Opowiadanie tańcem

Krzysztof Błażyca

publikacja 21.10.2021 10:07

Tu wszyscy się znają. I czują się jak w domu. Artystycznym domu.

Opowiadanie tańcem Archiwum Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Bytomiu

Zapraszamy dzieci z całej Polski – zachęca pani Elżbieta Mendakiewicz, dyrektor Ogólno-kształcącej Szkoły Baletowej w Bytomiu, najstarszej w Polsce. – Dla tych z daleka mamy internat. Klasy są kameralne, mało liczne. Co najważniejsze, szkoła baletowa to szkoła charakteru i okno do świata sztuki.

Nie tylko dla dziewcząt

Nauka w szkole baletowej trwa dziewięć lat. Zaczyna się od IV klasy szkoły podstawowej i kończy egzaminem dyplomowym i maturalnym. Po piątej klasie baletowej uczniowie przystępują do egzaminu ósmoklasisty. Oprócz zajęć artystycznych (taniec klasyczny, współczesny, ludowy i charakterystyczny, historyczny, partnerowanie, historia tańca) uczniowie mają takie przedmioty jak w każdej szkole. Najczęściej zgłaszają się dziewczęta. – A taniec przecież jest nie tylko dla dziewcząt – podkreślają nauczyciele. – Balet opowiada wszak o życiu. O miłości, o nieszczęściu. I tylko razem, dziewczyna i chłopak, mogą pokazać życie w pełnej krasie – tłumaczy pani dyrektor. – Żeby dziewczyna błyszczała na scenie, potrzebuje chłopaka – dodaje pani Joanna Orzechowska, wicedyrektor artystyczny, nauczyciel tańca klasycznego.

Uczeń i mistrz

Lekcje tańca odbywają się przy muzyce na żywo. – To bardzo rozwija. Uczeń od pierwszych kroków ma kontakt ze sztuką – mówi pani Katarzyna Czajer, akompaniatorka. Na każdej lekcji są nauczyciel tańca i akompaniator. – Taniec klasyczny to podstawa – tłumaczy pani Joanna. – Od tego wywodzą się kolejne dyscypliny tańca, tworzone są różne wariacje. – Giętkość i wiotkość są istotne, ale ważna jest też siła – mówią nauczycielki. – Dlatego w szkole mamy dietetyka, rehabilitanta, psychologa. Jest też siłownia, bo tancerzowi potrzebne są mięśnie. To tworzy sylwetkę, a chłopcy muszą mieć siłę, by partnerować dziewczynkom. Uczeń musi być zdrowy, musi mieć energię. Tu każda lekcja jest ważna. Również ta indywidualna. Tylko uczeń i mistrz. To ogromna praca. Litry potu przy drążku. Czasem zmęczenie. Bardzo ważne jest wsparcie, zachęta nauczyciela. To prawdziwa szkoła charakteru. Każda lekcja tańca to pokonywanie samego siebie.

Nie ma życia poza baletem

Absolwentów bytomskiej szkoły spotkać można na scenach śląskich i na całym świecie, choćby w operze w Hamburgu czy Wiedniu. I wciąż mają kontakt ze swoją szkołą. Niektórzy zostali choreografami. – Dzieci mogą pracować z wybitnymi tancerzami, choreografami. Świat baletu jest mały. Wszyscy się znają. Ta szkoła jest tak niezwykła, bo niezwykli są ludzie – uśmiecha się pani dyrektor. Placówka w Bytomiu, mieszcząca się dziś tuż obok Opery Śląskiej, powstała tuż po II wojnie światowej. Założyła ją w 1946 roku Tacjanna Wysocka, wybitna polska tancerka i choreografka. – Przez tych 75 lat balet bardzo się zmienił – mówi pani Joanna Orzechowska, która też kończyła bytomską szkołę. – Nawet kostiumy są teraz inne – dodaje. – Moi rodzice byli muzykami w operze. Dla taty było oczywiste że mam być tancerką To tak piękny, choć trudny zawód. Nie wyobrażam sobie życia poza baletem – mówi nauczycielka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.