Fiat, Księżyc i wielki pożar

Adam Śliwa

publikacja 12.07.2021 09:17

Nagle zbiornik zaczął bulgotać jak garnek z gotującą się wodą. Kto nie zdążył uciec, nie miał szans ukryć się przed chmurą ognia płynącą ulicami.

Fiat, Księżyc i wielki pożar

W czerwcu wybuchł jeden z największych pożarów w Polsce. Przez uderzenie zwykłego pioruna płonęła rafineria w Czechowicach-Dziedzicach. Zginęło 37 osób. Dotąd przypomina o tym wrak wozu strażackiego w muzeum, wciąż wydzielający woń spalonej ropy. W szóstym miesiącu roku zakończono też produkcję fiata 125p, zwanego dużym fiatem. Także w czerwcu słynny piłkarz Diego Maradona zdobył w jednym meczu bramkę nieuczciwą i jedną z najpiękniejszych w historii. Czerwiec to też udane lądowanie na księżycu i Parada Zwycięstwa w Londynie – smutna dla Polaków i polskich żołnierzy, już wtedy nikomu niepotrzebnych na Zachodzie.

Ręka Boga

Podczas ćwierćfinału mistrzostw Świata w Meksyku w 1986 r. w 51. minucie bezbramkowego meczu między Anglią i Argentyną nagle do piłki doskoczyli Diego Maradona i angielski bramkarz Peter Shilton. Diego wyciągnął lewą rękę i pchnął piłkę prosto do bramki. Sędzia tego ruchu nie zauważył i… gola uznał. Sześć minut później Maradona zdobył przepięknego gola, samotnie wymijając kilku zawodników. Ta bramka przeszła do historii jako gol stulecia. Argentyna wygrała 2:1. Po meczu Maradona zapytany o nieuczciwą bramkę odpowiedział: „Zdobyłem ją częściowo dzięki głowie, a częściowo dzięki „ręce Boga”.

Płonąca ropa

26 czerwca 1971 roku ok. 19.50 w zawór oddechowy na szczycie zbiornika ropy naftowej w rafinerii w Czechowicach- -Dziedzicach uderzył piorun. Cały jeden zbiornik z ropą ogarnął pożar i zagrażał trzem sąsiednim. Od razu na miejscu pojawili się strażacy z zakładowej jednostki. Po nich przyjechały wozy z okolicznych powiatów, strażacy ochotnicy, żołnierze. Strażacy mieli jednak zbyt mało środka pianotwórczego skutecznego w walce z płonącą ropą. Po pierwszej w nocy zbiornik zaczął bulgotać jak wielki garnek. Co się okazało? Podczas gaszenia do wnętrza dostało się dużo wody, którą podgrzewała palącą się ropa. Wrząca woda podniosła lżejszą ropę do góry i wyrzucała na zewnątrz. Płonąca ciecz spadała na wozy, ludzi, drogi. Po chwili eksplodował drugi zbiornik. Kto nie zdążył uciec, zginął na miejscu. Spłonęły wtedy 22 samochody, 15 motopomp, 20 km węży. Dopiero 2 lipca udało się ugasić pożar. W akcji brało udział 2610 strażaków. W Centralnym Muzeum Straży Pożarnej w Mysłowicach stoi spalony wóz strażacki, świadek tamtych wydarzeń, podczas których zginęło 37 osób, a 105 zostało rannych.

Szczęśliwe lądowanie

2 czerwca 1966 roku, po raz pierwszy w historii, amerykański pojazd wylądował na Srebrnym Globie. Pierwszy krok przed lądowaniem człowieka na Księżycu został zrobiony. 4 miesiące wcześniej Amerykanów wyprzedzili Rosjanie, którzy po kolejnej próbie wylądowali w końcu swoją sondą Łuna 9. Amerykański pojazd nazywał się Surveyor 1 i wylądował na tak zwanym Oceanie Burz położonym niedaleko równika. Jednym z jego zadań było sprawdzenie podłoża dla przyszłego lądowania człowieka. Surveyor miał na swoim pokładzie panele słoneczne, baterie, dmuchawę do wzniecenia i zbadania księżycowego pyłu i kamerę zwróconą obiektywem do… góry. By zobaczyć powierzchnię Księżyca, umieszczono nad nią lustro, które można było dowolnie obracać, aby rozejrzeć się dookoła. Lądownik podczas misji zrobił 11 237 zdjęć, w tym kilka panoramicznych. Ostatni raz udało się z nim połączyć 7 stycznia następnego roku. Po wykonaniu misji pojazd wyłączył się i został porzucony. Misję z udziałem człowieka trzeba było tak dopracować, by astronauci mogli bezpiecznie nie tylko lądować na Księżycu, ale również wrócić do domu.

Najwięksi przegrani

8 czerwca 1946 roku w Londynie odbyła się wielka Parada Zwycięstwa. Wolny świat świętował pokonanie hitlerowskich Niemiec. Przed tysiącami widzów z dumą maszerowali żołnierze brytyjscy, amerykańscy, francuscy. Australijczycy w swoich kapeluszach, Hindusi w turbanach, a nawet żołnierze z Meksyku czy Fidżi. Zabrakło tych, którzy pierwsi przeciwstawili się Hitlerowi. Tych, którzy walczyli, broniąc Francji, portu Narwik w Norwegii, pustynnego Tobruku. Tych, którzy chronili na morzach alianckie konwoje, a w samolotach siali spustoszenie w szeregach Luftwaffe, broniąc angielskiego nieba. Z biało-czerwoną szachownicą dokonywali cudów w słynnym Cyrku Skalskiego na niebie Tunezji i Malty. Tych, którzy na spadochronach z generałem Sosabowskim lądowali pod ogniem w Holandii, i tych, którzy pod wodzą generała Maczka zamknęli pierścień okrążenia wojsk niemieckich pod Falaise, przyczyniając się do zwycięstwa w Normandii, a potem w swych czołgach wyzwalali Belgię i Holandię i przyjmowali kapitulację bazy floty niemieckiej w Wilhelmshaven. Zabrakło nawet tych, którzy u boku aliantów przelewali krew, przełamując niemiecką obronę pod Monte Cassino we Włoszech. Zaproszono tylko lotników Dywizjonu 303, którzy w geście solidarności ze swoimi kolegami odmówili udziału. Dlaczego tak się stało? By udobruchać Stalina i komunistów – ich nowy rząd w Polsce alianci właśnie uznali. Tak dopełnił się tragiczny dla polskich żołnierzy wynik wojny. Zostali największymi przegranymi, mimo że wojnę wygrali. „Wdzięczność” Anglików za pomoc w czasie walki nie zakończyła się na wykluczeniu z parady. Słynnych polskich dowódców pozbawiono praw kombatanckich. Po zwolnieniu z wojska generałowie musieli często zarabiać jako magazynierzy czy barmani…

Ostatni 125p

Duży fiat, zwany kanciakiem lub kredensem, przeszedł długą drogę. Najpierw był marzeniem Polaków, potem zwykłym gratem, a teraz jest kultowym pojazdem kolekcjonerskim. Produkowany był przez 24 lata. Na drogi 80 krajów świata trafiło 1 445 699 egzemplarzy. Po raz ostatni z fabryki wyjechał 29 czerwca 1991 roku. Wiśniowy fiat 125p, wersja kombi. Polski samochód na włoskiej licencji Fiata był właściwie składakiem dwóch aut. Podwozie, silnik i układ napędowy pochodził z fiata 1300/1500 zwanego wanną. Nadwozie to nowoczesna karoseria fiata 125. Od włoskiego modelu różnił się okrągłymi reflektorami w miejsce kwadratowych. W latach osiemdziesiątych XX wieku, kiedy wygasła licencja, zmieniono nazwę z „Fiat 125p” na „FSO 125p”. W tym czasie nasze komunistyczne wtedy państwo miało coraz poważniejsze kłopoty gospodarcze. Obniżyła się jakość wytwarzanych samochodów. Wady fabryczne były na porządku dziennym. Mimo to auta produkowano. Fiaty służyły jako radiowozy milicyjne, karetki pogotowia i taksówki rozsławione przez serial „Zmiennicy”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.