Ona was słucha

Agata Ślusarczyk

publikacja 04.01.2023 09:40

Skromna i niezwykle ciepła. Aż trudno wyobrazić sobie, że widziała Matkę Bożą i Pana Jezusa. Władzia Fronczak miała wówczas 12 lat.

Pielgrzymi proszą tu Maryję o uzdrowienie z choroby, poczęcie dziecka, opiekę  nad rodziną czy pomoc w wyjściu z nałogów Pielgrzymi proszą tu Maryję o uzdrowienie z choroby, poczęcie dziecka, opiekę nad rodziną czy pomoc w wyjściu z nałogów
Agata Ślusarczyk /foto gość

Jeszcze kilka lat temu w sanktuarium Matki Bożej Nauczycielki Młodzieży na warszawskich Siekierkach można było spotkać panią Władysławę Papis (z domu Fronczak). Mieszkała niedaleko, w sąsiedniej parafii. Podczas comiesięcznych spotkań z pielgrzymami łagodnym głosem opowiadała, co wydarzyło się w tym miejscu 79 lat temu…

Widziałam Matkę Bożą!

Na Siekierkach nie było jeszcze kościoła, gdy mieszkańcy przy drewnianym krzyżu śpiewali Litanię Loretańską i pieśni maryjne. Razem z nimi modliła się 12-letnia Władzia. Dziewczynka nie wyróżniała się zbytnio wśród dzieci, może tylko była cichsza, skromniejsza i wrażliwsza na innych. Tego dnia postanowiła w domu pomodlić się w intencji dwóch chłopców. Małego Żyda, który uciekł z getta i tu, u ludzi na Siekierkach, znalazł bezpieczne miejsce, i w intencji chorego umysłowo chłopca z Siekierek. Podeszła do okna i na drzewie wiśni ujrzała światło, a w nim postać… „Była może godzina 20.30, na dworze jeszcze widno, pogoda ładna, nie było wiatru. Kwitły drzewa owocowe” – wspominała Władzia dzień, w którym ujrzała Matkę Bożą. Był 3 dzień maja 1943 r. Warszawę okupowali Niemcy. Władzia wiedziała, co to znaczy wojna. Kiedy Niemcy spalili dom Papisów, rodzice Władzi szukali mieszkania. W końcu wynajęli izbę na poddaszu przy ul. Gościniec 6. Okno wychodziło wprost na sad. To tam, na drzewie wiśni rosnącym najbliżej okna, stała jasna postać. Była bardzo młoda, mogła liczyć 15–16 lat, miała jasne faliste włosy i niebieskie oczy. „Była po prostu piękna” – wspominała pierwsze objawienie Władzia. Dziewczynka była tak przejęta, że od razu pobiegła do sąsiadki. „Przytuliłam się do niej i powiedziałam: »Widziałam Matkę Bożą«. Sąsiadka mnie przytuliła, a ja rozpłakałam się” – wspominała po latach.

Przynieś różaniec

Rodzicom Władzi nie było łatwo. Ciężko pracowali, by utrzymać troje dzieci: Władzię, Tadeusza i Jadwigę. Mama jeździła na wieś po ziemniaki, by potem sprzedawać je w stolicy. Tego dnia, gdy Władzia zobaczyła tę postać, mama wróciła do domu wieczorem i dopiero wtedy dowiedziała się, co się wydarzyło. „Mamusia wysłuchała mnie i powiedziała: »Dobrze, ale nikomu o tym nie opowiadaj«” – wspominała Władzia. Trzy tygodnie później postać ukazała się po raz kolejny. „W naszym mieszkaniu był ołtarzyk z figurką Matki Bożej. Zawsze paliła się przy nim lampka oliwna. Nie zauważyłam, kiedy zgasła. Matka Boża przypomniała mi, mówiąc: »Idź, zapal lampkę«, a następnie: »Przynieś różaniec«. Nie umiałam go odmawiać. Wtedy Maryja wzięła swój i zaczęła mnie uczyć. Od tej pory codziennie razem odmawiałyśmy Różaniec” – wspominała Władzia. Matka Boża prosiła też, by nauczyła tej modlitwy dzieci i zachęcała do niej wszystkich ludzi. „Maryja wytłumaczyła mi, że Różaniec jest ratunkiem i obroną. Zapewniła, że gdy ludzie w tym miejscu będą się modlić za Jej przyczyną, roztoczy nad nimi opiekę w trudnych czasach, jakie miały nadejść na Warszawę i Siekierki. «Módlcie się i przychodźcie do Mnie, a okryję was swoim płaszczem«” – mówiła. Wzywała też do poprawy życia, pokuty i nawrócenia i poleciła, by w miejscu objawień stanęła kapliczka. A w późniejszym czasie także świątynia, w której ludzie będą oddawać Jej cześć. „Niedługo zadzwonią dzwony i wszyscy uwierzą, że Ja tu byłam” – mówiła.

Dzienniczek z Siekierek

Początkowo nikt Władzi nie wierzył. Nawet mama zastanawiała się, czy nie jest to początek jakiejś choroby umysłowej. „W szkole pytała, czy wychowawca zauważył u dziewczynki zmiany w nauce albo zachowaniu” – opowiadała Władzia. Postanowiono, że dziecko trzeba zbadać. Ośmiu lekarzy orzekło, że Władzia jest zdrowa. Wieść o objawieniach szybko rozeszła się po okolicy. Do mieszkania rodziny Fronczaków przychodzili sąsiedzi, dzieci ze szkoły. „Matka Boża prosiła, by dzieci przychodziły tu na Anioł Pański i nieraz cała klasa przyszła i więcej” – wspominała. Widzenia trwały przez sześć lat. Na polecenie katechety ks. Feliksa Szmita dziewczynka spisywała w zeszycie to, co usłyszała od Matki Bożej, a potem również od Pana Jezusa. Tak powstał „Dzienniczek objawień na Siekierkach”. „Czułam się maleńka jak mrówka, z wrażenia nie mogłam śpiewać, modliłam się tylko krótkimi słowami” – pisała po tym, jak pierwszy raz ujrzała Pana Jezusa, który w sumie objawił jej się ponad 50 razy. „Nie przechodźcie obojętnie obok kościołów, Ja czekam na was w Najświętszym Sakramencie. Mogę ulżyć w każdym cierpieniu. Mogę pocieszyć każde strapione serce, jeśli z wiarą i ufnością będzie się do Mnie zwracało” – mówił Jezus do Władzi. 15 września ukazał się po raz ostatni: „Odchodzę, a wy zanoście prośby do Matki Mojej, Ona was teraz słucha”.

Siekierki będą spalone!

23 sierpnia 1944 r. Niemcy spędzili na boisko szkolne 126 mężczyzn, by ich rozstrzelać. Wśród nich był ojciec Władzi. Jeden z okupantów zdążył ostrzec mamę Władzi: „Bierz dzieci i jak najszybciej uciekaj. Siekierki zostaną spalone! Jemu już nie pomożesz!” – krzyknął łamaną polszczyzną. Mama Władzi wzięła więc poduszkę, kołdrę i kilka ubrań. „Sąsiedzi śmiali się z nas, że wyjeżdżamy. Kilka godzin później z oddali widzieliśmy kłęby dymu palących się Siekierek” – wspominała ów tragiczny dzień ocalona z pożogi wojennej Władzia. I przypominała słowa Matki Bożej, która prosiła: „Módlcie się, bo idzie na was wielka kara, ciężki krzyż. Nie mogę powstrzymać gniewu Syna Mojego, bo się lud nie nawraca. Klękaj codziennie od godziny 12 do 15 i błagaj Boga o miłosierdzie dla całego świata” – prosiła Maryja. Na Siekierki przybywało coraz więcej ludzi. Mieszkańcy okolicznych domów z gruzów zburzonej stolicy zbudowali małą ka- pliczkę. Miłość do Matki Bożej w tym miejscu była szczególna, dlatego wybudowano kościół, który od 1997 r. nosi tytuł sanktuarium Matki Bożej Nauczycielki Młodzieży, a kaplicę na miejscu objawień po roku 1980 kilkukrotnie rozbudowano.

Zwyczajna krawcowa

– Czego uczy tu dzieci Matka Boża? – pytam kustosza sanktuarium o. Tadeusza Suślika. – Maryja często wybiera dzieci, by przekazać im swoje orędzie. Nie inaczej było na Siekierkach. Tu dzieci mogą rozwijać swoją wiarę To miejsce, gdzie w sposób szczególny można doświadczyć miłości Boga i opieki Maryi. Świadczą o tym setki wyproszonych łask – dodaje zakonnik. – Przy sanktuarium mamy szkołę, przedszkole, Fundację Krąg Przyjaciół Dziecka, Stowarzyszenie Parafiada im. św. Józefa Kalasancjusza. Jeszcze kilka lat temu historię objawień opowiadała w tym miejscu pani Władysława. Przyjeżdżała na Siekierki, by mówić pielgrzymom o spotkaniach z Cudowną Panią. Żyła zwyczajnie. Była krawcową. Na polecenie Matki Bożej wstąpiła do Trzeciego Zakonu św. Franciszka. Gdy miała 19 lat, wyszła za mąż za Adolfa Papisa. Miała czworo dzieci – Mariana, Urszulę, Barbarę i Annę. Gdy dorosły, założyła pracownię krawiecką a przy parafii opiekowała się także bielankami (Dziećmi Maryi). Zmarła 16 kwietnia 2016 r. Pochowano ją na cmentarzu Czerniakowskim, niedaleko miejsca objawień. Wiele razy pani Władysława zastanawiała się, dlaczego Matka Boża i Pan Jezus wybrali właśnie ją. – Może dlatego, że małe dziecko nie może sobie tego wszystkiego wymyślić. To przewyższa nawet dorosłego człowieka – mówiła. I choć prawdziwość objawień na Siekierkach nadal jest badana przez Kościół, pani Władysława najbardziej cieszyła się tego, że na miejscu objawień powstał kościół, w którym udzielane są sakramenty święte, a Pan Bóg i Matka Boża odbierają tu chwałę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.