U nas jest tak

publikacja 18.01.2023 14:08

Wszyscy łamią się opłatkiem, stawiają choinkę, prawie wszyscy wypatrują pierwszej gwiazdki. Do jednych przychodzi Dzieciątko, do innych św. Mikołaj albo Aniołek, a jeszcze inni czekają na Gwiazdora.

U nas jest tak Adrian Gladecki /REPORTER /east news

P rzekazywane tradycje zmieniają się z czasem. Rodziny, w których rodzice pochodzą z różnych stron Polski, często tworzą swoje zwyczaje, swój zestaw potraw, kolęd czy ozdób. W niektórych regionach tradycje i obyczaje są bardzo oryginalne. Jedne przetrwały, inne powoli zanikają. ☻

Na Podhalu

Górale przekonani, że cały rok będzie taki jak dzień wigilijny, bardzo dbali o to, by w Wigilię nie kłócić się, nie płakać, nie bić, nie pożyczać. Trzeba więc wcześnie wstać, być w dobrym humorze i nosić ze sobą monetę, by rodzinie niczego nie zabrakło. W Wigilię dziewczęta wychodziły przed dom i nasłuchiwały, z której strony zaszczeka pies – stamtąd miał przybyć kawaler. A po pasterce młodzi górale odwiedzają domy swoich wybranek i składają im życzenia. To tak zwane podłazy.

W Małopolsce i na Podkarpaciu

Nad stołem wigilijnym wieszano tak zwaną podłaźniczkę, czyli wierzchołek choinki, a na niej umieszczano ozdoby ze słomy i bibuły. Wierzchołek dekorowano kolorowymi opłatkami. Podłaźniczka miała zapewnić pomyślność i urodzaj. Teraz w domach Małopolan najczęściej stoi tradycyjna choinka. Krakowskie domy słyną też z budowania charakterystycznych kolorowych szopek i kolędników chodzących z tzw. turoniem. Tu często podaje się opłatek posmarowany miodem.

Na Kaszubach

Od domu do domu wędrują kolędnicy znani jako Gwiżdże lub Gwiôzdki i śpiewają kolędy po kaszubsku. Do zespołu kolędników należą tylko kawalerowie, którzy mają od 15 do 30 lat. Kolędnicy przebierają się m.in. za zwierzęta (często jest tu bocian), diabła, muzykanta, śmierć, dziada, a nawet Cygana. Na stole świątecznym wśród tradycyjnych potraw pojawiają się smażone grzyby i ryż z jagodami. Dawniej po wieczerzy gospodarz wychodził z domu i siekierą uderzał w owocowe drzewka, by zapewnić im obfite plony.

Na Podlasiu

Snop żyta wybrany już jesienią gospodarz ustawiał w Wigilię w kącie pod świętym obrazem i stał on tak aż do Trzech Króli. Gdy w domach zaczęły pojawiać się choinki, strojono je orzechami, cukierkami i papierowymi ozdobami. W Wigilię należało wcześnie wstać, żeby nie mieć z tym kłopotu przez cały rok, i dla zdrowia umyć się w rzece lub strumieniu. Pod obrusem, oprócz sianka, chowano też karteczki z zabawnymi życzeniami. Pasterkę rozpoczynała zwykle gra na ligawce – w niektórych kościołach ten zwyczaj się zachował. A pierwszego dnia świąt do dziś chodzą kolędnicy z gwiazdą zwani Herodami.

Na Kujawach i Pomorzu

W kącie izby stawiano snopek zboża, a ciastkami wypiekanymi w kształcie konia, krowy czy kury częstowano domowe zwierzęta, by nie było problemu z hodowlą – to dawne zwyczaje świąteczne tego regionu. Podczas wieczerzy wigilinej mama nie mogła odchodzić od stołu, potrawy na stół przynosił tata – gospodarz. Spod obrusa wigilijnego wyciągano źdźbło. Jego długość miała wskazywać długość życia. W drugi dzień świąt z chóru kościelnego rzucano w zebranych grochem lub zbożem na pamiątkę ukamienowania św. Szczepana.

Na Śląsku Górnym i Dolnym

Podobnie jak na Podhalu dzień wigilijny wskazuje na cały nadchodzący rok. Śląskie domy słyną ze znanych tylko w tym regionie potraw: moczki (rodzaj deseru z bakaliami z korzennego piernika i kompotu), makówek, siemieniotki zwanej też konopiotką, czyli zupy z nasion siemienia konopnego, czy garusu – słodkiej zupy z gruszek, jabłek i śliwek. Na Dolnym Śląsku zamiast makówek jest kutia, czyli ugotowana pszenica z makiem, miodem, orzechami i suszonymi owocami. Oprócz tego kapusta z grochem i barszcz z uszkami. Na Śląsku prezenty przynosi Dzieciątko.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.