Ich szósty zmysł

Włodzimierz Stachoń

publikacja 17.06.2022 17:15

Na styku wody z lądem pod ogromną stertą gałęzi znajdują się wejścia do… domu.

Na brzegu rzeki nie brakuje smakołyków Na brzegu rzeki nie brakuje smakołyków
Włodzimierz Stachoń

Inżynieryjne umiejętności bobrów są powszechnie znane. Przyrodników wprawiają w podziw, u rolników czy hodowców ryb niejednokrotnie powodują ból głowy. Skutki bobrzych poczynań powodują niekiedy dotkliwe szkody dla człowieka.

Mistrzowie

Coraz częściej bóbr zamieszkuje najbliższe otoczenie ludzi. Na szczęście jest wiele miejsc, w których to zwierzę oraz człowiek nie przeszkadzają sobie nawzajem. Bobry mieszkają w żeremiach, które budują na styku wody z lądem. Z zewnątrz to ogromna sterta gałęzi, pod którą znajdują się wejścia do bobrowego domu. Na wartkich rzekach górskich czy potokach i strumieniach bobry zazwyczaj mają inne kryjówki – kopią nory w ich brzegach. By utrzymać odpowiedni poziom wody w swojej ostoi, bobry z gałęzi i mułu budują solidne tamy spiętrzające wodę. Na terenach górskich natomiast budują tamy, wykorzystując kamienie, którymi usłane są koryta rzek czy potoków. Całość uzupełniają ściętymi przez siebie gałęziami. Największy jednak podziw wzbudza chyba umiejętność ścinania niejednokrotnie bardzo okazałych drzew. Bobry są w tym prawdziwymi mistrzami. Ścięte drzewo wykorzystują jako materiał do budowy tam czy żeremi, ale i jako pokarm (kora, młode łodygi itp.). Wiosną i latem, gdy brzegi wód zazielenią się, bóbr zjada także chętnie różnego rodzaju zielsko.

Przeczucia

Bobra obserwowałem często i w pamięci szczególnie utkwiło mi jedno. Otóż kiedy wydobywano żwir z dna Dunajca, na jednym ze stawów, gdzie od ponad dziesięciu lat mieszkały bobry, w szybkim tempie obniżał się poziom wody. Do tego stopnia, że z czasem część okien bobrzych nor wykopanych przy stromym brzegu stawu została odsłonięta. Wydawało się, że zwierzęta straciły swój dom i będą zmuszone przenieść się w inne, dogodniejsze dla nich miejsca, których zresztą wokół nie brakowało. Tymczasem one ani myślały opuszczać swoją ostoję. Wzięły się do roboty i wykopały kilkudziesięciometrowe rowy, które zbierały pozostałość wody i umożliwiały poruszanie się od nor do żerowiska drogą wodną. Widok był imponujący. Ktoś, kto nigdy nie widział efektów bobrzej pracy, mógłby pomyśleć, że rowy wykopali ludzie uzbrojeni w solidne łopaty… Z czasem okazało się, że bobry „miały nosa”, nie opuszczając pochopnie swojej ostoi. Po jakimś czasie, z bliżej nieznanych mi powodów, do stawu znów zaczęła napływać woda i dom bobrów… wrócił do stanu pierwotnego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.