Woda to nie żarty

Rozmawiał Krzysztof Błażyca

publikacja 17.06.2022 16:13

O czym trzeba pamiętać i czego nie wolno robić nad jeziorem, nad rzeką i nad morzem, mówi Michał Wojaczek, ratownik, kierownik działu sportu z katowickiego MOSiR-u.

Woda to nie żarty archiwum michała wojaczka

Mały Gość: Jest upał, jesteśmy rozgrzani, chciałoby się od razu wskoczyć do wody. O czym jednak trzeba pamiętać?

Michał Wojaczek, ratownik: Zimna woda i gorące słońce to najgorsze połączenie dla organizmu. Dlatego najpierw moczymy nogi, potem schładzamy całe ciało i dopiero wtedy zanurzamy się cali. Unikajmy skakania do wody. A jeśli już to robimy, to w takim miejscu, gdzie wiemy, jaka jest głębokość i jaki jest rodzaj dna. I najważniejsze: w wodzie dzieci zawsze powinny być pod opieką dorosłych.

Dlaczego skakanie do wody jest niebezpieczne?

Najbardziej niebezpieczne jest skakanie na główkę. Po takim skoku najwięcej jest wypadków i tragedii. Można tak uszkodzić kręgosłup, że człowiek przestaje chodzić. A skoki ratownicze? Jednym z nich jest skok „na bombę”, czyli z podkurczonymi nogami. Wykonuje się go w miejscach, gdzie nie znamy głębokości ani rodzaju dna. Ale okazuje się, że nawet taki skok nie jest w stu procentach bezpieczny. Mój kolega podczas ćwiczeń skoczył „na bombę” i skręcił kostkę, bo uderzył stopą w dno. A znaliśmy i dno, i jego głębokość. To pokazuje, że każdy rodzaj skoku może być niebezpieczny.

O czym trzeba pamiętać nad morzem?

Po pierwsze, unikamy plaż niestrzeżonych. Trzeba zwracać uwagę, w którym miejscu wchodzimy do morza. Najbardziej niebezpiecznie jest przy falochronach, tam są silne prądy i woda często podmywa piasek. Wielokrotnie zdarzało się, że ludzie wpadali pod falochrony i prąd dociskał ich do nich.

A rzeki, jeziora?

Tu najbardziej trzeba uważać na dno, prądy, kamienie…

A kiedy pływamy na łódce albo w kajaku?

Zawsze wtedy trzeba założyć kamizelkę. To naprawdę zabezpiecza w sytuacji, gdyby kajak się przewrócił.

Co zrobić, gdy ktoś się topi, a ja nie umiem pływać?

Trzeba głośno wzywać pomocy. Nie można tak po prostu wskoczyć do wody i podać rękę człowiekowi, który się topi. To nie jest film! Bez boi ratunkowej czy pasa ratowniczego szansa, że sam wyciągniesz kogoś z wody, jest naprawdę niewielka. To musi być świetny ratownik, żeby skoczył bez sprzętu i wyciągnął tonącego na brzeg.

Dlaczego to takie trudne?

Kiedyś na basenie wskoczyłem po osobę, która się topiła. Mężczyzna w panice złapał mnie za kołnierz i zaczął ciągnąć na dno. Chwilę się szamotaliśmy i już myślałem, że zaraz obaj utoniemy… Na szczęście udało się go uratować.

A jeśli nikogo nie ma w pobliżu?

Tonącemu można podać jakiś kij, w ekstremalnej sytuacji nawet ubranie, na przykład długie spodnie, tak by człowiek czegoś się złapał. Trzeba uważać, żeby topiący nas nie złapał za kończynę lub ubranie. To ogromna siła. Ten człowiek walczy o życie, jest wtedy dużo silniejszy.

Jak długo człowiek potrafi wytrzymać pod wodą?

Parę minut, nie więcej. I zależy to też od temperatury. Ludzie zasypani śniegiem wytrzymują dłużej niż pod wodą. Ratownik musi mieć oczy dokoła głowy. A ludzie muszą pamiętać, że woda to nie żarty.

Co trzeba zrobić, żeby zostać ratownikiem?

Trzeba zdobyć odpowiednie uprawnienia, zaliczyć kurs ratownika wodnego i pierwszej pomocy.

Czego uczy się przyszły ratow

nik? Holowania, pływania pod wodą, skoków do wody. To trudne kursy, ale to bardzo dobrze, bo trzeba znać swoje możliwości. Przecież ratownik odpowiada za ludzkie życie.

A co Pana zachęciło, by zostać ratownikiem?

Kiedy byłem małym chłopcem, zawsze patrzyłem na ratowników jak na bohaterów. Że tacy silni i wysportowani. Dziś powtarzam kolegom, że ich przykład jest bardzo ważny, że powinni być dumni, bo ratują innym życie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.