Cudowne święta

Notowała: Joanna Kojda

publikacja 20.05.2021 09:38

Projektują, malują, tworzą, piszą, poprawiają błędy. Utalentowani i… schowani. Nie zobaczycie ich w „Małym Gościu”, a bez nich nasze pismo nie byłoby takie, jakie jest. Opowiadają o swoich wyjątkowych świętach Bożego Narodzenia.

Cudowne święta

Ewelina Szulik

Wymyśliła nowe (żółto- -czerwone) logo „Małego Gościa” i zaprojektowała naszą stronę: malygosc.pl. To ona stoi za adwentową stroną roraty.malygosc.pl. Choć na co dzień po uszy siedzi w internecie, bez problemu stworzy też coś na kartce albo płótnie. Z wyróżnieniem skończyła Akademię Sztuk Pięknych. – Moje wyjątkowe święta to te, które pamiętam z dzieciństwa. Mój najmłodszy brat miał wtedy cztery miesiące i przypominał nam małego Jezuska w żłóbku. Choć byłam mała, pamiętam, jak pomagałam mamie w kuchni robić moczkę, tradycyjną świąteczną potrawę dobrze znaną na Górnym Śląsku. Do dziś to mój przysmak. Tata z kolei z moim drugim bratem stroili wtedy choinkę w salonie. Oprócz bombek, światełek i kolorowych łańcuchów była na niej również biała wata, która miała przypominać śnieg. Kiedy na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka, odmawialiśmy modlitwę i siadaliśmy do wieczerzy. U nas nie ma barszczu, jest za to pyszna zupa grzybowa. Po wieczerzy tata podchodził do okna i mówił, że trzeba je otworzyć, żeby mogło do nas przyjść Dzieciątko. Musieliśmy wyjść do innego pokoju i siedzieć cicho, żeby Go nie przestraszyć. Pamiętam to czekanie, to napięcie, czy Dzieciątko na pewno wejdzie do nas i zostawi nam jakiś prezent. W końcu, gdy tata nas zawołał, witały nas pod choinką kolorowe podarunki i… mroźne grudniowe powietrze w pokoju.

 

Cudowne święta

Elżbieta Bielas

„Małego Gościa” zna prawie na pamięć. Czyta, sprawdza i poprawia każdy nasz artykuł. I to kilka razy: w komputerze, na papierze i chwilę przed wysłaniem do druku. Stawia kropki i przecinki, a kiedy trzeba (choć lepiej się do tego nie przyznawać) poprawia błędy dziennikarzy. Dobrze, że mamy korektę! – Dla mnie te święta są wyjątkowe każdego roku, bo wyjątkowo je lubię. Choć przemiłe wspomnienia sięgają dzieciństwa, kiedy żyli mój tata, brat Adam i ukochana babcia Aniela. Siedzieliśmy przy stole wigilijnym, a ja byłam beztroska i szczęśliwa i nie mogłam doczekać się na prezenty. Boże Narodzenie kojarzy mi się z dzieciństwem również dlatego, że Jezus przyszedł na świat jako dziecko. Było to wspaniałe i cudowne wydarzenie, dlatego emocje towarzyszące co roku przeżywaniu tej betlejemskiej historii na nowo są przeogromne. Szkoda tylko, że nie wszystkie dzieci mogą być tego dnia tak szczęśliwe... Myślę, że warto o nich wspomnieć w modlitwie przy wieczerzy wigilijnej.

 

Cudowne święta

Franciszek Kucharczak

Znany jako Franek fałszerz. Co miesiąc w „Małym Gościu” upiększa, zmienia lub psuje obrazy znanych i nieznanych malarzy. Na szczęście do tej pory nie ucierpiało na tym żadne dzieło sztuki. Na koniec mały sekret: w życiu codziennym Franek fałszu unika jak ognia! – Najbardziej pamiętam Wigilię po urodzeniu się Michała, mojego pierwszego syna. Miał wtedy półtora miesiąca. Siedzieliśmy przy stole, a on leżał obok w łóżeczku. Mieliśmy przy sobie małego człowieczka, który unaoczniał, czym jest uroczystość Narodzenia Pańskiego. Kiedy urodził się Michał, nie byłem pewny, czy będę dobrym ojcem. Ale parę dni przed Wigilią wszedłem do pokoju, w którym leżał w swoim drabiniastym łóżeczku. W pokoju był półmrok. Wszedłem z jasnego pomieszczenia, więc początkowo prawie nic nie widziałem. Pochyliłem się nad łóżeczkiem (myślałem, że Michał śpi, bo było cicho), ale kiedy przyzwyczaił mi się wzrok, zobaczyłem jego wpatrzone we mnie czarne oczka i szeroki bezzębny uśmiech. Pamiętam, że to mnie rozwaliło! Uświadomiłem sobie, że jestem ojcem, i zobaczyłem, że on kocha mnie bezinteresownie. Ten uśmiech był znakomity, zalała mnie fala miłości, która nie opadła do dziś. Tak samo ta miłość dotyczy naszego drugiego syna. Tamta Wigilia była wyjątkowa, także ze względu na to wydarzenie. To był czas niesamowitego ciepła wewnętrznego.

 

Cudowne święta

Monika Juroszek-Koc

Choć od dawna nie jest już dzieckiem, do pracy przynosi kredki i pędzle. Na dodatek co miesiąc w redakcji robi sobie żarty. To ona wymyśla rysunkowe dowcipy w „Małym Gościu”, tworzy ilustracje i projektuje okładki. P.S. Podoba wam się bożonarodzeniowa stajenka? To też jej robota. – Byłam świeżo upieczoną narzeczoną, jednak święta mieliśmy spędzać osobno – Krystian w Laskach pod Warszawą, a ja – w górach, w Istebnej. Po wigilii czekałam na jego telefon. Bardzo tęskniłam… W końcu to ja zadzwoniłam. Krystian porozmawiał ze mną dosłownie trzy minuty, bo strasznie się spieszył. Nie poświęcił mi prawie żadnej uwagi! Było mi bardzo przykro... Stwierdziłam: trudno, jest ze swoją rodziną. Po rodzinnym kolędowaniu poszłam na Pasterkę. Wracałam do domu i… dalej było mi smutno. I wtedy na wjeździe do domu zobaczyłam, że ktoś bardzo szybko podjeżdża pod górę. To był Krystian! Taka niespodzianka! Dla mnie przejechał pół Polski. Ze mną chciał spędzić święta Bożego Narodzenia! Trasę pokonał w rekordowym tempie. O wszystkim wiedziała tylko moja mama. Te święta były naprawdę wyjątkowe.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.