Mój polski drugi dom

Agata Ślusarczyk

publikacja 18.01.2023 14:08

Zna japoński, angielski i polski. Pasją tego Japończyka jest historia… Polski. Oto przewodnik w warszawskim muzeum.

Hayato z pasją opowiada o historii budynku przy ul. Rakowieckiej w Warszawie Hayato z pasją opowiada o historii budynku przy ul. Rakowieckiej w Warszawie
Agata Ślusarczyk /FOTO GOŚĆ

Ł agodny uśmiech, śniada cera, w mowie słychać delikatny akcent. – Cześć, mam na imię Hayato Kitabatake i jestem tutaj przewodnikiem – podaje rękę na powitanie. – Kiedy zacząłem pracę w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, to miejsce bardzo mnie przytłaczało – przyznaje. – Ale kiedy poznałem lepiej historię, która się tu wydarzyła, chcę o niej jak najwięcej opowiadać. Zależy mi, by Polacy poznali prawdę o swoich bohaterach, którą tuszowały komunistyczne władze.

Odnalezieni pod cmentarnym murem

Muzeum otacza gruby mur z drutem kolczastym. Do środka prowadzi… więzienna brama. – Budynek budowały władze rosyjskie w latach 1902–1904 dla 800 więźniów. Po II wojnie światowej więziono tu dowódców powstania warszawskiego i tych, którzy nie chcieli się pogodzić z tym, że Polska znalazła się pod drugą okupacją – rosyjską. Wtedy przetrzymywano tu 6–7 tysięcy osób – wyjaśnia Hayato. – Komuniści nazywali ich bandytami, brutalnie przesłuchiwali i wielu skazywali na śmierć. Potem grzebali potajemnie w masowych dołach przy murze cmentarnym na Wojskowych Powązkach. Chcieli, żeby ślad po nich zaginął – dodaje. Na szczęście dziesięć lat temu prof. Krzysztof Szwagrzyk z Instytutu Pamięci Narodowej z grupą archeologów rozpoczął prace na tzw. Łączce. Badacze wydobyli z ziemi szczątki ok. 300 pomordowanych oficerów i żołnierzy Armii Krajowej, Wojska Polskiego i Narodowych Sił Zbrojnych. Wielu z nich dzięki badaniom DNA udało się ziden- tyfikować z imienia i nazwiska.

Świadek okrutnej historii

– Wszyscy są dla mnie wielkimi bohaterami, bez wyjątku! – zapewnia Hayato. – Oddali życie za wolność swojej ojczyzny i dla niej znosili brutalne tortury. Nie dali się złamać. Dlatego nazywa się ich żołnierzami niezłomnymi – mówi, pokazując jedną z cel, w której mógł być przetrzymywany abp Antoni Baraniak, najbliższy współpracownik bł. kard. Stefana Wyszyńskiego. Budynek byłego więzienia to świadek historii, która się tu wydarzyła. Zobaczyć tu można m.in. miejsca egzekucji i cele więzienne, dowiedzieć się, jak wyglądały przesłuchania, a także zwiedzić tzw. czerwoną salę, gdzie wiszą portrety więziennych katów. Są tu też pamiątki po więźniach, m.in. medaliki i różańce robione z chleba. – Czy turyści, których oprowadzasz, są zaskoczeni, że o historii Polski opowiada Japończyk? – pytam. – Czasami ludzie pytają, co robię w Polsce i dlaczego interesuję się historią tego kraju – przyznaje przewodnik.

Japończykom o Polsce

Hayato wychował się w Japonii. Kiedy miał dziesięć lat, razem z rodzicami przeprowadził się do Polski. – W domu rozmawialiśmy po angielsku – tłumaczy. – Ale mamie zależało, żebym uczył się także polskiego – dodaje. A historia? Zaczął ją poznawać w harcerstwie, kiedy brał udział w różnych patriotycznych uroczystościach albo zwiedzał miejsca związane z dziejami Polski. Oprócz tego, że pracuje jako przewodnik w muzeum, prowadzi kanały na YouTubie i Instagramie, na których opowiada Japończykom o Polsce. Jego rodacy mogą usłyszeć o Toruniu, gdzie żył znany w całym świecie astronom Mikołaj Kopernik. Poznają też Warszawę, mogą m.in. dowiedzieć się, dlaczego w Łazienkach Królewskich stoi pomnik Chopina, a Pałacem Kultury i Nauki Polacy wcale się nie zachwycają. Hayato zachęca też do odkrywania swojej Japonii. Zabiera internautów do jednej z najstarszych kawiarni w Tokio, gdzie przepisy na słodkie dania nie zmieniły się od 1837 roku! Podają tam m.in. anmitsu – tradycyjny japoński deser z galaretką i pastą z fasoli azuki. Pokazuje też Świętą Wyspę i tłumaczy, dlaczego w jednej z buddyjskich świątyń znajduje się figura św. Michała Archanioła.

Rodzinne świętowanie

O czym marzy Hayato? – Chciałbym przygotować wystawę o bohaterskich Japończykach, którzy podobnie jak Polacy oddali swoje życie za wolność ojczyzny i swoich rodzin – mówi. Polska to jego drugi dom, choć akcent i wygląd zdradzają japońskie korzenie. – Jestem stuprocentowym Polakiem i stuprocentowym Japończykiem – mówi o sobie. – Gdzie wolisz spędzać święta Bożego Narodzenia? – pytam. – Zdecydowanie w Polsce! W Japonii chrześcijanie to zaledwie 1 proc. społeczeństwa, ale także tam 24 grudnia to wyjątkowa data. Podobnie jak w Polsce wiele rodzin spotyka się na uroczystej kolacji, wręczają sobie prezenty, ubierają choinkę. Cieszą się, że mogą być razem, choć nie świętują narodzenia Jezusa, jak chrześcijanie. W mojej rodzinie śpiewamy kolędy, łamiemy się opłatkiem, a wieczorem idziemy na pasterkę – opowiada Hayato. – W Boże Narodzenie szczególnie widzę, jak rodzina ważna jest i dla Polaków, i dla Japończyków. Także o nią walczyli bohaterscy żołnierze z więzienia przy ul. Rakowieckiej – dodaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.