tam korony ani królewskiego jabłka. Mimo to miejsce zachwyca bogactwem, przepychem i potęgą.

Królewska kraina to także malownicze zamki ze Szlaku Orlich Gniazd Królewska kraina to także malownicze zamki ze Szlaku Orlich Gniazd
Henryk Przondziono /foto gość

Kopalnie soli w Wieliczce i Bochni, parki rozrywki, góry, jeziora, szlak Orlich Gniazd, pałace, drewniane kościoły, wapienne skały i sam Kraków, który był stolicą w czasie najlepszych lat w historii Polski. To wszystko Małopolska. Jednak kraina tak bogata w różnorodne atrakcje najbardziej kojarzy się z władcami. Jedziemy więc na Wawel, do siedziby królów. Otwarto tam wystawę – Nowy Skarbiec Koronny.

Państwowy sejf

Ze słynnego dziedzińca zamku królewskiego wchodzimy do niewielkiej sali. Tu w ogromnej gablocie widać wyblakłą chorągiew, a na niej wyszyte herby Polski i Litwy oraz wszystkich ziem królestwa. – To najstarsza zachowana i największa staropolska chorągiew – wyjaśnia pan Dariusz Nowacki, kurator Nowego Skarbca Koronnego. – Wykonano ją na ślub Zygmunta Augusta z Katarzyną Habsburżanką w 1553 roku. Takich chorągwi używano tylko podczas specjalnych okazji. Podobnie jak korona, berło czy jabłko były one insygniami królestwa. Te państwowe skarby przechowywano właśnie tu, w Skarbcu Koronnym. – A królewską koronę też zobaczymy? – dopytuję. – Niestety, korony zostały zniszczone po rozbiorach, ukradli je żołnierze pruscy. O zachowaniu zabytku często decyduje tak zwany przypadek – dodaje pan przewodnik. – Tak trwałe i pilnowane przedmioty jak korona czy berło nie przetrwały, a delikatna, łatwo niszcząca się chorągiew do dziś zdobi wystawę. Skarbiec nigdy nie był dostępny na co dzień i dla wszystkich. Zawsze był trochę jak sejf. Przed ważnymi uroczystościami przychodzili z kluczami wyznaczeni senatorowie, by przygotować to, co było potrzebne.

 

Szable, kolczuga i miecz

Kolejna sala wita nas pochodem zwycięskiego wodza. Na prawo osiem naturalnej wielkości modeli koni. Bogato zdobione siodła, ogłowia oprawione w srebro, złoto i kamienie szlachetne, obok wschodnie tarcze. Zdobne husarskie szyszaki i paradne szable. – Broń przechowywana w skarbcu nie służyła do walki – tłumaczy pan Dariusz. – Pięknie zdobiona, miała pokazać potęgę i bogactwo właściciela. Przypomina to trochę dzisiejsze kupowanie luksusowych samochodów – uśmiecha się przewodnik. Obok koni dostrzegamy kolczugę królewicza Władysława Zygmunta, późniejszego króla Władysława IV. Wykonana z miedzi, jest mniej wytrzymała niż stalowa, bo miała nie tyle chronić, ile raczej lśnić blaskiem. Wiele przedmiotów w skarbcu jest bezcennych przede wszystkim dlatego, że odegrały ważną rolę w historii i miały wyjątkowego właściciela. Za kolczugą królewicza znajduje się miecz. Władysław Zygmunt Waza ofiarował go hetmanowi kozackiemu Piotrowi Konaszewiczowi-Sahajdacznemu, który ze swoim wojskiem razem z Polakami bronił twierdzy chocimskiej przed Turkami w 1621 roku. To pamiątka niezwykle ważna także dla Ukraińców, którzy hetmana uznali za świętego. Miecz był mieczem sprawiedliwości. Wygrawerowano na nim wizerunek biblijnego króla Salomona, gdyż władca z natchnienia Ducha Świętego, podobnie jak Salomon, miał sprawować sprawiedliwe sądy. Podobną rolę w Polsce pełnił kiedyś Szczerbiec.

Najważniejszy świadek

Szczerbiec to miecz koronacyjny królów Polski. Ma swoją własną salę w skarbcu. Podwieszony, wygląda, jakby unosił się w powietrzu. Żółte światło padające przez zabytkowe szybki w oknie tworzy niesamowite wrażenie. Od Władysława Łokietka aż do Stanisława Augusta trzymali go w swoich rękach prawie wszyscy polscy królowie. – W czasie koronacji król wyjmował miecz, kreślił nim znak krzyża i chował go do pochwy – wyjaśnia kurator skarbca. – Skoro nie zachowały się korony i berła, Szczerbiec jest najważniejszym i najcenniejszym świadkiem długiej historii naszego kraju. Jego nazwa pochodzi od szczerby, czyli uszkodzenia w środku głowni. Drugim wyjątkowym skarbem jest wielki płaszcz Orderu Świętego Ducha, najdroższy, jaki kiedykolwiek wykonano na zamówienie królów Francji. Ofiarował go Ludwik XIV, król francuski, naszemu władcy Janowi Sobieskiemu. Płaszcz uszyty z aksamitu, atłasu i złotych nici waży 17 kg. Wyszyte są na nim języki ognia symbolizujące Ducha Świętego. W 1812 roku płaszcz ukradli Rosjanie. Po zwycięskiej wojnie z bolszewikami i traktacie ryskim, dzięki polskim dyplomatom udało się go odzyskać ze Związku Radzieckiego. Wtedy też wróciły do nas słynne arrasy.

Kadzidełko i złoto

Ciekawostką skarbca jest… pusta skrzynia stojąca na środku jednej z sal. Przechowywano w niej królewskie insygnia. Dziś – jak wiadomo – już ich nie ma w skarbcu, ale można ich… dotknąć. Wystarczy włożyć rękę do otworu w ścianie, by poczuć metalową koronę i ciężkie królewskie jabłko. Dzięki zachowanym obrazom, na przykład Anny Jagiellonki ubranej w drogocenną suknię i prezentującej insygnia, możemy wyobrazić sobie, jak wyglądały utracone pamiątki. Na obrazie między fałdami sukni widnieje ciekawy przedmiot. – To pomander, czyli zapachowy złoty pojemnik z wonnymi substancjami – wyjaśnia pan Nowacki. – Sukni wyszywanych drogimi kamieniami nie prano, więc kadzidełko służyło do roztaczania miłego zapachu wokół władczyni. W kolejnej sali na ogromnym drewnianym stole mienią się złote i srebrne kufle, misy, puchary. – W dawnym Skarbcu Koronnym część kosztowności przechowywano w skrzyniach, niektóre w szafach, a naczynia właśnie na stołach – opowiada przewodnik. – Wiele z nich pochodzi z najlepszych światowych wytwórni. Każdy przedmiot w 12 salach skarbca ma swoją historię. Różną, jak cały nasz kraj. Jeśli ktoś był na Wawelu, a nie widział jeszcze nowego skarbca, to wycieczkę musi powtórzyć. Duma z polskiej historii gwarantowana. Małopolska Nazwa Polonia minor pojawiła się w XV wieku dla odróżnienia od starszej części kraju, czyli Wielkopolski. Mieszkało tu plemię Wiślan. Historycznie Małopolska składała się z województw krakowskiego, sandomierskiego i lubelskiego. Obecnie leży na terenie kilku województw: małopolskiego, łódzkiego, mazowieckiego, śląskiego, podkarpackiego, świętokrzyskiego. To kraina niezwykle zróżnicowana. Są tu zarówno wysokie góry, Podhale, dorzecze Wisły, Żywiecczyzna, miasta historyczne (Kraków, Tarnów, Sandomierz), jak i przemysłowy Sosnowiec. Od 1040 roku Kraków był stolicą państwa, a ziemie krakowska i sandomierska w czasie rozbicia dzielnicowego stanowiły dzielnicę senioralną. W czasie rozbiorów ziemie Małopolski zostały podzielone między trzy państwa i rozwijały się zupełnie inaczej. W wyniku tego zatarły się dawne tradycję i za Małopolskę zaczęto uważać zabór austriacki i wyznaczoną przez Austriaków Galicję. Podział okazał się trwały i nawet dziś mamy problemy z określeniem jej granic. Częstochowa czy Zawiercie, leżące w województwie śląskim, to dawna Małopolska, podobnie jak Radom czy Lublin, natomiast np. Przemyśl czy Rzeszów Małopolską nigdy nie były.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.