Mistrz maty

Agata Ślusarczyk

publikacja 16.02.2023 12:59

Urodził się z zespołem wad wrodzonych. Z czasem rodzice zauważyli, że jest bardzo ruchliwy, giętki i… odważny. I wyjątkowo wytrwały.

Rodzice Michała,  pani Marta i pan Marek,  z dumą opowiadają  o sukcesach sportowych swojego syna Rodzice Michała, pani Marta i pan Marek, z dumą opowiadają o sukcesach sportowych swojego syna
agata ślusarczyk /foto gość

Chciał na podwórku robić to samo co inne dzieci. Więc pomagaliśmy mu wchodzić na drabinki, graliśmy z nim w koszykówkę i jeździliśmy na hulajnodze – wspomina pani Marta, mama Michała. Rodzice zapisali też syna w Warszawie do specjalnego klubu, w którym pod okiem trenerów przygotowywał się do zawodów dla niepełnosprawnych intelektualnie. – I tak się zaczęła moja przygoda ze sportem – podsumowuje 20-letni dziś Michał Miszkowski, złoty medalista Mistrzostw Świata w Judo Osób z Zespołem Downa.

Złote krążki z Madery

Początkowo trenował różne dyscypliny: hokej, piłkę nożną, koszykówkę, jazdę na rowerze, pływanie. – I nawet odnosiłem sukcesy – mówi, z dumą pokazując medale. – Ale najlepiej szło mi w judo – dodaje. Po chwili przynosi dwie niezwykle cenne pamiątki: złote krążki zdobyte podczas Mistrzostw Świata w Judo Osób z Zespołem Downa, które w ubiegłym roku odbywały się w Funchal na portugalskiej wyspie Madera. – W indywidualnej walce pokonałem Portugalczyka, a drugie złoto zdobyliśmy jako cała reprezentacja Polski – wyjaśnia Michał. – Droga na podium wcale nie jest łatwa, wymaga dyscypliny i wielu wyrzeczeń – przyznaje. – Trzeba dbać o wagę, no i wierzyć w zwycięstwo – uśmiecha się i dodaje: – Sport to najlepsza walka w życiu.

 

Po treningu Różaniec

Dwa razy w tygodniu: we wtorki i czwartki Michał razem z tatą jadą 30 kilometrów na trening, do Judo Fight Club. – W ciągu tygodnia pokonujemy 120 kilometrów – mówi pan Marek, tata Michała. – W drodze powrotnej zawsze razem odmawiamy Różaniec. Modlimy się o dobre wyniki sportowe i polecamy Matce Bożej różne intencje. Potem treningi w domu, no i dieta. – Staramy się, żeby Michał jadł zdrowo, nie za dużo i o określonych porach. – Na szczęście nie jestem fanem słodyczy – uśmiecha się Michał i staje na wadze, by sprawdzić, czy masa ciała jest w normie. – Zdarza się, że przed samymi zawodami muszę zrzucić nawet ponad kilogram – mówi.

Sportowa złość

Na pierwszą zagraniczną imprezę sportową Michał w 2021 r. pojechał do Włoch. Tam w Ferrarze odbywały się Mistrzostwa Europy dla Osób z Zespołem Downa. – Udział w międzynarodowych zawodach planowaliśmy już wcześniej, ale plany pokrzyżowała pandemia – mówi tata. – A potem trzy tygodnie przed zawodami musieliśmy zmienić klub, bo poprzedni wpadł w kłopoty. Żeby wyjazd doszedł do skutku, założyliśmy w internecie nawet zbiórkę na bilety lotnicze. Ale wysiłek się opłacił. Uroczysta ceremonia otwarcia igrzysk, przemarsz ze starówki na stadion blisko 500 uczestników z niepełnosprawnością i gala medalistów, kiedy Michał stanął na podium z brązowym medalem – To wszystko było wyjątkowe – wspominają tata z Michałem. – A ja miałem w sobie radość i sportową złość – dodaje Michał. – To trzecie miejsce mnie motywowało, by w przyszłości zdobyć złoto.

Tata menEdżer

Michał na co dzień jest uczniem III klasy Szkoły Przysposabiającej do Pracy. Oprócz matematyki i języka polskiego uczy się też gotowania, szycia, stolarki i rozwija swoje pasje: taniec i śpiew. – Michał jest niepełnosprawny umysłowo i być może trudno mu będzie w przyszłości wykonywać jakiś zawód – przyznaje tata – ale od Boga dostał talent sportowy i jako rodzice chcemy zrobić wszystko, żeby mu pomóc go rozwijać, żeby go motywować i wspierać. Pierwsze mistrzostwa Polski zakończyły się dla Michała porażką. – Myślałem nawet, że to już koniec z judo – przyznaje pan Marek. – Na szczęście, dzięki między innymi mojemu wsparciu, zaczął zwyciężać, a ja awansowałem na jego osobistego trenera – mówi z dumą tata. Obecność taty na treningach i sportowych zawodach daje Michałowi siłę. – Czasami syn ma gorszy dzień. Potrafi usiąść na macie ze smutną miną. Wtedy podchodzę, przytulam go i daję buziaka. To zawsze pomaga – zapewnia.

Teraz do Francji

Podczas mistrzostw świata na Maderze pan Marek Miszkowski był jedynym rodzicem, który znajdował się w ekipie trenerów. – Myślę, że moja bliska obecność pomogła Michałowi wrócić ze złotym medalem. I to nie jednym, bo złoto zdobył także w kategorii drużynowej – przyznaje tata. Po powrocie z Madery, na lotnisku czekała na Michała ekipa powitalna. – A w domu, na warszawskim Tarchominie, mama, siostry i… tort. Były gratulacje i buziaczki – wspomina Michał. – Oglądaliśmy razem zdjęcia. Bardzo podobała mi się przyroda na portugalskiej wyspie – dodaje. Michał mówi o sobie „król maty” i cieszy się, że koledzy z klasy go szanują. Mimo ogromnego sukcesu nie osiadł na laurach. Przed 20-latkiem kolejny sportowy cel. W czerwcu tego roku we Francji odbędą się międzynarodowe igrzyska – Virtus Global Games dla sportowców z niepełnosprawnością intelektualną. Razem z czytelnikami „Małego Gościa” kibicujemy i życzymy wielu sportowych sukcesów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.