Szkło i drewno

Adam Śliwa

publikacja 18.01.2023 14:13

Z pieca bucha żar, w środku jaskrawożółta lawa. Z roztopionego piasku kwarcowego powstają prawdziwe cuda.

Podkarpacie słynie  ze wspaniałych  drewnianych  kościołów i cerkwi.  Świątynia w Haczowie  to prawdziwy unikat Podkarpacie słynie ze wspaniałych drewnianych kościołów i cerkwi. Świątynia w Haczowie to prawdziwy unikat
Roman Koszowski /FOTO GOŚĆ

Wybór miejsca na kolejną wyprawę po naszych krainach historycznych nie był trudny. Na zachodnim krańcu dawnej Rusi Czerwonej, w południowo-wschodniej Polsce, w województwie podkarpackim leży Krosno. A jeśli Krosno, to słynna na całą Europę huta szkła. Powstają tam mikołaje, choinki czy figurki do bożonarodzeniowej szopki. Na Podkarpaciu nie można też pominąć Bieszczad, zamku Aleksandra Fredry znanego z lektur szkolnych, miejscowości Bóbrka z kiwonami do dziś pompującymi ropę, czy drewnianego kościoła w Haczowie, który zaczęto wznosić jeszcze za panowania króla Władysława Jagiełły.

Gorący piec

Od 2012 roku Krosno nazywane jest miastem szkła. Huta powstała tu prawie sto lat temu, w 1923 roku. W wielkich piecach topiono piasek kwarcowy, potaż, saletrę potasową i inne dodatki, zmieniające na przykład kolor szkła. – Proporcje i skład tak zwanego wsadu do pieca to do dziś pilnie strzeżona tajemnica każdego zakładu – tłumaczy dr Hanna Wajda-Lawera z Centrum Dziedzictwa Szkła. – Ta mieszanka sypkich dodatków pod wpływem temperatury sięgającej 1500 stopni Celsjusza roztapia się, tworząc jasnożółtą płynną masę. Pieca hutniczego nigdy się nie wygasza. Hutnicy pracują tu przez całą dobę. Fragment ciekłego szkła wyjmują z pieca za pomocą długiej rurki zwanej piszczelem. Trzeba w nią dmuchać i obracać tak długo, aż uzyska się odpowiedni kształt. Dzięki specjalnym narzędziom można dodawać do wydmuchiwanego szkła falbanki czy dzióbki i odpowiednio je modelować. Można też użyć drewnianej formy, by powstał na przykład wazon lub worek świętego Mikołaja. – Ważne jest tempo, bo szkło prędko stygnie – mówi pani przewodnik. – Wystarczy chwila nieuwagi i zbyt zimne szkło, zamiast się wyginać, zacznie się łamać. Gotowy produkt nie może sam stygnąć, dlatego wkłada się go do odprężarek, gdzie temperatura jest stopniowo zmniejszana. W zależności od kształtu, odprężanie może trwać od kilku godzin do nawet 10 dni.

Kolorowe oczy

Pora przyjrzeć się zdobnikom szkła. Jeden z nich zajmuje się szlifowaniem. Trzeba naprawdę dużej wprawy, żeby cienka szklana ścianka nie pękła, gdy pojawiają się na niej geometryczne wzory. Inny tworzy fantastyczne obrazki żaglówek. Wydaje się, że żagle złapały wiatr, ale wystarczy ich dotknąć, by przekonać się, że to złudzenie. Żagle są wklęsłe. – Rysując, zdejmuje się jedynie nadmiar szkła i powstaje obrazek – wyjaśnia zdobnik. Na kolejnym stanowisku wycięte kawałki są układane i posypywane specjalnym proszkiem. To związki chemiczne, które barwią szkło. Ułożone elementy zapieka się potem w piecu. Wierzchnia warstwa topi się, łącząc wszystkie elementy, a barwniki wnikają do szkła. Tak powstają na przykład czerwone mikołaje. Można je myć w zmywarce. Barwione w ten sposób szkło nie straci koloru. Inną techniką jest malowanie farbami. Obserwujemy, jak powstają szklane choinki z ozdobami na zielonych gałązkach. Niektóre będą schnąć nawet 72 godziny. Podchodzimy do stanowiska z palnikiem i mnóstwem kolorowych szklanych pałek. Ogrzewane, stają się miękkie. Wtedy zdobnik, jak z plasteliny, tworzy z nich figurki. Nawet maleńkie oczy zwierzątek mają dwa kolory! Leżące obok pudełko zapełnia się postaciami pastuszków, Świętej Rodziny i innymi figurkami do bożonarodzeniowej szopki. Na koniec w tym niezwykłym świecie szkła trafiamy na coś, co ze szkłem wcale się nie kojarzy. Włókno szklane. To też szkło, które jest rozgrzewane w specjalnej maszynie i dzielone na setki cienkich włókien, a następnie nawijane na szpulę. Z włókna można tworzyć wełnę do ocieplania domów, tkaninę utwardzaną żywicą do tworzenia lekkich przedmiotów czy używać go do produkcji światłowodów przesyłających na przykład internet.

Parafia Jagiełły

Z Krosna jedziemy do Haczowa. W tej niewielkiej miejscowości, wsi właściwie, znajduje się największy w Europie gotycki drewniany kościół. Widać go z daleka. Wokół niego przedłużony dach tworzy tak zwane soboty. Wierni przybywający z daleka na niedzielną Mszę św., często już w sobotę (stąd ich nazwa), mogli się pod nimi schronić. Wchodzimy do środka. Zapach starego drewna, delikatne światło sączące się z okien i malowidła zwane polichromiami tworzą wyjątkowy klimat XIV-wiecznego kościoła. Parafię w Haczowie założył w 1388 roku Władysław Jagiełło i wtedy właśnie ruszyła budowa świątyni. Drewniane ściany pamiętają więc modlących się tu wiernych jeszcze z czasów rycerskich. W okolicy jest sporo drewnianych katolickich kościołów i prawosławnych cerkwi. Są też malownicze ruiny zamku Kamieniec skrywające historię konfliktu dwóch rodzin. Mieszkający w zamku Firlejowie i Skotniccy podzielili go murem. Do historii tej dotarł Aleksander Fredro, właściciel budowli w XIX wieku. Dzięki temu powstała napisana przez niego „Zemsta”, utwór znany jako lektura szkolna.

Ruś Czerwona

To kraina obejmująca dorzecze Sanu i Dniestru, po górną Prypeć, w XIV wieku opanowana przez Kazimierza Wielkiego. Gdy królem Polski została Jadwiga, część Rusi Czerwonej została włączona do Rzeczpospolitej, a część do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Tak było aż do pierwszego rozbioru Polski. W czasie zaborów Ruś leżała w granicach Austrii, a gdy Polska odzyskała niepodległość, w całości znalazła się w odrodzonym państwie. Po II wojnie światowej teren ten podzielono. Teraz częściowo leży on w Polsce, częściowo na Ukrainie. Do Rusi Czerwonej należały ziemie halicka, lwowska, bełska, chełmska, przemyska i sanocka. Historię tej krainy odnaleźć można we współczesnym herbie województwa podkarpackiego, który łączy dawne herby ruski i bełski. Tereny należące niegdyś do Rusi Czerwonej to obecne województwo podkarpackie i południe województwa lubelskiego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.