Bądź gwiazdą!

Rozmawiał Kamil Gąszowski

publikacja 22.12.2022 13:20

O planetach, które łatwo pomylić z gwiazdami, cudzie Bożego Narodzenia i najlepszym Naukowcu w całym wszechświecie rozmawiamy z niepokalanką, dyrektorką szkoły i nauczycielką fizyki w liceum niepokalanek w Wałbrzychu, siostrą Doroteą Milewską.

– Szukamy nadzwyczajnych znaków, a może to  po prostu anioł wskazał drogę do Jezusa – mówi siostra Dorotea – Szukamy nadzwyczajnych znaków, a może to po prostu anioł wskazał drogę do Jezusa – mówi siostra Dorotea
Kamil Gąszowski /Foto Gość

Mały Gość: Jednym z wigilijnych zwyczajów jest wyglądanie pierwszej gwiazdki. Na co tak naprawdę patrzymy?

Siostra Dorotea Milewska: Na wschodzie może to być gwiazda Capella z gwiazdozbioru Woźnicy lub Aldebaran w gwiazdozbiorze Byka. Na zachodzie szybko pojawia się Wega z gwiazdozbioru Lutni i Altair w gwiazdozbiorze Orła. To są bardzo jasne gwiazdy z naszego punktu widzenia i po zapadnięciu zmroku ich blask najszybciej pojawia się na niebie. Może być też tak, że zobaczymy jakąś planetę i uznamy ją za gwiazdę.

A jak to będzie w tym roku?

W tym roku Mars będzie bardzo wysoko nad horyzontem. Także Jowisz i Saturn „świecą” jasnym światłem i mogą nam zasłonić gwiazdy.

Skąd wziął się zwyczaj wyglądania pierwszej gwiazdki?

Światło gwiazdy betlejemskiej było dla magów zapowiedzią narodzin kogoś wielkiego, władcy na ziemi, Króla królów i Pana panów. Dla nich spotkanie z Jezusem było na pewno początkiem nowego, innego życia. Dla nas Wigilia, kiedy zapraszamy między siebie Jezusa, też może być początkiem zmian, początkiem nowego, lepszego życia. Gdy pojawia się pierwsza gwiazda, gromadzimy się przy wigilijnym stole i możemy zacząć od nowa. To taki wyjątkowy moment, gdy ludzie się przepraszają, gdy wybaczają sobie. Składają życzenia i patrzą na siebie bardziej życzliwie. To szczególny czas. Jeśli na drugiego człowieka spojrzymy inaczej, zobaczymy w nim Boga, to będzie cud Bożego Narodzenia,

Mówimy, że mędrców prowadziła gwiazda betlejemska, a to raczej gwiazda nie była, prawda?

Najbardziej pewna teoria mówi, że była to koniunkcja planet, czyli ułożenie w jednej linii względem Ziemi przynajmniej dwóch planet. W czasach narodzin Jezusa doszło prawdopodobnie do koniunkcji Jowisza i Saturna. Ich światło zaczęło się zlewać się w jedną kulę, a jasność wydawała się ogromna. Do takiego zjawiska dochodzi bardzo rzadko. Magowie znali proroctwa, w których było napisane, że niezwykle zjawisko na niebie będzie zapowiadało narodziny Króla królów. Koniunkcja Jowisza i Saturna, do których potem dołączył Mars, zdarza się raz na 800 lat. Na dodatek nastąpiła ona w gwiazdozbiorze Ryb, który jest symbolem Palestyny. Stąd wniosek: trzeba udać się do Palestyny i tam szukać narodzin tegoż władcy.

Niektórzy twierdzili, że to była kometa…

Gwiazda betlejemska prawie na pewno nie była kometą, bo starożytnym kometa kojarzyła się z nieszczęściem. Była zapowiedzią wojen, powodzi, chorób. Taki znak nie mógł zapowiadać Kogoś, kto na ziemię miał przynieść pokój, ład, harmonię. Poza tym kometa nie była niczym niezwykłym, one pojawiały się co jakiś czas. Trzecią kandydatką do gwiazdy betlejemskiej jest supernowa, ale to myląca nazwa, bo tak naprawdę to superstara gwiazda.

Co to takiego?

To masywna gwiazda, która – kończąc swoje życie – wybucha. Gdyby w naszej galaktyce doszło do takiego wybuchu, widzielibyśmy supernową nawet w ciągu dnia, przy pełnym słońcu. Takie zjawisko nie występuje często. Nie mogło mieć miejsca w naszej galaktyce, ponieważ inni ludzie też by je zauważyli i prawdopodobnie opisaliby w kronikach, jak to było w XI w., kiedy wybuch supernowej odnotowały kroniki chińskie. Supernowa mogła wybuchnąć w sąsiedniej galaktyce Andromedy, bardzo blisko nas, ale światło wybuchu potrzebowało ok. 2,5 miliona lat, żeby do nas dotrzeć. Wybuch supernowej w sąsiedniej galaktyce mogli zauważyć tylko wprawni obserwatorzy. Gdyby więc supernowa miała nakłonić mędrców, by wyruszyli w drogę, to Pan Bóg musiał to zaplanować 2,5 miliona lat wcześniej!

Ma Siostra jeszcze jakąś ciekawostkę?

Jest jeszcze jedna kandydatka na gwiazdę betlejemską. Edward Burne-Jones, angielski malarz, pod koniec XIX w. namalował piękny obraz zatytułowany „Gwiazda betlejemska”. Kiedy pierwszy raz na niego popatrzyłam, byłam rozczarowana.

Dlaczego?

Na tym obrazie nie ma nawet nieba. Jest za to anioł, który trzyma gwiazdę. W Biblii są opisy, w których aniołowie prowadzą ludzi. A więc może to nie było zjawisko astronomiczne, może mędrców do podróży nakłonił anioł. My się głowimy, szukamy nadzwyczajnych znaków na niebie, a może to po prostu był anioł…

Co dla nas może być gwiazdą prowadzącą do Jezusa?

Każdy potrzebuje kogoś, kto mu pokaże drogę do Pana i będzie z nim w tej drodze, by nie zszedł na manowce, ale miał zawsze światło przed sobą. Taką gwiazdą mogą być rodzice, nauczyciele, a nawet kolega czy koleżanka. My też możemy być gwiazdą dla kogoś. Chodzi o to, żeby być światłem, które innych zaprowadzi do Pana Boga.

Pismo Święte mówi, że gwiazda prowadziła mędrców. A może prowadziła ich wiedza o gwiazdach? Co trzeba wiedzieć, żeby odczytać, że ktoś dla nas jest gwiazdą, czyli prowadzi nas do Jezusa?

Myślę, że najbardziej przekonywujące jest świadectwo dawane przez innych ludzi. Jeśli ktoś twierdzi, że wierzy, ale nie żyje zgodnie z przykazaniami, oszukuje, kłamie, nie szanuje ludzi, to nie będzie dla nas światłem i za nim nie pójdziemy. Ale jeśli ktoś żyje tak, jak mówi, to jest szansa, że stanie się naszym przewodnikiem. Nasza szkoła jest szkoła katolicką i nie ma możliwości zrezygnowania z lekcji religii, a w czasie uroczystości czy świąt uczestniczymy w szkolnej Mszy Świętej. Kiedyś podeszła do mnie dziewczynka i powiedziała, że nie idzie na Mszę, bo pokłóciła się z mama. Buntowała się, bo mama kazała jej chodzić do kościoła, ale sama nie chodziła. Taki rodzic nie będzie światłem dla swojego dziecka.

Czy astronomia pomaga Siostrze wierzyć?

Im bardziej poznaję świat i wszechświat, tym bardziej jestem przekonana, że jest Ktoś, kto to wszystko stworzył, kto ciągle podtrzymuje to w istnieniu. Logika i porządek wszechświata przekraczają nasz umysł. Nawet najmądrzejszy człowiek nie stworzył nigdy żadnego prawa przyrody. Możemy je jedynie odkrywać i poznawać. Dla mnie Pan Bóg jest profesorem fizyki, biologii, chemii i każdej innej dziedziny. Na dodatek jeszcze jest inżynierem, który to wszystko złożył i podtrzymuje. Gdybym miała pisać pracę doktorską, to pisałabym ją u Pana Boga, najlepszego naukowca w całym wszechświecie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.