Tu powstają opłatki

Agata Ślusarczyk

publikacja 22.12.2022 13:19

Stalowa płyta opada na ciasto. Po minucie na cieniutkim, delikatnym białym wypieku pojawiają się sceny betlejemskiej stajenki ze Świętą Rodziną.

Czas pracy to w klasztorze okazja do spotkania się ze sobą,  a także do wspólnej modlitwy Czas pracy to w klasztorze okazja do spotkania się ze sobą, a także do wspólnej modlitwy
zdjęcia Archiwum sióstr benedyktynek-sakramentek

P an Bóg to ma poczucie humoru – mówi na powitania siostra Cecylia. – Wyciągnął mnie z telewizji prosto do klasztoru. Przez 11 lat pracowałam przy produkcji polskich seriali telewizyjnych i filmów, a kiedy wstąpiłam do klasztoru, pracuję przy produkcji… wigilijnych opłatków – uśmiecha się mniszka. Do opłatkarni w klasztorze sióstr benedyktynek sakramentek na warszawskim Nowym Mieście nie każdy może wejść, wstęp mają jedynie siostry i świeccy pracownicy. Wypiekanie opłatków jest pilnie strzeżoną od 98 lat tajemnicą! – Dla czytelników „Małego Gościa” zrobię wyjątek i uchylę rąbka naszej klasztornej tajemnicy – mówi siostra Cecylia.

Jak w gofrownicy

Maszyna do wypiekania opłatków przypomina wielką gofrownicę. Na stalowych płytach widać wygrawerowane sceny związane z Bożym Narodzeniem. Na pierwszą z nich wylewa się ciasto i przyciska drugą. – Jeśli ktoś pomagał mamie robić gofry, to będzie wiedział, na czym polega ten proces. U nas tylko proporcje są inne – uśmiecha się siostra. – Zamiast szklanki mąki potrzebujemy 12 kilogramów, a ponadto dwóch wiader wody! Ciasto delikatnie miesza automatyczny mikser. Potem masę wlewa się do maszyny, między płyty rozgrzane do bardzo wysokiej temperatury. – Żartujemy, że goręcej to jest chyba tylko w czyśćcu – mówi matka Blandyna, przeorysza. Po minucie na kilkumilimetrowym, niewiele grubszym od kartki papieru wypieku pojawiają się sceny zwiastowania, pokłonu pasterzy czy betlejemskiej stajenki ze Świętą Rodziną. Jest nawet antyfona zapisana na czterolinii „Dziecię się nam narodziło, Syn został nam dany”, którą siostry śpiewają po łacinie podczas Bożego Narodzenia.

Więcej w najnowszym numerze "Małego Gościa"

Modlitwa gratis

Dawniej trzeba było pilnować, by ciasto się nie przypaliło. Specjalny przywilej pomagania przy wypiekaniu opłatków mieli na przykład królowie. Co ciekawe, pola, na których rosła pszenica na opłatki, były święcone. – Teraz mamy nowoczesne maszyny i komputerowo regulujemy ilość ciasta, temperaturę płyt oraz czas pieczenia – tłumaczy siostra Cecylia. Upieczony arkusz opłatków przez kilka godzin leży w tzw. wilżarni. Tam się hartuje, żeby opłatki nie kruszyły się podczas wycinania z arkusza. Przy wypieku pracuje kilka sióstr, ale już przy wycinaniu i pakowaniu pomagają wszystkie. – Nawet nasze kochane 80-letnie staruszki – mówi siostra Cecylia. – Podczas pracy modlimy się za ludzi, którzy będą się nim dzielić przy wigilijnym stole – dodaje. – W tym roku szczególnie prosimy o pokój w rodzinach, w miejscu pracy i całych narodach oraz żeby rodziny potrafiły sobie przebaczać. Bo pokój na świecie zaczyna się w naszych sercach!

Na stole prezydenta

Pierwsze zamówienia na furtę klasztorną spływają już na początku października. Tradycyjnie opłatkiem wypiekanym w klasztornym murach dzielą się prezydent i parlamentarzyści w Sejmie. – Zamawiają go też parafie z całej Polski, szkoły, uczelnie, biura, a nawet restauracje – mówi siostra Dominika. – Kiedyś przed klasztorną furtą ustawiały się kolejki warszawiaków, a my, żeby zdążyć z wypiekami, pracowałyśmy nawet w nocy. Dziś niektórzy wolą kupić opłatki w supermarkecie podczas robienia świątecznych zakupów. Ale wciąż są tacy, którzy na wigilijnym stole kładą opłatek upieczony w naszym klasztorze. Dołączamy także tekst modlitwy, którą należy odmówić przed łamaniem się.

Świętowanie w klasztorze

Na klasztornym korytarzu stoi ubrana choinka i żłóbek dla Dzieciątka. W Wigilię do wieczerzy zasiądzie 21 sióstr. Na stole jak zawsze będą pierogi, barszcz czerwony, zupa grzybowa, kluski z makiem i makowiec. Przed wieczerzą siostry śpiewają kolędy i składają sobie życzenia, a po niej dźwięk dzwonka rozpoczyna tak zwane święte milczenie. To czas, gdy siostry rozważają tę wielką tajemnicę, że Bóg stał się człowiekiem, i przygotowują się do uroczystej pasterki. Drugiego dnia świąt każda z mniszek otrzymuje paczkę z prezentem. Żeby „wykupić” paczkę, młodsze siostry wymyślają różne zabawy. – Najczęściej jest to zaśpiewanie kolędy. Kiedyś musiałyśmy stać przez dziesięć sekund na jednej nodze… – śmieje się siostra. – Mamy też loterię i losujemy cytat jakiegoś świętego na nadchodzący rok.

Za kratą

Od miasta i gwarnej ulicy mniszki oddziela gruba kuta żelazna krata. Siostry nie wychodzą na zewnątrz. W klasztorze całą uwagę chcą poświęcić Bogu. Tu trwa nieustanna modlitwa przed Najświętszym Sakramentem, także w nocy siostry odbywają godzinne dyżury. – Jesteśmy całe dla Boga i dla ludzi – mówi siostra Cecylia. – Jak to możliwe, skoro żyjecie w zamknięciu? – pytam. – Bardzo często ktoś prosi o modlitwę, ludzie dzwonią, przychodzą z rodzinnymi problemami, proszą o zdrowie, zgodę w rodzinie. A my wstawiamy się za nimi przed Bogiem – tłumaczy siostra. – Od początku wojny w ramach akcji Caritas „Paczka dla Ukrainy” przygotowałyśmy ponad 100 paczek. Warszawski klasztor na Nowym Mieście otacza piękny ogród. Siostry wychodzą tam na spacer i modlitwę. – Jedna z nas potrafi wymienić po łacinie wszystkie rosnące tam rośliny – uśmiecha się siostra Cecylia. – Żaden talent w klasztorze się nie marnuje – dodaje. – Habit zakładają dziewczyny po biologii, germanistyce, czy tak jak ja, po polonistyce – uśmiecha się. – Moje wykształcenie wykorzystuję, robiąc na przykład korektę książek, które wydajemy.

Zaczęło się od króla

Opłatkarnia u benedyktynek sakramentek, w której wypieka się też hostie, powstała w 1924 roku, przede wszystkim dlatego, że siostry szczególnie czczą Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie. – Dzień i noc modlimy za tych, którzy znieważają Jezusa, przyjmują niegodnie Komunię Świętą albo nie przyjmują jej wcale – tłumaczy siostra Cecylia. – Bardzo pragniemy, by Jezus przychodził do każdego serca i żeby nie zabrakło kapłanów, którzy będą udzielać Go ludziom. Klasztor sióstr ufundowała królowa Maria Kazimiera, żona króla Jana III Sobieskiego w XVII wieku, jako dowód wdzięczności za wygraną bitwę pod Wiedniem. To najstarszy klasztor w Polsce, w którym modlitwa przed Najświętszym Sakramentem płynie non stop od 334 lat. – Tylko raz, w 1944 roku, gdy Niemcy zburzyli klasztor, modlitwa została na krótko przerwana – opowiada siostra Cecylia. – Okupantowi nie podobało się, że siostry w klasztorze utworzyły szpital dla powstańców, a w podziemiach kościoła chronili się ludzie. Zapowiedzieli nalot. Mimo to siostry nie opuściły szpitala. Podczas bombardowania zginęło ponad tysiąc ludzi, w tym 35 sióstr i 4 księży. – Zginęły świadomie, a Bóg przyjął ich ofiarę – dodaje siostra. – W odbudowanym klasztorze jego mieszkanki do dziś modlą się pracują.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.