Wizytówka wojska

Agata Ślusarczyk

publikacja 30.09.2022 12:44

W upale i w strugach deszczu. Na koncertach i podczas pogrzebów. Witają prezydentów i inne osobistości z kraju i zagranicy. Nie może być mowy o pomyłce. Wszystko trzeba zagrać perfekcyjnie!

Defilada na pl. Zamkowym z okazji Dnia Flagi Defilada na pl. Zamkowym z okazji Dnia Flagi
st. Szer. Krystian Igielski

Orkiestrę Reprezentacyjną Wojska Polskiego im. gen. Józefa Wybickiego można zobaczyć podczas najważniejszych uroczystości państwowych, m.in. 15 sierpnia – w święto Wojska Polskiego, czy 11 listopada – w Narodowe Święto Niepodległości. Ćwiczą w warszawskiej dzielnicy Okęcie. To ogromny teren wojskowy, więc na spotkanie z muzykami podjeżdżamy samochodem.Wita nas dowódca – kapelmistrz orkiestry podpułkownik Artur Czereszewski.

Mokre nuty

Na ich oczach dzieją się najważniejsze wydarzenia. – Niedawno kilka metrów obok nas przechodził na przykład Joe Biden, prezydent USA – mówi kapelmistrz. – Graliśmy też koncert dla Ukrainy z udziałem ambasadora tego kraju. Do dziś pamiętam, jak podczas wizyty w Watykanie podszedł do nas Jan Paweł II i poprosił, byśmy zagrali „Warszawiankę” – wspomina podpułkownik Artur Czereszewski. – Przeżycie było niesamowite – dodaje i pokazuje pamiątkowe zdjęcie z papieżem Polakiem. Ale jest to też praca bardzo wymagająca. Muzycy muszą umieć zagrać hymny państw całego świata – od Bangladeszu po Chiny – i występują przy każdej pogodzie. I kiedy żar leje się z nieba, i kiedy pada deszcz albo jest bardzo zimno i palce kostnieją na instrumentach. – Pamiętam, jak podczas Mszy św. sprawowanej przez papieża Benedykta XVI na placu Piłsudskiego do naszej orkiestry podbiegła siostra zakonna i nad dyrygentem rozłożyła parasol. Od deszczu zamokły mu nuty, a trzeba było grać – opowiada.

Ośla szczęka

Muzycy wojskowi grają też, podczas odsłaniania pamiątkowych tablic i pomników. Można ich spotkać na piknikach, koncertach czy festiwalach. – We wrześniu planujemy występ w Będominie, gdzie urodził się nasz patron, gen. Józef Wybicki, twórca hymnu państwowego. W tym roku obchodzimy 200. rocznicę jego śmierci – wyjaśnia dyrygent. – A my jesteśmy jedyną orkiestrą w Polsce, której patronuje. W swoim repertuarze orkiestra ma nie tylko marsze, hymny czy pieśni odpowiednie do zaprezentowania podczas uroczystości państwowych, ale wykonuje też muzykę rozrywkową, filmową i musicalową. – Mamy bardzo nietypowe, jak na wojskową orkiestrę, instrumenty – mówi kapelmistrz i pokazuje vibraslap, zwany oślą szczęką, i fleksaton, którego dźwięk przypomina odgłos towarzyszący w filmach pojawianiu się... duchów. – Mamy też instrumenty naśladujące dźwięk nadjeżdżającego pociągu, głos kukułki, kaczki, padający deszcz, szum oceanu czy uderzania w lodowe sople, a nawet… dzwonek do roweru – wymienia. – W ciągu roku uczymy się od 100 do 150 nowych utworów z całego świata, także znanych wykonawców i zespołów, jak Guns N’ Roses czy John Lennon – dodaje.

Buława na czele

Kiedy orkiestra występuje w widowiskowym szyku marszowym, chorąży Tomasz Pieczka pełni funkcję tamburmajora. – To dyrygent orkiestry w marszu – wyjaśnia pan kapelmistrz. – Jego nieodzownym atrybutem jest buława, która pomaga wydawać sygnały muzykom: „Ruszamy!”; „Zaczynamy!”; „Kończymy!”.Tamburmajor za pomocą buławy wyznacza też kierunek marszu. Każdy muzyk musi doskonale znać grane utwory. – Tu nie ma miejsca na pomyłki, gramy przed głowami państw, ważnymi osobistościami, podczas uroczystości państwowych najwyższej rangi. Wszystko musi być wykonane perfekcyjnie – mówi podpułkownik Czereszewski. – To bardzo duży stres? – pytam. – Tamburmajor to bardzo odpowiedzialne zadanie. Od ruchu buławy zależy ruch całej kolumny – odpowiada dyrygent. – Każda komenda musi być przemyślana. Jak ja się pomylę, pomylą się wszyscy. Nie ma co ukrywać, że to stresujące zadanie, szczególnie że bardzo często zdarzają się nieprzewidziane sytuacje, gdy nagle na przykład podczas uroczystości zmienia się scenariusz albo zamarza instrument...

Zgrany duet

Orkiestra powstała w 1918 r. Gra w niej 117 muzyków w dwóch zespołach. Jeden ma swoje miejsce prób na Okęciu, drugi w podwarszawskiej miejscowości Wesoła. – Jesteśmy jedyną orkiestrą w Polsce, która pracuje 365 dni w roku, non stop. Przy tej liczbie wydarzeń, w których bierzemy udział, konieczny jest zespół na zastępstwo – wyjaśnia dyrygent. – Na przykład duet perkusista i trębacz występuje kilkaset razy w roku, również podczas składania okolicznościowych wieńców czy w czasie pogrzebów. Dlatego w naszym składzie mamy tych muzyków najwięcej: 16 perkusistów i 17 trębaczy. Orkiestrę tworzą zawodowi żołnierze i wykształceni muzycy. Najmłodsi mają 20 lat, najstarsi 55. Sierżant Michał Niedziałek, w wojskowej orkiestrze jest jednym z perkusistów. – Wychowywałem się tuż przy placu Piłsudskiego w Warszawie, zaledwie 100 metrów od Grobu Nieznanego Żołnierza – mówi. – I w każdą niedzielę, podczas uroczystej zmiany wart, wychodziłem na plac, by zobaczyć przemarsz wojskowej orkiestry. Stąd moje marzenie, by założyć mundur i też maszerować, i grać jak oni – dzieli się. Michał studiował najpierw w Akademii Muzycznej w Warszawie, potem pracował w symfonicznej orkiestrze młodzieżowej i w końcu zdobył dyplom Szkoły Podoficerskiej Wojsk Lądowych w Poznaniu. – Za każdym razem, kiedy występuję w orkiestrze, jestem dumny, że mogę reprezentować polską armię – przyznaje. – Każda uroczystość, choć co roku taka sama, jest dla mnie niepowtarzalna.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.