Król przestworzy

Włodzimierz Stachoń

publikacja 04.01.2023 09:46

Przerażone ptasie towarzystwo nagle poderwało się do lotu. Skąd to wielkie zamieszanie? Spoglądam w obiektyw i… na scenie pojawia się długo wyczekiwany bielik.

Król przestworzy Włodzimierz Stachoń

Ten największy z naszych krajowych ptaków drapieżnych w wielu regionach Polski występuje powszechnie i spotkania z nim nie należą do rzadkości. Jednak są takie miejsca, jak chociażby Polska południowo-wschodnia, gdzie natknięcie się na bielika wciąż budzi emocje, a sfotografowanie króla przestworzy nie należy do łatwych.

Ptasia stołówka

Kilkanaście lat temu, gdy zimy bywały jeszcze bardzo mroźne i śnieżne, w dolinie Dunajca pojawił się majestatyczny ptak. Ta najpiękniejsza górska rzeka o wartkim nurcie nawet w czasie najsilniejszych mrozów w wielu miejscach pozostawała wolna od lodu, gromadząc liczne wodne ptactwo zimujące w tych stronach. Zasobna stołówka nie uszła uwadze bielika, który poluje na kaczki, a w tym miejscu miał jeszcze dostęp do innego przysmaku – ryb. Podczas kilkukrotnych wizyt w tym miejscu i dyskretnej obserwacji – najpierw z większej odległości, by nie płoszyć drapieżnika – zauważyłem, że bielik niemal co dzień przesiaduje w tym samym miejscu. Jego ulubionym punktem obserwacyjnym były okazałe drzewa rosnące tuż nad korytem rzeki, skąd widok rozciągał się na całą okolicę. Zamarzyło mi się wykonanie zdjęć drapieżnika – w tamtym czasie nie miałem okazji sfotografować tego rzadko spotykanego wówczas gatunku.

Przysmaki spod czatowni

Postawiłem nad rzeką dobrze zamaskowaną czatownię i by pomóc szczęściu, zacząłem wokół niej podrzucać różne smakołyki. Bielik, szczególnie zimą, nie gardzi padliną. Okazało się jednak, że drapieżnik miał pod dostatkiem wodnego ptactwa i ryb, nie był więc specjalnie zainteresowany moimi przysmakami. Przyszedł jednak blisko dwutygodniowy czas bardzo niskich temperatur. W nocy było minus trzydzieści stopni, w ciągu dnia trzymał kilkunastostopniowy mróz. By przeżyć w tak niesprzyjających warunkach, zwierzęta intensywnie żerowały, gromadząc zapasy energii potrzebnej do przetrwania szczególnie mroźnych nocy.

Zmieszane towarzystwo

Pomimo srogiego mrozu spędzałem w czatowni wiele godzin, obserwując, jak najróżniejsze ptaki łapczywie zjadają wykładane smakołyki, które pozwalały im przetrwać w tak ekstremalnych warunkach. Cały czas miałem nadzieję, że przed obiektywem pojawi się najbardziej wyczekiwany przeze mnie gość. Któregoś popołudnia na niebie pojawiły się chmury i zaczął padać śnieg. Wyczerpane długotrwałym zimnem myszołowy, kruki, sroki, wrony i sójki intensywnie żerowały przed czatownią, jakby przeczuwając, że pożywne mięso zniknie za chwilę pod grubą warstwą białego puchu. Nagle ptasie towarzystwo poderwało się do lotu. Co mogło być powodem ich przerażenia? Co sprawiło tak wielkie zamieszanie? Spoglądam w obiektyw i… oczom nie wierzę. Na scenie wylądował długo wyczekiwany bielik.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.