Czwórka na południu Ziemi

Krzysztof Błażyca

publikacja 17.03.2022 11:31

Po dwóch miesiącach rejsu lodołamaczem i krótkim locie śmigłowcem stanęli na biegunie.

Uczestnicy IV Wyprawy Geofizycznej wraz z rosyjskimi naukowcami z pobliskiej Stacji Oazis II Uczestnicy IV Wyprawy Geofizycznej wraz z rosyjskimi naukowcami z pobliskiej Stacji Oazis II
Materiały IV Wyprawy Geofizycznej

Ziemia! Tu Mars! Jesteśmy w Oazie Bungera! Pozdrowienia dla wszystkich!” – to były jedne z pierwszych słów, jakie za pomocą komunikatora satelitarnego przesłali do kraju. A potem na blogu informowali, co u nich słychać. O wzruszającym dniu zawieszenia polskiej flagi, o odkryciu konserw sprzed ponad kilkudziesięciu lat i o… śmieciach na Antarktydzie. Po 43 latach polscy naukowcy znowu zawitali na biegunie południowym. Po co? By zrozumieć Ziemię. IV Wyprawa Geofizyczna Polskiej Akademii Nauk właśnie dobiega końca.

Lodołamaczem i śmigłowcem

Oaza Bungera to jedna z największych oaz antarktycznych. Miejsce na Antarktydzie Wschodniej, wolne od pokrywy lodowej. Oprócz letniej stacji australijskiej znajduje się tam stacja im. Antoniego Dobrowolskiego, najstarsza polska placówka badawcza na Antarktyce. By tam dotrzeć, naukowcy przez dwa miesiące płynęli lodołamaczem „Akademik Fedorow” razem z 67. wyprawą Rosyjskiej Ekspedycji Antarktycznej. Ostatni etap pokonali śmigłowcem. W Oazie Bungera stanęli na początku stycznia. Niewiele zmieniło się od czasu, gdy ponad 60 temu przybyli tam pierwsi polscy badacze. „Nie tak łatwo dostać się do Oazy Bungera. Po przepłynięciu dwudziestu tysięcy kilometrów przez wszystkie klimaty ziemskiego globu statek (...) stanął przy krawędzi pól lodowych szóstego kontynentu (...). Mały, jednosilnikowy AN-2 pięcioma nawrotami przewiózł bagaż i ludzi do »Mirnego«. Tam na lotnisku oczekiwał już dwusilnikowy wielki transportowiec IŁ-12. (...) Do stacji »Oazis« pozostawało zaledwie kilkanaście kilometrów. Latem duży transportowiec nie znalazłby dla siebie wśród zwalisk skalnych równego pola startowego. Ostatni odcinek trzeba więc było przelecieć śmigłowcem” – zapisał w książce „Tajemnice szóstego kontynentu” Czesław Centkiewicz, jeden z uczestników pierwszej wyprawy.

Gigantyczna zamrażarka

Oaza Bungera, odkryta tuż po drugiej wojnie światowej – w 1947 roku – przez eskadrę samolotów zwiadowczych pod dowództwem Davida E. Bungera, dla świata nauki była prawdziwą sensacją. Dziesięć lat później Rosjanie (wtedy Związek Radziecki) postawili tu stację, nazwali ją „Oazis” i przez dwa lata prowadzili badania, po czym przekazali ją Polakom. Polska Akademia Nauk nadała jej nową nazwę – otrzymała imię Antoniego Bolesława Dobrowolskiego. Ostatnie badania Polacy prowadzili tu w styczniu 1979 roku. Czy to oni zostawili odnalezione obecnie 150 konserw? „Największe puszki znaleźliśmy w pawilonie geofizyków. Intrygowały wyglądem i nieznaną zawartością. Mogliśmy się przekonać, w jakim stanie znajduje się żywność po ponad kilkudziesięciu latach przechowywania jej  w warunkach antarktycznych. Potrawy w wielu przypadkach zachowały świeżość, co dotyczy szczególnie potraw z boczkiem i szynką. Warzywa zasadniczo poległy. Ale najlepsze na koniec. W dużych puszkach był chleb. Co trzeci wyglądał, jakby przed chwilą wyszedł z pieca. Co więcej, masło również zachowane było w (makroskopowo) dobrym stanie” – czytamy na blogu obecnej wyprawy.

Aż do jądra Ziemi

Ciekawym odkryciem naukowców były… odpady. Metalowe części i pokruszony plastik. „Ilość śmieci na metr kwadratowy jest taka sama jak ilość otoczaków występującej tu moreny polodowcowej. Dominują małe kawałki szkła. Szkło jest zapewne butelkowe. Na denku data wyrobu butelki, kwiecień 1953. Znajduję pół butelki, która w centralnej części ma dwa identyczne, przeciwległe otwory o średnicy ok. 4 cm. To raczej skutek uderzenia kuli karabinowej. Tym bardziej prawdopodobne, bo znajdujemy sporo łusek” – zapisał na blogu wyprawy prof. Marek Lewandowski, kierownik ekspedycji. Badacze obecnej wyprawy (Monika A. Kusiak, Marek Lewandowski, Wojciech Miloch i Adam Nawrot) na nowo uruchomili instalację pomiarową. Będzie zasilana energią słoneczną. Stacja będzie wykonywać pomiary sejsmiczne i magnetyczne, a wyniki obliczeń automatycznie będzie przesyłać do Warszawy. Podczas badań naukowcy pobrali też materiał do badań związanych z budową Ziemi. – To jest unikatowe miejsce, z którego można badać strukturę jądra Ziemi w sposób nieskażony działalnością człowieka ani falami sejsmicznymi indukowanymi przez ocean – mówił jeszcze przed wyprawą w jednym z wywiadów profesor Marek Lewandowski, kierownik ekspedycji. – Będziemy się starali zrozumieć Ziemię.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.