Dwa srebrne śledzie i rybozając

Przemysław Barszcz

|

MGN 01/2022

publikacja 17.03.2022 11:23

W koronie, z zębami na języku, kostnym grzebieniem i złotymi łuskami. Takie ryby na miejskich tarczach.

Dwa srebrne  śledzie i rybozając wikimedia; unsplash

W herbach naszych miast często widać ryby. Może dlatego, że Polska dawniej była krajem znacznie bardziej zasobnym w wodę. Więcej było mokradeł, bagien i starorzeczy, rzeki były głębsze i szerzej rozlewały swoje wody, częściej też zakładano stawy rybne. Ryby zamieszkujące ten osobliwy podwodny świat fascynowały ludzi dając początek wielu legendom. Ceniono je też jako pożywienie wartościowe i danie, które można było jeść w dni postne. Zanurzamy się więc w zagadkowym podwodnym świecie, by poznać historię dwóch srebrnych śledzi i spotkać rybozająca. W głębinach znajdziemy też szczupaka, złotą rybę, dorsza, łososia, trzy leszcze, Króla Sielaw i wiele innych.

Król Sielaw

Rybę z łańcuchem i w koronie mają w swoim herbie mazurskie Mikołajki. To władca ryb zwany niegdyś Królem Sielaw. Dopóki nie udało się go schwytać, ludzie z mazurskiej krainy cierpieli głód, bo dzięki Królowi Sielaw ryby omijały sieci, więcierze i haczyki. Sytuacja zmieniła się, gdy żona jednego z rybaków sporządziła sieć z metalowych kółek i władcę ryb złapano. Od tego czasu sieci nie były już puste, a ludzie mieli co jeść. Ślad tej opowieści do dziś widnieje w herbie Mikołajek. Czy w legendarnej historii może być ziarenko prawdy? Sielawy rzeczywiście występują w Polsce. Żyją w Bałtyku i w mazurskich jeziorach właśnie. Pływają dużymi ławicami, przeważnie pod powierzchnią, w otwartych i chłodnych dwudziesto– i trzydziestometrowych głębinach. Jeśli rybak zarzuci sieć, gdy stado srebrnołuskich sielaw wypływa z głębin, może liczyć na piękny połów. Być może takie właśnie zdarzenia dały początek historii o Królu Sielaw, strzegącym ryb i z rzadka tylko pozwalającym skorzystać z podwodnego bogactwa.

Złota ryba i szczupak

W tarczy wielkopolskiego Kleczewa widnieje ryba o złotych łuskach. Jej kształt zastanawia. Podpowiedzią mogą być rzadko występujące u polskich ryb dwie płetwy grzbietowe i otwór gębowy skierowany ku górze, co oznacza, że ryba chwyta pokarm lub zdobycz z powierzchni wody. Ryba z Kleczewa to wciąż zagadka do rozwiązania. Takich ichtiologicznych wątpliwości nie pozostawia natomiast herb śląskiego Rybnika. Budowa ciała, wielki, drapieżny pysk i cofnięte ku tyłowi płetwy nadające rybie kształt strzały – to oczywisty szczupak, który tak właśnie, jak strzała, wypada spośród trzcin i łapie przepływające ryby. Paszcza szczupaka to cud łowieckiej techniki: ma nie tylko największe kły wśród naszych ryb, ale i szereg drobnych zębów umieszczonych nawet na języku i działających jak tarki, co nie pozwala wymknąć się szamocącej, śliskiej rybie. Dodatkowo jeszcze, kiedy szczupak otwiera swą wielką paszczę, wpływająca woda zasysa zdobycz do środka.

Leszcze, jesiotry i inne karpie

Herby polskich miast mogłyby posłużyć do stworzenia swoistego atlasu ryb naszych wód. W herbie Giżycka mamy aż trzy piękne leszcze. A nadmorskie miasta: Władysławowo i Puck – łososie, które większość życia spędzają w morzu, także w Bałtyku. Malowniczy jest herb Sopotu, na którym pod pięknym niebem na dorszu wyrzuconym przez morze lub zgubionym przez rybaków, leżącym na żółtym piasku wydmy, przysiadła biała mewa. Natomiast w herbie Nieszawy w województwie kujawsko-pomorskim bez wątpienia rozpoznać można jesiotra. Nie ma już tych prastarych ryb w polskich wodach, ale być może dzięki przyrodnikom powrócą. Jesiotr to ryba wyjątkowa sprzed milionów lat. Przypomina bazyliszka, dorasta do kilku metrów długości i może ważyć nawet kilkaset kilogramów. Jesiotra ma też w herbie Szczecinek, gdzie ryba ma długi niby u smoka, kostny grzebień na grzbiecie. Krasnystaw z kolei położony niedaleko Lublina może się poszczycić dwoma karpiami. To ryba znana bardziej niż jej historia. Pochodzi z rzek wpływających do Morza Czarnego. Do Polski karpia przywieźli w średniowieczu cystersi, którzy pierwsi zakładali stawy hodowlane z karpiami.

Rybozając i śledzie

Mała Jastarnia na długim i wąskim, wcinającym się w Bałtyk półwyspie helskim jest pięknie położona. Z jednej strony ma otwarte, często wzburzone, zielonkawe morze a z drugiej ciepłą Zatokę Pucką, której dno porastają podwodne łąki, gdzie żyją pąkle, małże, krewetki i oczywiście ryby. Ryby są też w herbie Jastarni. Jakie? Mogą to być na przykład bałtyckie śledzie, dzięki którym od wieków bogaciły się nadmorskie miasta wysyłające w głąb lądu beczki pełne tych ryb. Najbardziej nierzeczywistym z rybich herbów jest herb dolnośląskich Prochowic. Niezależnie od różnych prób wyjaśnienia pochodzenia tego stworzenia, trzeba przyznać, że nadaje ono herbowi sporo oryginalności: zanurzona w wodzie dolna połowa ma kształt rybi. To, co wystaje ponad wodę, wygląda jak zając.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.