Nagrane, zaśpiewane, zaklaskane

Rozmawiała Gabriela Szulik

|

MGN 01/2022

publikacja 16.12.2021 09:10

Ile dzieci śpiewało już w zespole, dlaczego nowe kolędy zawierają żydowskie brzmienia i ile mąki trzeba na 600 pierogów, opowiada Robert Friedrich, założyciel Arki Noego.

W rodzinie Friedrichów potrzeba worka mąki,  by na święta upiec pierniki  i ulepić 600 pierogów W rodzinie Friedrichów potrzeba worka mąki, by na święta upiec pierniki i ulepić 600 pierogów
archiwum Roberta Friedricha

Mały Gość: Czy dzieci wyrastają z Arki?

Robert Friedrich: Wyrastają i to bardzo szybko. Od początku przewinęło się przez zespół ponad 100 dzieciaków! Teraz to już rodzice i mają swoje pociechy, które śpiewają w Arce. Można powiedzieć, że dzisiejszy zespół to nasze wnuki.

Brzmicie trochę inaczej niż pierwsza Arka. Czy nie wydaje Ci się, że dzisiaj w ogóle dzieci śpiewają jakoś tak bardziej dorośle?

Jasne! Dzieci śpiewają coraz pewniej i biorą przykład z rodziców. Chociaż ostatnia płyta z kolędami pt. „Nowe kolędy” jest bardzo podobna do starej Arki, bo śpiewają naprawdę maluchy, co widać na filmikach ze studia, które można zobaczyć na naszym FB i Instagramie.

Kto śpiewa kolędy na najnowszej płycie Arki?

Na tej płycie jest naprawdę duuużo dzieci. Przede wszystkim moje wnuki i dzieci tych, którzy kiedyś w Arce śpiewali. Gościnnie wystąpiły też dzieci naszych przyjaciół muzyków. Sara i Lena to córki DOKI, Róża i Klara Drozdek to córeczki jednego z muzyków nagrywających te niezwykłe kolędy, Tomka Drozdka, który jest supermultiinstrumentalistą. A najwięcej zaśpiewały Leonia i Helena Lampert, córki Andrzeja Lamperta. Na tej płycie można też oczywiście usłyszeć Marcina Pospieszalskiego, który od początku współtworzy Arkę Noego. A co słychać u pierwszych arkowiczów? Niektórzy zostali profesjonalnymi muzykami i koncertują po świecie z różnymi zespołami. Mikołaj Pospieszalski gra w zespole DagaDana, a Marek Pospieszalski jest światowej sławy saksofonistą i klarnecistą. Rodzeństwo Dominik i Martyna Szczepaniakowie też mają swoją muzyczną karierę. Reszta to mamy wielu dzieci, które poszły w nasze ślady i chcą mieć duże rodziny.

Dlaczego nazwaliście płytę „Nowe kolędy”, przecież kolędy to kolędy?...

To trochę przekorny tytuł, bo przecież na tej płycie są tradycyjne polskie stare kolędy i różne znane pastorałki, ale dla naszego zespołu to zupełnie nowe utwory. Po dwudziestu latach w końcu nagraliśmy inne kolędy i zrobiły to na dodatek nasze wnuki!

W każdej niemal nowej kolędzie, a w niektórych bardzo wyraźnie (np. „Mizerna cicha”), słyszę dźwięki muzyki żydowskiej. Dlaczego?

Chcieliśmy przenieść te kolędy w prawdziwe miejsce i czas, kiedy Boże narodzenie się wydarza, i dlatego poszliśmy w kierunku muzyki żydowskiej. Na płycie w sumie są różne klimaty, również ludowa muzyka typowo polska. Jest różnorodnie i kolorowo muzycznie.

Jest też piękna pastorałka „Ruszajmy już, pasterze”. To Twoje dzieło?

Nie. To tradycyjna pastorałka włoska, którą nasze dzieci od lat śpiewają we wspólnotach. Trzeba było w końcu to nagrać i zaśpiewać, i zaklaskać. Ostatnia kolęda na płycie zmusza do refleksji. W głowie zostaje to zdanie: „Nie było miejsca dla Ciebie”… Tak miało być? Na koniec rzeczywiście chcieliśmy dać mocny refleksyjny temat, który treścią dotyka naszego codziennego nawrócenia. Chodzi o to, żeby każdy zadał sobie pytanie, czy jest w nim takie miejsce przygotowane dla Jezusa. Może to być nawet stajnia z typowym zapachem, ale zawsze otwarta dla Zbawiciela. Przecież On rodzi się w takim miejscu. Kolęda „Nie było miejsca dla Ciebie”, znana od lat, zagrana jest na lirze korbowej, starym strunowym instrumencie z korbką, dzięki któremu można odczuć klimat zadumy nad świętami i życiem.

A w domu kolędujecie w okresie Bożego Narodzenia?

Teraz tak. Wcześniej nikt nie znał tylu zwrotek i śpiewaliśmy jedną kolędę albo tylko refren. Teraz dzięki kolędom Arki możemy śpiewać nawet zwrotki mało znane, za to bardzo ważne.

Tylko rodzinnie czy również z przyjaciółmi?

Przez całe święta nasz dom jest pełen gości, ciotek, babć, dziadków i wnuków, więc jest z kim śpiewać. Jak tylko się pozbieramy po świątecznym obżarstwie, jest czas na kolędowanie.

To pewnie niemal koncerty domowe na kilkadziesiąt osób?

:))) Czasami tak, a czasami ktoś sam śpiewa tak pięknie, że reszta siedzi zasłuchana. W przerwach lecą nasze ulubione kolędy Pospieszalskich. Zresztą te kolędy u nas słychać nie tylko w święta.

Opowiedz, jak w Waszym domu świętujecie Boże Narodzenie?

Kilka dni przed świętami zaczyna się zadyma pakowania i robienia jakichś prezentów. Nocne gotowanie i lepienie pierogów. Na początku naszego małżeństwa wystarczył 1 kg mąki, a teraz, żeby zrobić 600 pierogów, potrzeba sporego worka mąki i pół lasu grzybów. Kiedy jest wszystko gotowe, siadamy do stołu i czytamy Ewangelię. Potem modlitwa, w której dziękujemy za cały rok, za życie, za chleb, za nowe dzieci i za całą rodzinę. Uczta trwa dosyć krótko, bo dzieci się niecierpliwią, kiedy w końcu będzie można otwierać prezenty. Potem najmłodsze z nich po kolei wyciąga spod choinki podarunki i czyta, dla kogo są przeznaczone. Wszyscy czekają, aż obdarowany odpakuje prezent i ucieszy się.

Co jest najważniejsze w tych świętach?

Być razem. Przebaczyć sobie wszystko. Nabrać sił na następny rok.

To nie takie proste. Jak to zrobić, żeby ta świecidełkowa otoczka nie zasłoniła nam Bożego Narodzenia?

Mamy Adwent, który jest czuwaniem. To pomaga czekać na to, co najważniejsze w te święta.

Dlaczego nowoczesny świat, Europa, boi się Bożego Naro-dzenia? Ocalimy te święta?

Cały świat tak naprawdę czeka na Boże Narodzenie. Czeka na świętych w rodzinach, szkołach i na ulicach. Dopóki ludzie nie zobaczą chrześcijan i nie usłyszą o miłości Boga Ojca, będą się bać i uciekać. To czas, kiedy zacznijmy w końcu dzielić się tym, co dostaliśmy od Chrystusa, z innymi. Na to czeka cały świat.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.