Concorde, Merkuriusz i Iron Bridge

Adam Śliwa

publikacja 20.05.2021 09:40

Opuszczony dziób i skrzydła w układzie delta – to jego cechy rozpoznawcze. Słychać wystrzał – to concorde przekracza barierę dźwięku. Z prędkością 2150 km/h leci do USA.

Concorde, Merkuriusz i Iron Bridge AKG-IMAGES/EAST NEWS

Przez 30 lat naddźwiękowe concorde’y woziły ludzi. 21 stycznia 1976 r. legendarny samolot zabrał pasażerów po raz pierwszy. Od kiedy w listopadzie 2003 roku zakończyły swoją służbę, pozostały tylko klasyczne samoloty. Ale wciąż mówi się o powrocie podróży z prędkością szybszą od dźwięku. Styczeń to również powstanie najsłynniejszej agencji wywiadowczej i otwarcie pierwszego mostu z żeliwa, czyli stopu żelaza i węgla. Wtedy był to prawdziwy cud techniki. Do dziś stoi w Anglii, ojczyźnie rewolucji przemysłowej. W mroźnym styczniu wydano też pierwszą, zachowaną do naszych czasów, gazetę w języku polskim – „Merkuriusza Polskiego”. Także w tym miesiącu Amerykanie, latając nad Europą z bombami termojądrowymi, zgubili cztery z nich. Dwie skaziły tereny opodal wioski Palomares w Hiszpanii. Na szczęście nie doszło do dużo groźniejszej eksplozji, która spustoszyłaby spokojną Andaluzję.

Wiedzieć wszystko

Państwo musi mieć skuteczną agencję wywiadowczą, by prowadzić skuteczną politykę, by znać tajemnice innych państw i chronić swoje. Najsłynniejszą z nich jest amerykańska CIA. Jej początki sięgają niemal II wojny światowej, kiedy to 22 stycznia 1946 roku utworzono Grupę Centrali Wywiadu, a 20 miesięcy później przekształcono ją w Centralną Agencję Wywiadowczą (CIA). Szpiegostwo, kontrwywiad, analiza materiałów, ale i dywersja polityczna, czyli wpływanie na życie polityczne innych państw, to zadania agencji. Wszystkich pewnie nigdy nie poznamy. Wśród wielu działań CIA są też osobliwe, na przykład próba zabicia Fidela Castro, kubańskiego dyktatora, za pomocą... wybuchowych cygar. Niektóre metody dziś wydają się zaskakujące, ale w czasach tzw. zimnej wojny, by przeciwstawić się wywiadowi radzieckiemu, były konieczne. Choćby operacja o kryptonimie „Gold”, kiedy to w zachodniej części Berlina podpięto się pod kable łączności wojsk radzieckich, by uzyskać setki informacji. Największą klęską agencji na początku XXI wieku było dopuszczenie do zamachów w USA 11 września 2001 roku.

Żelazny Most

W wąwozie między wzgórzami w angielskim hrabstwie Shropshire wije się rzeka Severn. Dwa strome brzegi spina czerwony delikatny most. Delikatny? Ten piękny obiekt zwie się Iron Bridge i był pierwszym na świecie mostem wykonanym z żeliwa. W XVIII-wiecznej Anglii trwała rewolucja przemysłowa. Powstawały kopalnie, fabryki, a kolej parowa przecinała kraj wzdłuż i wszerz. W hrabstwie Shropshire istniało wiele odlewni żelaza. Wybór budulca dla nowego mostu był więc oczywisty. Projektem zajęli się architekci Abraham Darby III i Thomas Farnolls Pritchard. Otwarty 1 stycznia 1781 roku most stoi do dziś. Niemal od razu stał się atrakcją turystyczną. Jego sława była tak wielka, że nawet miejscowość, w której go zbudowano, nazwano Iron Bridge, czyli Żelazny Most. Z biegiem lat brzegi wąwozu zaczęły się obsuwać i zbliżać do siebie. Jak to więc możliwe, że most z kruchego żeliwa wciąż stoi? Ano tak, że elementy mostu budowniczowie łączyli z dużym luzem, a puste przestrzenie wypełniali miękkim ołowiem. Dzięki temu zabytkowy most, choć trochę już pokrzywiony, wciąż stoi nad rzeką Severn.

Szybciej niż dźwięk

Opuszczony dziób i skrzydła w układzie delta to cechy rozpoznawcze samolotu Concorde. Słychać wystrzał – to znaczy, że concorde przekroczył barierę dźwięku i z prędkością 2150 km/h leci do USA. Pierwsze loty, jeden z Londynu, drugi z Paryża, odbyły się 21 stycznia 1976 r. Concorde zadziwiał świat przez 30 lat. Po katastrofie jednego z nich 26 listopada 2003 roku concorde’y zakończyły swoją służbę. Od tego czasu nie ma naddźwiękowego samolotu. Concorde mknął na wysokości 18 kilometrów nad ziemią. Z Paryża do Nowego Jorku leciał zaledwie 3,5 godziny. Ówczesne samoloty pasażerskie potrzebowały na to 8 godzin! W sumie w swojej karierze concorde’y przewiozły 2 miliony pasażerów i wykonały 32 tysiące lotów.

Zgubione bomby

17 stycznia 1966 roku amerykański bombowiec, przelatując nad Hiszpanią, zgubił 4 bomby termojądrowe. Katastrofa wisiała na włosku. Amerykanie, by utrzymać swoje siły w gotowości przeciwko Związkowi Radzieckiemu, wykonywali loty bombowcami z bronią jądrową na pokładzie z USA, nad Europę i z powrotem. W czasie jednego z takich lotów pilot podczas tankowania w powietrzu popełnił błąd. Podleciał zbyt szybko do cysterny KC-135, a wtedy sztywny wysięgnik służący do tankowania wbił się w kadłub samolotu. Paliwo zapaliło się. Cysterna eksplodowała, zabijając cała załogę, a bombowiec złamał się na pół. Zginęło 2 lotników, a 5 katapultowało się – jednemu nie otworzył się spadochron. Z uszkodzonego kadłuba wypadły cztery śmiercionośne bomby termojądrowe, wprawdzie nieuzbrojone, ale i tak niebezpieczeństwo było ogromne. Trzy bomby spadły w pobliżu wioski Palomares w Andaluzji, a jedna do morza. Tej ostatniej przez 81 dni szukało 150 nurków i 20 statków. W bombach, które spadły na ląd, eksplodowały tylko niewielkie ładunki wybuchowe, potrzebne do zapoczątkowania reakcji termojądrowej. To jednak wystarczyło, by rozrzucić radioaktywne cząstki po całej okolicy. Gdyby wszystkie bomby wybuchły, słoneczna Andaluzja stałaby się wielkim cmentarzyskiem.

Ojciec polskich gazet

„Merkuriusz Polski” – pierwsza gazeta w języku polskim – ukazała się w Krakowie 3 stycznia 1661 roku. Gazeta ukazywała się w nakładzie 300 egzemplarzy, a każdy numer miał 8–12 stron. Do niektórych numerów dodawano specjalne ciekawostki (listy władców czy treści traktatów). Nazwa czasopisma, zgodnie z ówczesną modą, nawiązywała do rzymskiego boga Merkurego, patrona posłańców przekazujących wiadomości. Gazeta ukazywała się tylko pół roku. Ostatni numer wydano w lipcu 1661 roku. Pisma podobne do „Merkuriusza” pojawiły się znów w Polsce dopiero w XVIII wieku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.