Wanda na dachu świata

Agata Ślusarczyk

publikacja 19.05.2022 06:00

Jak zdobywa się szczyty bez GPS-u? Ilu tragarzy nosiło sprzęt? Do czego służyły wyprawowe beczki?

Janina Fies do tej pory pamięta wspólne wyprawy w skałki, na które zabierała ją siostra Wanda Janina Fies do tej pory pamięta wspólne wyprawy w skałki, na które zabierała ją siostra Wanda
Agata Ślusarczyk /foto gość

W Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie w Roku Wandy Rutkiewicz otwarto wystawę poświęconą najsłynniejszej polskiej himalaistce zatytułowaną „Wanda w kadrze”. Wybieram się więc na ul. Wybrzeże Gdyńskie, by bliżej ją poznać, a także to, co było pasją jej życia.

Karawana do marzeń

Wanda była ciekawa świata, zainteresowana wszystkim. – Grała w siatkówkę, zrobiła licencję kierowcy rajdowego, należała do wrocławskiej Sekcji Grotołazów. Ale fascynowała ją też technika, była inżynierem elektroniki. Wspinaczka połączyła te dwie pasje. W jednej i drugiej potrzebna jest precyzja. Ani elektronika, ani wspinaczka nie wybaczają błędów – mówi pan Michał Puszkarski z Muzeum Sportu i Turystyki. Szczegółową historię alpinistycznej kariery Wandy Rutkiewicz możemy poznać, razem z nią zdobywając kolejne szczyty. Osiem plansz to osiem szczytów powyżej 8 tysięcy metrów, które zdobyła. Na szczycie Mount Everestu stanęła jako pierwsza z Polaków i trzecia kobieta w historii (tego samego dnia kardynał Wojtyła z Krakowa został wybrany na papieża). Kolejne szczyty to Nanga Parbat i K2, gdzie stanęła jako pierwsza kobieta, w 1987 r. Sziszapangma, a trzy lata później Gaszerbrum II – tym wejściem ustanowiła światowy rekord wysokości kobiecej wyprawy. W następnym roku była wyprawa na Gaszerbrum I, a w 1991 r. samotne zdobycie Czo Oju i Annapurny. Każda plansza to szczegółowy opis wyprawy, najważniejsze fakty i ciekawostki, jak choćby ta, że na jedną z nich wybrała się… o kulach. – Wanda Rutkiewicz zaginęła na zboczach Kanczendzongi zaledwie 300 metrów przed szczytem – mówi pani Aleksandra Czechowicz-Woźniak, zastępca dyrektora muzeum. – Himalaistka planowała zdobyć Koronę Himalajów, czyli 14 najwyższych szczytów Himalajów i Karakorum – dodaje pani dyrektor. – Nazywała ten plan „Karawaną do marzeń”.

Kamień z Annapurny

Na wystawie zachowały się ostatni list napisany przez Wandę Rutkiewicz z bazy pod Kanczendzongą i bilet lotniczy z ostatniej wyprawy. Odtworzony jest także obóz, jaki zakładają himalaiści w wyższych partiach gór, ponad bazą. Są tu również m.in. sprzęt Wandy oraz zdjęcia i filmy z wypraw wykonane przez himalaistkę. Zobaczymy także przyznane jej odznaczenia, a nawet kamień z wyprawy na Annapurnę i słynny moment spotkania z papieżem Janem Pawłem II, kiedy wręcza mu kamień z Mount Everestu. – Zwiedzając wystawę, można być zaskoczonym, widząc, jakiego sprzętu wtedy używano. Był on znacznie cięższy i wykonany w innej technologii – wyjaśnia pan Puszkarski. – Samo przygotowanie wyprawy w Himalaje było dużo trudniejsze, począwszy od znalezienia sponsorów, przez kompletowanie sprzętu, po przygotowanie trasy i załatwienie wszystkich pozwoleń. A nie było komórek z GPS-em czy translatora Google – dodaje.

Na nartach ze szczytu

Przed budynkiem muzeum stoi stary jelcz, który woził sprzęt na wyprawy, m.in. Wandy Rutkiewicz w Himalaje. Taka podróż trwała nieraz miesiąc. Wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy pakowano w tzw. beczki wyprawowe, które wnosili na górę szerpowie, czyli miejscowi tragarze. Podczas jednej z wypraw było ich ponad dwustu. Himalaiści na miejsce docierali samolotem. Nie zmieniło się jedno – technika zdobywania góry. Na wysokości ok. 5 tysięcy metrów zakłada się pierwszą bazę. Stamtąd himalaiści wspinają się w górę, by przyzwyczaić organizm do mniejszej ilości tlenu. Robią tak kilka razy po kilka godzin i dopiero potem ruszają wyżej. Po drodze zazwyczaj zakładają jeszcze trzy kolejne bazy. Z tej położonej najwyżej, gdy sprzyja pogoda, trzy lub cztery dwuosobowe zespoły wyruszają na szczyt. Czasem czekanie na tzw. okno pogodowe zajmowało od kilku do kilkunastu dni. O zdobyciu szczytu informowano za pomocą krótkofalówki. – Dziś K2 można zdobyć w pojedynkę, i to w ciągu jednego dnia – mówi pan Puszkarski. – A na przykład Andrzej Bargiel jest pierwszym człowiekiem, który z K2 zjechał… na nartach.

Haki i mural

Wandę Rutkiewicz upamiętniano na różne sposoby. Została wyróżniona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, jest patronką ulic w Warszawie, Wrocławiu, Częstochowie i Oleśnicy, a także szkół, drużyn harcerskich; jest bohaterką przedstawień teatralnych, pojawiła się też na muralu na wrocławskiej kamienicy. Muzeum Sportu i Turystyki organizuje Przegląd Filmów Alpinistycznych im. Wandy Rutkiewicz, najstarszy festiwal filmów górskich w Polsce. – Ona do wszystkiego doszła sama, własną pracą – mówi pani Janina Fies, siostra Wandy Rutkiewicz. – Sport wymaga wielu wyrzeczeń, dyscypliny, systematyczności i wielkiego wysiłku. Kiedyś zbierało się każdy znaleziony hak i ciułało grosz do grosza, by coś sobie kupić. Dziś wiele młodych osób chce mieć wszystko natychmiast, zapominając, że na szczyt, obojętnie jaki, dochodzi się ciężką pracą. Była bardzo fajną siostrą Janina Fies – Wandzia, bo tak na nią mówiliśmy w domu, była ode mnie o cztery lata starsza. Obydwie miałyśmy sportowe zacięcie i lubiłyśmy robić coś razem. Początkowo jeździłyśmy w skałki na wspinaczkę, potem pomagałam jej organizować wyprawy wysokogórskie. Rozumiałyśmy się bardzo dobrze. Godzinami potrafiłyśmy rozmawiać o wszystkim. Była bardzo fajną siostrą. Dla mnie stanowiła wzór, bo wszystko, co sobie zaplanowała, zawsze jej się udawało. Wandzia często wyjeżdżała w góry. Nie było jej miesiącami. Obawialiśmy się, czy szczęśliwie wróci, czekaliśmy na wieści, czy wyprawa zeszła do bazy. A kiedy wracała do domu, było wielkie święto. Najbardziej z jej powrotu cieszyła się mama. Widywałyśmy się rzadko – raz, dwa razy do roku, ale stale byłyśmy w kontakcie telefonicznym. Jej zaginięcie podczas wyprawy na Kanczendzongę bardzo przeżyliśmy. Kiedy odnaleziono część jej ekwipunku, wiedziałam już, że została w górach na zawsze i tam odnalazła swój spokój.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.