Czołgaj się, ale nie zawracaj

notował Krzysztof Błażyca

publikacja 04.01.2023 09:44

O różnych drogach swojego życia, czasem zaplanowanych, czasem niespodziewanych, i o ludziach spotykanych na życiowych drogach opowiadają dziennikarka i misjonarz.

Misjonarze Afryki – o. Paweł Hulecki (w niebieskiej koszulce) i śp. o. Darek Zieliński (zm. 12 listopada 2019 r.) w czasie pieszej wędrówki przez Burkina Faso Misjonarze Afryki – o. Paweł Hulecki (w niebieskiej koszulce) i śp. o. Darek Zieliński (zm. 12 listopada 2019 r.) w czasie pieszej wędrówki przez Burkina Faso
archiwum pawła Huleckiego

O. Paweł Hulecki

Członek Rady Generalnej Ojców Białych Misjonarzy Afryki, przez wiele lat pracował w Afryce Zachodniej Warto iść w nieznane. I warto z Chrystusem. On otwiera takie drogi, o jakich człowiek nawet nie śni. Trzeba trochę przeżyć, aby to dobrze zrozumieć. Pierwszą moją drogą była droga do szkoły i do kościoła parafialnego oddalonego o dwa kilometry. I do babci, gdzie jeździliśmy co tydzień. W pewnym momencie życia droga zaczyna zmieniać znaczenie. Po podstawówce ruszyłem z małego miasteczka Reszel na Warmii na Jasną Górę. 16 dni drogi. I tu zaczęła się ta prawdziwa droga. Rozeznawanie powołania. Kim mam być? Potem droga do Afryki. Droga misyjna, która zaprowadziła mnie daleko. W inny świat, na inną ziemię. W miejsca zupełnie nieznane. Wszystko nowe. Posiłki, zapachy, muzyka, uczenie się nowego postrzegania świata. A w Afryce drogi do różnych kaplic. Ale najważniejsza droga to ta z drugim człowiekiem. Z kimś, kto chce odnaleźć Chrystusa. To nie zawsze autostrada. Czasem wąska ścieżka. Czasem wydaje się nie do przejścia z powodu blokad w ludzkim sercu. W Demokratycznej Republice Konga mieliśmy w parafii takie wspólnoty, do których jedyną możliwością dotarcia była droga przez busz. I ze współbratem szliśmy czasem 50 km, aby odwiedzić 5 rodzin chrześcijańskich. Cudowne miejsce, w lesie, nad brzegiem rzeki Kongo. Z czasem symbolika drogi zaczęła się zmieniać. Droga to też osobiste nawracanie. A czasem... odwracanie się, słabość, grzech, przeszkody. Ale zawsze z poczuciem, że nigdy nie jestem sam. Zawsze znajdowali się ludzie, którzy pomagali, naprowadzali na właściwą drogę. Jednym z ciekawszych doświadczeń, była wspólna droga z nieżyjącym już współbratem o. Darkiem Zielińskim. Kiedyś wpadliśmy na pomysł, by pójść piechotą ze stolicy Burkina Faso do miasta Bobodjulasuo. To ok. 360 km. I zaczęła się droga wspólnego marszu. Plecaki ważyły może 8 kilogramów. Nie mieliśmy planu, gdzie będziemy spać. Była w tym naiwna ufność, że to ogarniemy. I tak pewnego ranka wyruszyliśmy do Bobo. Szliśmy, modliliśmy się razem, rozmawialiśmy, czasem wędrowaliśmy 50 metrów od siebie, w ciszy. Coś działo się w naszych sercach. To było przed Bożym Narodzeniem. Wielu ciekawych ludzi spotkaliśmy na tej drodze. Dwóch białych idzie pieszo – to niespotykane w tym kraju. Już po pierwszym dniu na trasie wiadomość zaczęła się przenosić. Niektórzy czekali, by nas pozdrowić. Zapraszali do siebie. Raz nawet wyjechał po nas na rowerze syn katechisty. I potem szedł z nami kilka kilometrów. Zaprowadził do domu. Ludzie już czekali, by nas ugościć. Przyjęli jak aniołów u Abrahama. Ta wspólna droga z Darkiem była niesamowitym przeżyciem. Poznaliśmy się jako ludzie i współbracia pracy misyjnej. Kolejna droga, to gdy byłem przy jego odejściu na wieczną drogę. I do dziś mam takie odczucie, że on jest obecny na mej drodze. W momentach trudnych warto wejść w głębię swego serca. Aby odnaleźć własną drogę. Każdy z nas ma ją głęboko w sercu. A gdy są na niej przeszkody, trzeba starać się iść, nawet czołgać się. Ale nie zawracać. Chrystus pokazuje nam drogę wolności. Warto wyruszyć w drogę. Ruszyć się. Jak uczniowie po zmartwychwstaniu. Najpierw wystraszeni. A gdy mieli pewność że Chrystus zmartwychwstał, po prostu ruszyli w drogę. I dotarli na krańce świata. Do Polski też. I do Afryki. Na każdy kontynent.

Sylwia Sułkowska

Dziennikarka Naczelnej Redakcji Programów Katolickich Polskiego Radia Co jakiś czas wraca do mnie myśl, że to nie my kształtujemy drogi, po których kroczymy, tylko one nas kształtują. Kiedy jestem w drodze, odkrywam siebie. Znajduję się w sytuacjach, które mnie wiele uczą. Poznaję nowe osoby, miejsca, kultury. Mogę dzięki temu bardziej rozumieć osoby inne niż ja. Widziałam już wiele miejsc na Ziemi, ale tyle jeszcze jest do zobaczenia... To, że poznaję tak wiele osób, miejsc, rodzi we mnie wdzięczność za to, co mam. Zaczynam bardziej doceniać rzeczy oczywiste, których inni nie mają, a które nam wydają się konieczne, wręcz niezbędne. Będąc na różnych kontynentach, widziałam też, jak ludzie przeżywają swoją wiarę. Wtedy przychodzi pytanie o moją wiarę. I jeszcze jedno ciekawe doświadczenie: nawet w najbardziej odległych miejscach, na przykład w Papui-Nowej Gwinei, gdzie uczestniczyłam we Mszy Świętej w lokalnym języku, czułam się jak u siebie. Wyjątkowe jest odkrywanie wspólnoty z innymi wierzącymi w tego samego Boga w Trójcy Jedynego. A od kiedy byłam w Ziemi Świętej, zupełnie inaczej zaczęłam słuchać fragmentów Biblii i rozumieć je. Bo byłam tam i widziałam te miejsca. Pamiętam, że kiedy po powrocie z pielgrzymki w kościele czytano o burzy na Jeziorze Galilejskim, ja to po prostu miałam to miejsce przed oczami. Jestem dziennikarką, więc bycie w drodze przynosi też korzyści. Po pierwsze przywożę ciekawe nagrania. Mogę zrobić interesujące audycje. A po drugie siedząc w studiu, zupełnie inaczej prowadzę audycje. To, o czym mówię, znam nie tylko z książek czy mediów, ale sama dotknęłam jakiejś rzeczywistości. Bycie w drodze to też nauka zaufania Bogu i ludziom, z którymi podróżuję. Ufam, że to, co mnie spotyka, jest po coś, że ma to jakiś sens dla mnie. Gdy jestem w podróży, patrzę na moje życie z innej perspektywy. Potrzebuję czasu, aby pobyć z dala od codziennych spraw. Gdy wracam stęskniona do domu, mam energię, aby podejmować kolejne obowiązki. Wielokrotnie w czasie wyjazdów ciśnie mi się na usta zdanie: „Życie jest piękne!”. Mówi się, że dziennikarz powinien mieć ciekawość dziecka. Chciałabym, aby mi tej ciekawości nigdy nie zabrakło. I abym z pasją i zapałem odkrywała to, co jeszcze przede mną.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.