Rzeka ognia

Adam Śliwa

publikacja 09.12.2021 16:02

Najpierw zadrżała ziemia. Drzemiący od 50 lat wulkan przypomniał o sobie.

Płynąca powoli ku brzegom lawa była od początku sporą atrakcją. Niestety za tym pokazem siły natury kryje się tragedia wielu mieszkańców Płynąca powoli ku brzegom lawa była od początku sporą atrakcją. Niestety za tym pokazem siły natury kryje się tragedia wielu mieszkańców
MIGUEL CALERO /EPA/pap

W 1971 roku wulkan z masywu Cumbre Vieja w archipelagu Wysp Kanaryjskich niemal przez miesiąc wypluwał lawę, gazy i popiół. Zniszczenia były niewielkie. Zginął wtedy stary rybak, który chcąc zrobić zdjęcie, za bardzo zbliżył się do rozgrzanej lawy i udusił się jej oparami. Teraz, równo 50 lat później, magma nagromadzona pod powierzchnią ziemi przez kilka godzin przed wybuchem tłoczyła się z takim ciśnieniem, że spowodowała kilkadziesiąt wstrząsów, a rejon wulkanu podniósł się aż o 15 cm. Tydzień przed wybuchem naliczono 20 tysięcy trzęsień ziemi. Taka siła musiała znaleźć ujście. I stało się. W niedzielę 19 września, o godz. 15.15 niszczycielska rzeka lawy ruszyła z wnętrza wulkanu, pustosząc domy i uprawy.

Niszcząca lawa

– Byłam przerażona, gdy wulkan wybuchł – mówiła w hiszpańskiej telewizji jedna z mieszkanek wyspy Isabela Fuentes. – Dla dziennikarzy to atrakcja, a dla nas prawdziwa tragedia. Nie wiem, czy lawa nie dotarła do domów moich bliskich. To jej drugie spotkanie z wulkanem. Pięćdziesiąt lat temu pani Fuentes była 5-letnim dzieckiem. Początkowo z wyspy ewakuowano około 6 tysięcy ludzi, również turystów. Tydzień później, gdy zawaliła się część wulkanu i lawa zaczęła płynąć dodatkowymi strumieniami, władze zdecydowały, że trzeba ewakuować kolejne trzy wioski. Magma, spływając, powoli niszczy wszystko na swej drodze. Już w pierwszych dniach pochłonęła kościół w Todoque. Świat zobaczył dzwonnicę walącą się wśród płonącej gęstej mazi. Lawa płynęła z prędkością 200 metrów na godzinę, więc strażacy pozwolili niektórym mieszkańcom na dwie godziny wrócić do swoich domów i zabrać, co tylko im się uda.

Cudowny dom

Po przejściu lawy zostają gruzy i czarna zastygła magma. Szeroka w niektórych miejscach na 6 metrów rzeka ognia spaliła około tysiąca domów. „Połowa z 23 naszych uczniów straciła swoje domy” – powiedział w reportażu dla hiszpańskiej telewizji dyrektor zniszczonej przez żywioł szkoły podstawowej. Ocalały tylko budynki osłonięte choćby niewielkim uskokiem ziemi, co zmieniało kierunek spływania lawy. Jeden z nich, wakacyjny dom duńskich emerytów Ingi i Raniera Cocq, nazwano „domem cudownym”, bo otoczony lawą, przetrwał. Jednak wiele rodzin straciło wszystko. – Wielu nie chce o tym rozmawiać. Tylko płaczą… – mówi mieszkanka wyspy Ada Monnikendam. Gdy ogień torował sobie drogę po zboczu, kierując się do oceanu, rolnicy w pośpiechu zbierali banany, winogrona i awokado z pól. Sąsiedztwo wulkanu to ogromne zagrożenie, ale i szansa. Po katastrofie ziemia pozostaje niezwykle żyzna. Na szczęście nikt dotąd nie zginął. Nie wiadomo jednak, kiedy ludzie wrócą do swoich domów czy do tego, co z nich zostało.

Groźny pomruk

Popiół wulkaniczny i gazy to niebezpieczna trucizna. Mieszkańcy – jeśli wychodzą – zakładają maski i gogle, a niektórzy nawet przed spadającymi z nieba fragmentami skał chronią się... parasolami. – Gdyby nie parasole, po chwili pokryłby nas pył – mówią. Wciąż słychać złowrogi pomruk dochodzący z głębi ziemi. – To brzmi, jakby w pobliżu startowały odrzutowce – mówi jeden z mieszkańców. – Wybuchy we wnętrzu wulkanu są tak silne, że powodują pękanie szyb. Służby radzą, by w domach stojących w odległości 5 km od wulkanu nie zbliżać się do okien. Lawa wpadająca do oceanu zaczęła gwałtownie stygnąć, powiększając tym samym wyspę. El Palma jest już o ponad 20 hektarów większa, a lawa wciąż płynie. Dotąd (początek października) z wnętrza Ziemi wypłynęło już na powierzchnię ok. 80 milionów metrów sześciennych roztopionych skał. To ponad dwa razy więcej niż 50 lat temu. Ksiądz Domingo Guerra z miasteczka El Paso przeżył już trzy wybuchy na La Palma. Pierwszy w 1949, kolejny w 1971 i teraz. – Ten jest najgorszy – przyznaje.

La Palma

To piąta co do wielkości wyspa z archipelagu wulkanicznych Wysp Kanaryjskich należących do Hiszpanii, a położonych na zachód od wybrzeży Afryki. Wyspa ma 42 km długości i 28 km szerokości w najszerszym miejscu. Masyw Cumbre Vieja dzieli ją na dwie części o różnym klimacie. Najbardziej aktywna wulkanicznie jest część południowa. Na wyspie mieszka ok. 86 tysięcy ludzi. Utrzymują się głównie z turystyki i uprawy owoców. Przed odkryciami Krzysztofa Kolumba przez wyspę przebiegał południk oznaczający koniec znanego świata.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.