Drogi Wiktorii

publikacja 20.05.2021 09:52

Jeden dziadek był szefem wioski. Miał kilkanaście żon. Drugi był kapłanem. A Wiktoria, ich wnuczka, została… misjonarką.

Siostra Wiktoria mieszka we wspólnocie Sióstr Misjonarek Najświętszej Maryi Panny Królowej Afryki w Lublinie Siostra Wiktoria mieszka we wspólnocie Sióstr Misjonarek Najświętszej Maryi Panny Królowej Afryki w Lublinie
krzysztof błażyca /foto gość

Siostra Wiktoria Gaa pochodzi z Ghany w zachodniej Afryce. Zanim została misjonarką, pracowała w szkole. Uczyła matematyki i fizyki. Zakochana w Panu Bogu i w Ghanie od roku mieszka w… Polsce.

Tam, skąd kakao

Anglicy nazywali te ziemie Złotym Wybrzeżem. Przez lata Ghana była ich kolonią. Jako pierwsza w Afryce odzyskała niepodległość w marcu 1957 roku. Kilkadziesiąt lat wcześniej Wielka Brytania, Francja, Portugalia, Włochy, Belgia i Niemcy jak tort podzielili między siebie Afrykę. Niemal linijką, metodą „kto pierwszy, ten lepszy”. Dziś Ghana dobrze się rozwija. Produkuje się tam mnóstwo kakao. – Prawie w każdym zakątku kraju mamy elektryczność i bieżącą wodę – mówi misjonarka, siostra Wiktoria. – Mamy dostęp do lekarzy i pielęgniarek. I dzieci mogą się bezpłatnie uczyć w szkołach – dodaje. Ghana ma bogatą historię i piękne tradycje. Znana jest na przykład z kolorowych... trumien. – To się zaczęło jeszcze przed chrześcijaństwem – tłumaczy siostra. – Wywodzi się z wiary ludu Ga, że życie po śmierci tak samo toczy się dalej. Jeśli ktoś był rybakiem, to po śmierci też będzie rybakiem, dlatego trumnę musiał mieć w kształcie ryby. To jakoś przetrwało do dziś, ale bardziej chodzi o dobre wrażenie. Są więc trumny w kształcie samochodu, samolotu, kukurydzy, banana, a nawet cygara... – uśmiecha się misjonarka.

Dwa ważne spotkania

Siostra Wiktoria była uczennicą gimnazjum św. Franciszka z Asyżu, kiedy szkołę odwiedziła kanadyjska misjonarka. – Siostra Jacqueline mówiła w moim języku – opowiada. – To mnie urzekło, że nansaalaa, czyli ​biała kobieta, tak płynnie mówi w moim języku dagare. Mówiła nam o czystości, odpowiedzialności i ryzyku ciąży u nastolatek – wspomina. Po spotkaniu Wiktoria jeszcze raz chciała spotkać się z siostrą, ale nie udało się. Misjonarka wyjechała i dziewczyna już jej nie znalazła. Wiktoria pochodzi z bardzo religijnej rodziny. – Moi rodzice byli dobrymi chrześcijanami – wspomina. – To oni opowiadali mi historie o kobietach z Biblii. O tym, jak były ważne w historii zbawienia, pokazywali, jak bardzo kochał je Bóg. Wiktoria skończyła liceum, college dla nauczycieli i zaczęła pracować w szkole. Uczyła matematyki i fizyki. – Byłam kobietą jak wiele innych w Ghanie – przyznaje. – Chciałam mieć rodzinę, ale czułam, że jest coś więcej... Poznałam siostrę Proserpinę z Konga. Okazało się, że jest z tego samego zgromadzenia co poznana w gimnazjum siostra Jacqueline. Wierzę, że to Duch Święty zaprowadził mnie do Białych Sióstr – opowiada. Wiktoria miała 23 lata. Misje stanęły otworem...

Niespodziewana choroba

Tymczasem siostra Wiktoria ciężka zachorowała. – Nie rozumiałam, dlaczego tak się dzieje – przyznaje. – Przecież oddałam Bogu życie. Jeśli On mnie kocha, to dlaczego pozwolił na taką chorobę?… Na szczęście po bardzo długim leczeniu siostra wyzdrowiała. – Zrozumiałam, że Bóg kocha zawsze. I daje nam to, czego potrzebujemy najbardziej, co jest dla nas dobre – podkreśla. – Drogi Boga są lepsze niż nasze. On daje nam pokój, radość i szczęście. Dla mnie bycie misjonarką to wielka radość – dodaje. Wiktoria wyjechała do Kenii. Tam, w stolicy Nairobi, była odpowiedzialna za przygotowanie kandydatek do zgromadzenia. Była też w Burkina Faso, a od 2019 roku jest w Polsce. W Lublinie, w domu zgromadzenia Białych Sióstr Jezusa, uczy się języka polskiego i razem z siostrami prowadzi animację misyjną, próbując otworzyć serca ludzi na problemy chrześcijan i misjonarzy na świecie. W czasie pandemii siostry często rozmawiają on line z dziewczętami zainteresowanymi misjami. – Staramy się, aby Afryka była znana i kochana. Po polsku trudno jeszcze mi mówić to, co jest w moim sercu. Ale za rok, ufam, będę mówić płynnie – śmieje się.

Tiza z kukurydzy i fufu z kokosem

– W naszym kraju 70 proc. mieszkańców to chrześcijanie – siostra Wiktoria opowiada o Ghanie. – Kocham mój kraj, nasze tropikalne lasy. Tam ludzie są bardzo prości i gościnni. Mamy trzy religie. Wszyscy żyjemy razem. Muzułmanie przychodzą do naszego kościoła, by się pomodlić, a chrześcijanie czasem modlą się w ich meczecie. Jesteśmy braćmi i siostrami. Jedność daje nam siłę. Mieszkańcy Ghany są bardzo przywiązani do tradycji. Siostra Wiktoria też. – Jeżeli zapomnimy o naszej przeszłości, nie będziemy pamiętać naszej historii, to nie wyciągniemy wniosków z popełnionych błędów i będziemy powtarzać to, co było złe. Dlatego trzeba wracać do przeszłości – mówi misjonarka. – Lubię też tradycyjną tizę z kukurydzy i fufu z kokosem – przyznaje na koniec naszego spotkania. – I jestem dumna z narodowej reprezentacji futbolu. Nasi Black Stars (Czarne Gwiazdy) wielokrotnie zdobywali Puchar Narodów Afryki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.