Wielki (nie)błąd

Krzysztof Błażyca

|

MGN 01/2022

publikacja 17.03.2022 11:22

Egzotyczne i potężne. W stajence są symbolem powściągliwości, pokory i wytrwałości.

Wielki (nie)błąd Albin Marciniak/East News

Potrafią transportować nawet półtonowe towary. Dają mleko. Jednogarbne do 20 litrów dziennie, dwugarbne około 5 litrów. Z wielbłądziej wełny wyrabiane są ciepłe ubrania, beduińskie płaszcze zwane burnusami. Wielbłądy pobudzają wyobraźnię o dalekich krainach, karawanach i mędrcach, którzy przybyli do Betlejem. Mieszkańcy Azji i Afryki od wieków je hodują. Dzisiaj jest ich prawie 30 milionów, występują w 47 krajach.

Baktrian, dromader i na

r Wielbłądy dwugarbne to baktriany. Spotkać je można na pustyni Gobi w środkowej Azji. Natomiast jednogarbne, dromadery, mieszkają na pustynnych terenach południowo-zachodniej Azji i północnej Afryki. Jest jeszcze nar zwany birtuganem. To mieszaniec baktriana i dromadera. Jest większy i silniejszy od swoich rodziców, ale łagodniejszy. W ogrodach zoologicznych o wielbłądach mówi się: niebezpieczne. – Każde zwierzę, które waży więcej niż 500 kg, jest niebezpieczne – tłumaczy pani Alina Kloska, kierownik sekcji zwierząt kopytnych w Śląskim Ogrodzie Zoologicznym. – Bo kiedy taki zwierz zaatakuje, człowiek nie ma szans. – Czy są agresywne? – dopytujemy. – To zależy od charakteru zwierząt. Dwa z nich są bardzo spokojne, ale jedna samica jest wprost dzika. Natomiast szczególnie trzeba uważać w okresie godowym, czyli jesienno-zimowym. Wtedy wielbłądy są najbardziej pobudzone. Zwłaszcza samce są agresywne, atakują i mogą zrobić krzywdę. Nawet nasi opiekunowie, którzy dobrze je znają, nie mogą się zbliżać. Samce potrafią złapać człowieka przez ogrodzenie – mówi pani kierownik. Ciąża u wielbłądów trwa 11–12 miesięcy. Po urodzeniu młode przez 9 miesięcy potrzebują mleka matki.

Poskrom

Zwierzęta w zoo mają swoje grupy rodzinne. – My ich nie oswajamy – mówi pani Alina. – Dajemy im tylko to, czego potrzebują. Oczywiście w ten sposób przyzwyczajają się do kontaktu z człowiekiem – dodaje. Zwierzęta wiedzą, czego się od nich oczekuje, co oznacza poranne otwarcie bramki między wybiegami. – Czasem do wyjścia trzeba zwierzę zachęcić sianem czy specjalnym granulatem odżywczym – uśmiecha się pani Alina. – Przy tych codziennych czynnościach obsługa wielbłąda jest bardzo prosta. Ale one potrzebują też pielęgnacji. Wielbłąd na przykład wchodzi do tak zwanego poskromu, czyli specjalnego korytarza obudowanego płytami, i tam jest odrobaczany albo udziela mu się pomocy po jakimś zranieniu – tłumaczy pani zoolog. W poskromie opiekun może bezpiecznie podejść do spanikowanego zwierzęcia. Wielbłąd nie zrobi tam krzywdy ani człowiekowi, ani sobie.

Co z tym garbem?

Podobno słowo „wielbłąd” pochodzi od słów „wielki błąd”. To z powodu garbów, które uważano za błąd natury. – Tymczasem garb to nie błąd, a zapasowa tkanka tłuszczowa. Dodatkowo w garbie gromadzą się substancje odżywcze, którymi wielbłąd posila się w okresie posuchy – tłumaczy pani zoolog. – Czasem garby są klapnięte, a czasem ładnie się prezentują. To zależy od tego, ile wielbłąd tej tkanki zapasowej nazbiera. Im lepiej odżywiony, tym garby ma większe – dodaje. W naturze samce są większe od samic. Natomiast w ogrodach zoologicznych jest na odwrót. Wielbłądy mają wyjątkową wełnę. – My ich nie strzyżemy – śmieje się pani Alina. – Zbieramy tylko to, co same zrzucą na wiosnę. Wtedy wielbłądy wyglądają, jakby wełnę wygryzły im mole. Dromadery żyjące w Afryce nie są tak wełniste jak ich dwugarbni kuzyni z chłodniejszej Azji. – U nas dromadery zimą muszą mieszkać w dobrze izolowanej stajni. Dwugarbne natomiast bez problemu radzą sobie z pogodą.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.