W drodze na szczyt

Adam Śliwa

publikacja 04.01.2023 09:44

Zaczynał jako 4-latek w kategorii bambini. Dziś ma 16 lat i mknie bolidem po włoskim torze wyścigowym z szybkością 250 km na godzinę. Jego celem jest Formuła 1.

Kacper zakończył sezon w ścisłej czołówce włoskiej F4.  Jeżeli uda się znaleźć sponsorów, w przyszłym roku może startować  już w zawodowej F3 Kacper zakończył sezon w ścisłej czołówce włoskiej F4. Jeżeli uda się znaleźć sponsorów, w przyszłym roku może startować już w zawodowej F3
Henryk Przondziono /foto gość

Kacper Sztuka zakończył drugi sezon we włoskiej F4, wyścigach samochodowych dla młodych kierowców. Gdy zaczynał rok temu, był najmłodszym w historii polskim zawodnikiem w tych rozgrywkach. W tym roku Polak w maju, na torze Imola we Włoszech przekroczył szachownicę mety jako pierwszy. Sezon zakończył w ścisłej czołówce włoskiej serii F4. Słychać dźwięki Mazurka Dąbrowskiego – tata Kacpra, pan Łukasz Sztuka, pokazując nagranie z dekoracji syna, nie kryje wzruszenia. – Godziny ćwiczeń, wyjazdy, pieniądze nie liczą się w takich chwilach – przyznaje. Jeżeli uda się znaleźć sponsorów, to w przyszłym roku Kacper może wystartować w Formule 3, a stamtąd już prosta droga do Formuły 1.

Spotkanie po latach

Ryk silnika narasta, a niskie, jednomiejscowe bolidy błyskawicznie pokonują kolejne zakręty. Kamera zza pleców kierowcy pokazuje, ile precyzji potrzeba, by perfekcyjnie poprowadzić ten szybki pojazd. Włoskie Mistrzostwa F4 to najsilniejsza liga w tej kategorii wyścigów. Konkurencja jest duża. Spotykają się tu zawodnicy z całego świata. Wśród nich Kacper, na co dzień uczeń liceum ogólnokształcącego w Cieszynie. To już drugie spotkanie „Małego Gościa” z tym młodym kierowcą. Sześć lat temu nasi czytelnicy poznali go jako 10-letniego kierowcę gokarta i… ministranta. Kacper był wtedy pewien, że w przyszłości wystartuje w Formule 1. – I cel mam wciąż ten sam – uśmiecha się młody zawodnik, teraz już lektor. Kacper jest kierowcą utytułowanego team US Racing prowadzonego przez Gerharda Ungara i Ralfa Schumachera, brata siedmiokrotnego mistrza świata F1, Michaela. – Panowie byli pod takim wrażeniem wyników testów Kacpra, że pomimo iż mieli tylko cztery samochody, szybko załatwili piąty, aby Kacper mógł jeździć – opowiada tata, pan Łukasz.

Rodzinne ściganie

Kacper po raz pierwszy zasiadł za kierownicą jako czterolatek, gdy razem z tatą wybrali się na tor kartingowy. Dziś na testy do Włoch też podróżuje z tatą, ale kiedy odbywają się wyścigi, wyprawia się już cała rodzina. – Świetny czas, który nas łączy – przyznaje pan Łukasz. – Ponadto razem możemy coś zwiedzić, zobaczyć... Ostatnio byliśmy u św. ojca Pio w Pietrelcinie. Motorsport to w rodzinie Sztuków pasja pokoleniowa. Pan Łukasz był kierowcą rajdowym. – Czy cechy wyjątkowego kierowcy się dziedziczy? – pytam. – W wyścigach na torze bardzo ważny jest spokój. A tego na pewno Kacper nie odziedziczył po mnie – uśmiecha się pan Łukasz. – Ale pasja i wyczekiwanie chwili w czasie wyścigu, kiedy pokonuje się zakręt na granicy przyczepności opon, to już nasza wspólna cecha – dodaje tata kierowcy. – Kacper często zostawał do późna w nocy, żeby dobrze poznać swój samochód. O dobrych kierowcach mówi się, że mają talent. – Dla mnie talent to „czucie” samochodu. Dobry zawodnik wie, co wpływa na jego jazdę, umie wyczuć odpowiednią chwilę w zakręcie i szybko przystosować się do zmieniających się warunków – wyjaśnia Kacper. – Reszta to trening i ciężka praca.

Pół kilo mniej po wyścigu

Sezon to siedem rund po trzy wyścigi. Trwają od piątku do niedzieli, łącznie z sesjami na poprawienie parametrów samochodu, poznanie toru. – Czasami przechodzi się go pieszo z inżynierem, aby omówić każdy zakręt i prostą – wyjaśnia Kacper. – Kluczowe są zakręty. Na prostej każdy jedzie podobnie, ale zakręt to moment, kiedy zaczyna się hamować. Miejsce wejścia w zakręt i chwila, gdy dodaje się gazu, decydują o klasie zawodnika. Wyścig trwa 30 minut. Przed rozpoczęciem rozgrywek i zaraz po ich zakończeniu zawodnicy są ważeni. – Średnio po takim przejeździe tracę na wadze ok. 400 gramów – uśmiecha się Kacper. – Przeciążenia w bolidzie są podobnie jak w odrzutowcu, dlatego przygotowanie to też trening, siłownia, ćwiczenia refleksu i na symulatorze. A potem wyścig. Gdy wszyscy zejdą z toru i zostaję sam w aucie, jest krótka chwila na wyciszenie – przyznaje zawodnik. – Potem zapala się pięć świateł, a kiedy zgasną, wciskam gaz i pozostaje tylko tor.

Zawodnicy F4

Jeżdżą samochodami Tatuus F4-T014, mającymi 180 KM i osiągającymi prędkość do 250 km/h. Biegi zmieniają motylkami na kierownicy. Auta poszczególnych zawodników niby są takie same, z identycznym silnikiem, jednak nie jeżdżą tak samo. – Wszystko zależy od komunikacji kierowcy z inżynierem, który może poprawić parametry bolidu – mówi Kacper. – Ważne, by dokładnie przekazać, co ma poprawić. Przesunięcie spoilera czy sprężyny zawieszenia o 1 mm, zmiana ciśnienia w oponach sprawiają, że auto na torze zachowuje się inaczej. Poza tym pojazd zapisuje wszystkie parametry, co ułatwia wprowadzanie poprawek.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.