W poszukiwaniu skarbów

Adam Śliwa

publikacja 18.01.2023 14:14

Ile zagadek do rozwiązania czeka jeszcze pod ziemią? Mijający rok był wyjątkowo obfity w niezwykłe odkrycia. Każde znalezisko pozwala zajrzeć w przeszłość.

Wykonane z brązu figury mimo setek lat leżenia w ziemi zachowały się w doskonałym stanie Wykonane z brązu figury mimo setek lat leżenia w ziemi zachowały się w doskonałym stanie
Italian Culture Ministry /AP/east news

Co roku dzięki kolejnym znaleziskom nasza wiedza poszerza się. Wśród nich są też takie artefakty, które mogą sporo namieszać i okazać się przełomowymi. Spośród odkryć archeologicznych dokonanych w 2022 roku wybraliśmy unikatowe posągi z brązu z Włoch, solarną świątynię w Egipcie, grób tajemniczej kobiety w Rumunii i – co bardziej może się kojarzyć z łowcą przygód niż z pracą archeologa – porzucone aparaty fotograficzne sprzed 85 lat.

Posągi w termach

W listopadzie we włoskim San Casciano dei Bagni w regionie Toskania odkryto 24 świetnie zachowane posągi z brązu, które – jak oceniono – mogą liczyć ponad 2 tysiące lat. Skarby przeleżały w błocie, dzięki temu zachowały się w idealnym stanie. Oprócz posągów wysokich nawet na jeden metr odkryto również 5 tysięcy monet i inskrypcje: wyryte napisy łacińskie, wskazujące, że zostały wykonane w starożytnym Rzymie, oraz etruskie, czyli ludów zamieszkujących kiedyś Italię. Wykopaliska prowadzono w dawnych termach. Takich łaźni używano od III wieku przed Chrystusem. Budynki te przez setki lat były zamknięte, a baseny znajdujące się w nich zabezpieczone kamiennymi włazami. Archeolodzy odnaleźli tam figury przedstawiające miejscowe bóstwa. Posągi zachowały się w tak dobrym stanie, że bez trudu można dostrzec każdy szczegół rysów twarzy czy stroju. Toskańskie znalezisko jest najważniejszym odkryciem starożytnych wyrobów z brązu w całym basenie Morza Śródziemnego. Pomoże ono poznać historię końca starożytnej cywilizacji Etrusków i początek panowania Rzymian.

Aparat w lodzie

W październiku w śniegach północnej Kanady naukowcy i poszukiwacze przygód znaleźli rzeczy osobiste amerykańskiego podróżnika Bradforda Washburna. Wśród nich były aparaty fotograficzne. Śmiałek umieścił je w drewnianej skrzyni i porzucił w 1937 roku, ponieważ sprzęt spowalniał go w wyprawie na szczyt Mount Lucania (5226 m n.p.m.) w Górach św. Eliasza. Podróżnik przez całe późniejsze życie starał się odszukać te rzeczy, ale nie udało mu się to. Aparaty odnalazła w tym roku ekspedycja prowadzona przez zawodowego narciarza Griffina Posta i Dorotę „Dorę” Medrzycką, doktor geografii fizycznej polskiego pochodzenia. Praca nie była łatwa, bo przez 85 lat lodowiec, na którym podróżnik porzucił sprzęt, zdążył się przemieścić. Jednak dzięki doktor Medrzyckiej, która wyznaczyła orientacyjne miejsce położenia porzuconego sprzętu, udało się go odnaleźć. Skrytka zawierała też kanister, a nawet gogle podróżnika. Dodatkowo informacja o drodze, jaką skrzynia przebyła wraz z lodowcem przez te wszystkie lata, jest bezcennym źródłem wiedzy dla glacjologów.

Świątynia w piaskach

To znalezisko ogłoszono rok temu, ale dopiero w sierpniu okazało się, czym jest. W egipskim Abu Ghurab, 25 km na południe od Kairu, badacze z Instytutu Kultur Śródziemnomorskich i Orientalnych Polskiej Akademii Nauk pod kierownictwem dr. Massimiliana Nuzzolo odnaleźli jedną z czterech zaginionych świątyń sprzed 4,5 tysiąca lat. Budowla poświęcona egipskiemu bogu Słońca powstała z cegły mułowej za panowania V dynastii władców starożytnego Egiptu. Co ciekawe, kamienna świątynia faraona Niuserre w tym miejscu znana była naukowcom od dawna, jednak dzięki polskiemu odkryciu okazało się, że powstała na miejscu innej świątyni, zbudowanej z cegły, którą zburzono. Prawdopodobnie wznieśli ją poprzednicy faraona. To jedna z czterech świątyń solarnych poświęconych bogu Re (bóg Słońca, pan ładu we Wszechświecie), najważniejszemu bóstwu starożytnych Egipcjan. Faraonowie tamtego okresu nazywali siebie Sa-Re czyli „synami Słońca”. W okolicy tego miejsca kultu znajduje się aż czternaście piramid, zwanych „piramidami synów Słońca”.

Pierścienie w Rumunii

To znalezisko jedyne w swoim rodzaju. Podczas prac drogowych w Rumunii, na drodze łączącej Oradeę z autostradą A3, natrafiono na grób niezwykle bogatej kobiety, która żyła 6,5 tysiąca lat temu! W nagrobku o kształcie szkatuły znajdowały się: miedziana bransoleta, 800 koralików z masy perłowej i 169 złotych pierścieni, którymi nasza bohaterka zdobiła włosy. O skali znaleziska świadczy fakt, że jak dotąd w całym rejonie Karpat odkryto ok. 150 złotych przedmiotów. Tymczasem tu, w jednym miejscu, było ich ponad 160. Skarby trafią do Muzeum Ţării Crişurilor w Oradei. Teraz będą badane kości tajemniczej kobiety, by dowiedzieć się, kim zagadkowa postać była.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.